Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kielce. Próba uprowadzenia dziecka na Ślichowicach? Ruszył proces. Mężczyzna nie przyznaje się do winy

Elżbieta Zemsta
Elżbieta Zemsta
Zdjęcie z czwartkowego procesu.
Zdjęcie z czwartkowego procesu. Elżbieta Zemsta
Nawet 20 lat w więzieniu może grozić 31-letniemu mężczyźnie, który oskarżony jest o próbę uprowadzenia dziecka na osiedlu Ślichowice w Kielcach oraz rozbój na 22-latku. Mężczyzna nie stawił się na pierwszej rozprawie w sądzie, w wyjaśnieniach nie przyznaje się do winy.

Ta historia, w kwietniu 2021 roku, zbulwersowała kielczan. Wszystko zaczęło się od zdjęcia umieszczonego na Facebooku i informacji, że na osiedlu Ślichowice kobiety spłoszyły mężczyznę, który chciał wrzucić dwójkę dzieci do bagażnika samochodu. Policjanci dostali zgłoszenie, że doszło do - jak to określali - incydentu między dorosłym a dzieckiem. O sprawie zawiadomiła matka 11-latka. Wkrótce zatrzymano mężczyznę, którego podejrzewano o udział w zdarzeniu. To 31-latek. Według ustaleń śledczych mężczyzna miał przemocą zabrać telefon wart 700 złotych 22-latkowi, a następnie uprowadzić inne dziecko umieszczając je w bagażniku swego auta. 31-latek usłyszał zarzuty rozboju, usiłowania pozbawienia wolności dziecka oraz naruszenie nietykalności kolejnego dziecka co zagrożone jest nawet 20-letnim pobytem w więzieniu. Decyzją sądu mężczyzna odpowiada z tak zwanej „wolnej stopy”, gdyż sąd nie zgodził się na jego areszt.

O sprawie pisaliśmy:

W czwartek, 24 lutego przed Sądem Rejonowym w Kielcach ruszył proces w tej sprawie. Na rozprawie nie stawił się oskarżony, sąd odczytał jego wyjaśnienia. Wynika z nich, że mężczyzna miał przyjść do sklepu, którego właścicielami są jego bliscy i zastał tam grupę nastolatków. 31-latek tłumaczył śledczym, że podejrzewał młodzież o kradzież w jego sklepie. Najstarszy miał mieć – zdaniem 31-latka - około 19 lat, najmłodszy około 15-16 lat.

- Zacząłem się z nimi szarpać w sklepie, ten najstarszy mnie popchnął, upadłem, a oni wybiegli. Poszedłem do swojego samochodu i ruszyłem za nimi. Byli w grupie, jak mnie zobaczyli to się rozbiegli, zostało tylko kilku z tych młodszych. Złapałem jednego z nich za ubranie, drugi zaczął mi robić zdjęcia, więc wyrwałem mu telefon. Wtedy podeszła jakaś pani i zaczęła robić zdjęcia telefonem. Wsiadłem do auta i odjechałem, telefon zostawiłem w samochodzie. Skontaktowałem się potem ze znajomą, aby powiedziała właścicielowi telefonu, by się skontaktował ze mną i odebrał telefon – odczytywała słowa 31-latka sędzia Bożena Kotwa-Surowska, przewodnicząca składu orzekającego w tym procesie.

Mężczyzna nie przyznaje się do próby porwania dziecka, twierdzi, że sam nie wie czemu otworzył bagażnik.

Przed sądem zeznawała także matka chłopca, jak się okazało dziś 12-latka, z którym szarpać się miał 31-latek. - Z relacji syna wynika, że mężczyzna chwycił go za kaptur bluzy i uniósł do góry, w kierunku otwartego bagażnika. Wtedy zainterweniowała pełnoletnia córa sąsiadów, która podeszła i zaczęła robić zdjęcia. Koledzy syna opowiadali także, że w sklepie poszło o to, że nie działał portal do płacenia kartą i jeden z chłopców nie mógł zapłacić za zakupy – tłumaczyła kobieta.

Na kolejnych rozprawach sąd ma przesłuchać uczestników zajścia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto