Jedna z kobiet interweniowała w redakcji „Echa Dnia”, ponieważ uważa, że dzieje jej się krzywda. Wszystko przez drzewa sąsiadki sąsiadki mieszkającej obok.
- Od lat proszę ją, żeby ścięła drzewa zahaczające o moją posesję, ponieważ korzenie z nich przeszkadzają mi w uprawie mojej ziemi – mówi wzburzona. - Chciałabym na tym niewielkim skrawku ziemi wokół domu posadzić sobie ziemniaki, pomidory, czy inne warzywa. Ale nie jest to możliwe, ponieważ w ziemi na moim terenie są korzenie drzew sąsiadki. Wielokrotnie prosiłam ją o ich wycięcie, ale ona nic sobie nie robi z moich próśb. To jakaś złośliwość i znieczulica.
Anna Boczek pokazuje zdenerwowana teren przy murku, na którym rzekomo nic nie chce rosnąć z powodu korzeni. Z chęcią oprowadza nas natomiast po drugiej części swojej działki, na której posadziła winogrona, marchewkę i agrest. Dodaje, że jest wobec tej sytuacji bezsilna, wzywała na pomoc dzielnicowego i jednego z kieleckich radnych, żeby jej pomogli, ale oni uznali, że sprawa nie jest aż taka poważna, żeby oni musieli w ten konflikt ingerować.
Sąsiadka oskarżana o złe pobudki jest zdumiona tym, że kobieta mieszkająca od lat obok niej miała jeszcze śmiałość zawiadomić gazetę, skoro to ona jest winna całemu konfliktowi ciągnącemu się od lat. - Jeszcze jak żył mąż tej pani to był problem z postawieniem murku odgradzającego nasze działki, chociaż prawdę mówiąc ten pan był o wiele lepszym człowiekiem od swojej żony. Jak jej nie było w domu, to szybko stawialiśmy betonowe ogrodzenie. Kobieta mówi, że jest chora i nie w głowie jej wywoływać awantury, niedawno straciła męża i ma poważne kłopoty ze zdrowiem , czeka ją operacja. - To głupota, że przez korzenie z moich drzew ona nie może niczego posadzić – odpiera zarzuty. - Korzenie są głęboko w ziemi nie mogą w żadnym stopniu przeszkadzać w sadzeniu. Zostało mi tylko kilka drzewek, czego ona ode mnie chce. Dodaje, że to sąsiadka ciągle wywołuje awantury, a jej porzeczki wchodzą z kolei na jej teren, ale ona nie ma o to żadnych pretensji. - Chciałabym żyć z sąsiadami w zgodzie, ale się nie da - podkreśla. - Zamiast usiąść i spokojnie porozmawiać sąsiadka nasyła na mnie dzielnicowego, to o czym to świadczy. Dla mnie życie jest za krótkie, żeby tracić zdrowie na takie bzdury. Sąsiadka powinna się opamiętać.
Większość mieszkańców ulicy uważa, że kobiety powinny się pogodzić.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?