Park na Psich Górkach w Kielcach. Zobacz, jak będzie wyglądał

Zobacz także: Ewa Farna w Morawicy

Psie Górki to zielony teren z ciekawymi skałkami. Stanowi pozostałość po dawnym kamieniołomie. Jego charakterystycznym elementem jest słynna tak zwana górka saneczkowa, bo zimą dzieci szaleją na niej na sankach.

Miasto od około 40 lat planuje tam zrobić park. Ponieważ część tego terenu jest w rękach prywatnych, wydało zakaz zabudowy w tym miejscu. Nie pozwala też grodzić, choć kilka lat temu jeden z właścicieli postawił płot na swojej posesji – potem musiał go rozbierać. W efekcie doszło do konfliktu na linii miasto – właściciele, ale teraz udało się osiągnąć porozumienie.

Kompromis zakłada utworzenie parku, ale nieco mniejszego niż przewidywano. – Proponujemy oddać około 20 procent terenu Psich Górek pod zabudowę. Chodzi o obrzeża tego miejsca – mówi Artur Hajdorowicz, dyrektor Wydziału Rozwoju i Rewitalizacji Miasta w kieleckim ratuszu. Ponieważ całość liczy 7,7 hektara, pod park pozostanie około 6,1 hektara. – Takie zmniejszenie nie przeszkodzi temu miejscu spełniać funkcji parku – podkreśla.

Zanim zacznie się tworzenie na Psich Górkach parku, minie co najmniej półtora roku. Dokładnej daty podać się na razie nie da, bo – jak mówi dyrektor Hajdorowicz – musi zostać zmieniony plan zagospodarowania przestrzennego tego terenu, a także studium uwarunkowania i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Kielce. A potem musi nastąpić regulacja terenu i scalenie gruntów miasta w jeden, by projektować, zlecać opracowania i brać się za realizację. Jednak urbaniści już mniej więcej wiedzą, jak park ma wyglądać. Mniej więcej, bo choć oficjalnego projektu przecież nie ma, to studenci z Katedry Architektury i Budownictwa Politechniki Świętokrzyskiej już od kilku lat na zaliczenie wykonują projekty zagospodarowania Psich Górek.

– Pomysłów jest mnóstwo. Jednak park powinien zachować swój naturalny charakter. Alejki, oświetlenie i monitoring, to niezbędne elementy, jakie należy tam zamontować. W tak zwaną górkę saneczkową nie chcemy ingerować. Stok pozostanie taki, jaki jest – kończy Artur Hajdorowicz.