Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd Rejonowy w Kielcach uniewinnił policjanta [ZDJĘCIA]

Redakcja
Sąd Rejonowy w Kielcach uniewinnił w środę policjanta – szefa służby konwojowej – oskarżonego o niedopełnienie obowiązków, w wyniku czego omyłkowo wypuszczono więźnia na wolność. W ocenie sądu, dowody nie dają podstaw do przypisania mu winy za zarzucany czyn.

Sąd Rejonowy w Kielcach uniewinnił policjanta

2 października 2013 r. 45-letni Szymon G., funkcjonariusz z 23-letnim stażem, pełnił funkcję oficera służby konwojowej, która transportuje osadzonych w aresztach na rozprawy do sądów. Tego dnia 31-letni Andrzej K., odsiadujący w kieleckim areszcie śledczym wyrok m.in. za kradzież i przestępstwa narkotykowe, został przewieziony w konwoju do miejscowego sądu. Podczas rozprawy sąd uchylił mu areszt tymczasowy w innej prowadzonej wobec niego sprawie.

Czytaj także: 10 lat więzienia za śmiertelne potrącenie dwóch kobiet [ZDJĘCIA]

W związku z tym K. powinien po rozprawie wrócić do aresztu, by dalej odbywać karę, ale został zwolniony przed murami więzienia. Po zdarzeniu sąd wydał za nim list gończy. Policja zatrzymała mężczyznę dwa dni później wieczorem, w podkieleckiej Cedzynie.

Zdaniem prokuratury Szymon G. nie poinformował pozostałych policjantów o statusie konwojowanego, czyli o tym, że jest on "zastrzeżony do odbycia kary" i powinien zostać przewieziony z sądu do aresztu. Dwóch funkcjonariuszy, którym zlecił odwiezienie aresztanta, pracowało w służbie konwojowej zaledwie dwa tygodnie, trzeci służył w policji dwa lata, a w konwojach jeździł od roku.

Oskarżyciel chciał dla policjanta kary roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i kary grzywny. Obrońca i oskarżony wnosili o uniewinnienie.

Jak uzasadniała wyrok sędzia Ewa Domagalska, Szymon G. nie działał w zamiarze bezpośrednim; nie mógł też przewidzieć możliwości popełnienia przez podwładnych czynu zabronionego. Konwojenci w drodze do aresztu, po zapoznaniu się z nakazem zwolnienia, wbrew poleceniu Szymona G. podjęli decyzję o zwolnieniu mężczyzny przed bramą więzienia.

„Szymon G. nie mógł przewidzieć, że wbrew jego jasnemu i zrozumiałemu poleceniu, dotyczącego prostej czynności, funkcjonariusze służby konwojowej zmienią jego decyzję i postąpią wbrew wydanemu poleceniu. Nie mógł tego przewidzieć, a tym bardziej się z tym nie godził” - mówiła sędzia.

Sąd rozważał, czy nie zmienić kwalifikacji prawnej czynu zarzuconego oskarżonemu na działanie nieumyślne. Jak tłumaczyła sędzia, w takim przypadku rozważa się, czy ze strony G. nie doszło do niezachowania ostrożności.

Sędzia wskazała, że do konwoju G. wyznaczył przeszkolonych i dopuszczonych do służby funkcjonariuszy, a zadanie było jedną z najprostszych czynności, które obowiązują w tej służbie. Dodała też, że polecenie odwiezienia do aresztu Andrzeja K. było „jasne i precyzyjne”, na co wskazywali w zeznaniach także funkcjonariusze przydzielani do konwoju. Dodatkowo K. został wyprowadzony z sądu w kajdankach, co w przypadku osoby zwolnionej nie mogło mieć miejsca. Konwojenci otrzymali też dokumenty, z których wynikało, że K. powinien powrócić do aresztu.

„Na nakazie zwolnienia widnieje adnotacja: powinien zostać niezwłocznie zwolniony, jeżeli nie podlega zatrzymaniu w innej sprawie. Funkcjonariusze dysponowali też postanowieniem sądu, w którym znajduje się informacja, że oskarżony obecnie pozostaje w warunkach izolacji więziennej. Te informacje i polecenie Szymona G. o odwiezieniu Andrzeja K. powodują, iż nie można mówić o niezachowaniu wymaganej ostrożności” - argumentowała sędzia.

Sąd podkreślił, iż funkcjonariusze nie otrzymali nawet sugestii, iż K. jest wieziony do aresztu jako osoba wolna, aby móc się rozliczyć. Zwrócił też uwagę, że istotne znaczenie mają zeznania jednego z konwojentów - mówił, że otrzymał polecenie zawiezienia K. do aresztu, a wątpliwości w tej sprawie wzbudził w nim dopiero jeden z kolegów.

Po ogłoszeniu wyroku Szymon G. powiedział dziennikarzom, że czuje się „kozłem ofiarnym” w tej sprawie. „Skoro prokuratura jest tak konsekwentna w stawianiu zarzutów, niech znajdzie sprawcę tego zdarzenia. Winnego mogę wskazać, ale nie jest to moja rola” - dodał mężczyzna.

Wyrok nie jest prawomocny.

Po ujawnieniu sprawy policja i służba więzienna przekonywały, że dochowały procedur związanych z transportem i przekazaniem więźnia. Komendant świętokrzyskiej policji i dyrektor aresztu uzgodnili powołanie zespołu, który przeanalizuje obowiązujące przepisy i procedury tak, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych sytuacji. Od grudnia 2013 r. w przypadku, gdy sąd uchyla więźniowi areszt, konwojent ma obowiązek sprawdzenia, czy w innej sprawie nie powinien on nadal być aresztowany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto