-Koło śmietnika były rozsypane szkła po stłuczonej butelce. Nikt ich nie posprzątał i mój Dżeki rozciął sobie łapkę – opowiada pani Stanisława i nie potrafi powstrzymać łez na wspomnienie pupila. - Wzięłam go do weterynarza i został opatrzony. Niestety rana się nie goiła i ponownie zgłosiłam się do lekarza. Dostał antybiotyk i inne leki, po których źle się czuł. Poszłam do innego weterynarza, który przepisał kolejne tabletki, na które Dżeki też źle zareagował. Zapadł jakby w letarg. Odstawiłam je, piesek jednak był osłabiony, nie miał siły wchodzić po schodach, przystawał na każdym półpiętrze i bardzo ciężko oddychał. Lekarze skupiali się na leczeniu łapki, a nie szukali innej przyczyny złego stanu zdrowia, nie zrobili mu badania krwi, USG, czy echa serca. Nie dostał kroplówki. Pies nic chciał jeść, słabł i niknął w oczach. Aż pewnej nocy usłyszałam straszny jęk a rano okazało się, że pies się nie rusza. Niestety nie udało się go uratował. Po 3 tygodniach od pierwszej wizyty u lekarza odszedł.
Pani Stanisława zleciła sekcję zwłok pupila. - Chciałam oddać Dżekiego do kremacji. Dowiedziałam się, że w Kielcach zbierają większą liczbę ciał i je palą, nie ma możliwości indywidualnej kremacji, a ja chciałam pochować mojego przyjaciela z godnością. To był też opiekun mojego niepełnosprawnego syna, który do tej pory, mimo że minęły prawie 4 miesiące pyta o pieska. Skierowano mnie do Lublina, gdzie przeprowadzana jest indywidualna kremacja. Tam też wykonano sekcję zwłok psa. Wyniki były zaskakujące, Dżeki dostał krwotoku wewnętrznego. Konał w cierpieniach. Z rozmowy z lekarzem wynikało, że to mógł być skutej zjedzenia zatrutej trawy, skażonej herbicydami.
Dodaje, że Dżeki bardzo lubił trawę, zjadał ją podczas spacerów. - Tuż przed śmiercią wydalił kłębek siana. W maju, w osiedlu trawniki były spryskiwane herbicydami – informuje. - Niestety nie było żadnych ostrzeżeń, aby w tym czasie nie spacerować z psami po zieleńcach. W innych miastach ustawia się tabliczki z informacjami w miejscach pryskanych herbicydami albo wywiesza karki na klatkach schodowych.
Kielczanka dodaje, że w Kielcach brakuje też szpitala dla zwierząt, gdzie można by w godnych warunkach zwierzę zostawić na całą dobę na kompleksowe badania. Potrzebne też jest krematorium dla zwierząt – mówi.
Kierownik administracji „Zagórska-Północ”, Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Jan Wróblewski przyznaje, że wiosną, w niektórych miejscach są stosowanie herbicydy. - Najczęściej spryskujemy połączenia chodników i trawników, gdzie trawa wyrasta między płyty – informuje. - Jeśli jest taka potrzeba będziemy informować mieszkańców o terminie takich zabiegów wieszając kartki na klatkach schodowych w naszych blokach – zapewnia.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Rekordowe polskie budynki. Co o nich wiesz?
Zmiany klimatyczne - czarne scenariusze | Z którą partią ci po drodze? Quiz |
Tu mieszka się najlepiej - ranking jakości życia | Co wiesz o grillowaniu? Quiz |
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?