Przytulisko przy ulicy Siennej w Kielcach ma być zlikwidowane, a podopieczni przeniesieni

Piotr Jaworski, kierownik Przytuliska potwierdza, że poinformował o ewentualnym zamknięcia Schroniska mieszkańców.

– Mamy ponad 80 miejsc, a w tej chwili przebywa w nim 37 osób. Były okresy, że wszystkie miejsca były zajęte. Ale z każdym rokiem, na skutek wykonywanej pracy socjalnej ludzie wychodzą z bezdomności, otrzymują mieszkania socjalne, podejmują pracę. W grudniu został rozpisany nowy konkurs na prowadzenie Przytuliska i pieniądze jakie otrzymaliśmy od prezydenta miasta nie wystarczą na jego prowadzenie. W tej sytuacji Przytulisko trzeba będzie zlikwidować, a podopieczni zostaną przeniesieni do innych miejsc. Na razie trudno jest mi powiedzieć co będzie mieścić się w tym budynku w przyszłości.

Dorota Ławniczak, kierownik Działu ds. Dialogu Obywatelskiego w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Kielcach: – Prowadzi je Fundacja Gospodarcza Świętego Brata Alberta, która jest właścicielem tego budynku. Przystąpiła do konkursu i prezydent Bogdan Wenta zgodził się przyznać fundusze na 45 miejsc dla podopiecznych Schroniska. Na każdą osobę przypada 1000 złotych, 600 to tak zwana stała baza i 400 wyżywienie. 20 procent z 1000 złotych można otrzymać za pozostałe miejsca, co oznacza gotowość do przyjęcia potencjalnie chętnego. Ale kierownik Schroniska, a zarazem, prezes zarządu Fundacji powiedział, że za taką kwotę nie utrzyma tak wielkiego budynku i zatrudnionych w nich pracowników. Od przyszłego tygodnia będziemy dla podopiecznych szukać nowych miejsc, na pewno nie wystarczy ich dla nich w Schronisku przy ulicy Żeromskiego w Kielcach, więc niektórzy będą się musieli przenieść do Widełek czy Dębskiej Woli.

Dorota Ławniczak dodaje, że nie należy traktować Schroniska jako miejsca do życia, tylko jako miejsca tymczasowego pobytu.

Stanisław Buczkowski, który mieszka w Schronisku już siedem lat nie wyobraża sobie tego, że miałby stracić miejsce do życia.
– Codziennie chodzę na rehabilitację, dużo osób jest chorych, gdy nas wywiozą poza obręb miasta to jaki będzie dostęp do lekarzy, szpitali, stracimy przyjaciół, jakich tu mamy – wylicza. – To dla nas szok. Będziemy walczyć o zachowanie Schroniska.