Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

15 lat temu strajk kierowców Miejskiego Przedsiębiorstwo Komunikacji wstrząsnął Kielcami. Odsłonięto pamiątkową tablicę. Zobacz zdjęcia

Agata Kowalczyk
Agata Kowalczyk
Wideo
od 16 lat
Strajk kierowców Miejskiego Przedsiębiorstwo Komunikacji i nieudana próba siłowej rozbicia protestu przez wynajętych przez miasto ochroniarzy - takie sceny rozegrały się w Kielcach 15 lat temu. Konflikt zakończył się porozumiem i utworzeniem Spółki Pracowniczej Miejskiego Przedsiębiorstwo Komunikacji. We wtorek, 30 sierpnia obchodzono 15 - lecie jej istnienia.

Kierowcy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji rozpoczęli strajk okupacyjny 14 sierpnia 2007 roku. Ani jeden autobus nie wyjechał na trasy. Był to protest przeciwko sprzedaży miejskiej firmy, którą wtedy było MPK. Ówczesny prezydent Kielc, Wojciech Lubawski podjął decyzję o rozbiciu strajku i przejęciu zajezdni autobusowej na Pakoszu przy pomocy wynajętych ochroniarzy. Nie udało się to. A strajk zakończył się dopiero 30 sierpnia po negocjacjach między Wojciechem Lubawskim i Bogdanem Latosińskim, przewodniczącym komitetu strajkowego, które prowadził biskup pomocniczy Marian Florczyk. Ich efektem było porozumienie i wycofanie się władz miasta ze sprzedaży firmy oraz utworzenie Spółki Pracowniczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji.

We wtorek, 30 sierpnia obchodzono 15 rocznicę utworzenia Spółki Pracowniczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. Pracownicy firmy modlili się na mszy świętej w katedrze.

Wojciech Lubawski i Bogdan Latosiński odsłonili tablicę wmurowaną w ścianę siedziby firmy przy ulicy Jagiellońskiej upamiętniającą zakończenie strajku.

Tak wspomina tamte czasy Wojciech Lubawski.
- Sierpień 2007 nie był łatwy dla władz Kielc, był wyjątkowo trudny. Czuliśmy wielką odpowiedzialność. „Komunikacja” była biedną firmą, świadectwem tego była jakość taboru. Podjęliśmy decyzję o sprzedaży, aby było lepiej – mówił o tamtych czasach Wojciech Lubawski. - Gdy doszło do strajku z dnia na dzień było gorzej. Obaj z Bogdanem Latosińskim szliśmy w zaparte. Pamiętam rozmowy z biskupem, które nami wstrząsnęły. Powiedział, że powinniśmy widzieć drugiego człowieka jako brata, a nie przeciwnika. To do nas dotarło. Wtedy wiele się nauczyłem. Uczyłem się na błędach, szkoda że w tym przypadku na swoich. Następne lata wcale nie były łatwe, ale komunikacja przez 10 lat się zmieniła i powinniśmy być z tego dumny.

Bogdan Latosiński także przyznał, że biskup pomocniczy Marian Florczyk odegrał ogromną rolę w rozmowach, które zakończyły się porozumieniem.

- Negocjacje pokazały, że trzeba i warto rozmawiać. Udało się nam wynegocjować warunki – mówił podczas odsłonięcia tablicy. - Dokładnie 30 sierpnia o godzinie 14 strony przebaczyły sobie. Szczególne podziękowania kieruję do biskupa, bo nie zakończył opieki nad nami podpisem pod dokumentem, ale cały czas czuwał nad załogą. I nie raz rozmawialiśmy potem o naszych problemach. Był z nami na wielu pielgrzymkach, wzmacniał nas duchem i słowem. A naszej spółce pracowniczej udało się przetrwać 15 lat, mimo że optymiści dawali nam 3 lata, a pesymiści tylko pół roku. Zainwestowaliśmy w tabor już 150 milionów złotych - dodawał.

Zobacz zdjęcia z uroczystości

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto