Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Premiera "Frankensteina" w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Zobaczcie zdjęcia i relację z pierwszego spektaklu

Aleksandra Boruch
Aleksandra Boruch
Premiera "Frankensteina" w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach.
Premiera "Frankensteina" w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Krzysztof Krogulec
W niedzielny wieczór, 29 października na tymczasowej scenie Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach, odbyła się premiera sztuki pod tytułem "Frankenstein" Mary Shelley w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego i adaptacji Huberta Sulimy. Pierwszy spektakl przyciągnął pełną widownię.

Premiera "Frankensteina" w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach

W sobotę, 29 października odbyła się premiera nowej propozycji Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach - "Frankenstein" w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego.

Podczas przedpremierowej konferencji prasowej twórcy zapowiadali, że chcą wydobyć z powieści Mary Shelley o wiele więcej, niż tylko głęboko zakorzenionego w popkulturze "zielonego stwora, który straszy ludzi". Kto spodziewa się ujrzeć takie stworzenie - może się rozczarować. Potwór w wydaniu Jędrzeja Piaskowskiego i twórcy adaptacji Huberta Sulimy, to postać przyodziana w szczelnie przylegający do ciała kombinezon w symetryczne wzory. Jednak najbardziej charakterystycznym elementem garderoby stwora są wysokie na 25 centymetrów platformy (buty). Bardzo dobrym zabiegiem było to, że w kluczowym momencie potwór pozbywa się maski. Za nią widzimy twarz Dawida Żłobińskiego. To on wciela się w rolę stworzonego, a następnie odrzuconego przez młodego doktora Wiktora Frankensteina (Mateusz Bernacik) monstrum.

- Trudno opisać jest moją postać. Wydaje mi się, że jest to po prostu zwyczajny człowiek, który ma swoją osobowość, ma swoje pragnienia, który potrafi kochać. W pierwszym odruchu został tego nauczony przez swojego stwórcę, ale po chwili został odrzucony i zaczął być odrzucany przez wszystkich, z którymi się po drodze swojej spotykał. Dlatego - przez swoje cierpienie, przez ból, które zadawało mu życie - poprzysiągł coś w rodzaju zemsty, której nauczył się od ludzi. Moja postać pragnie miłości. Tego by chciał. Tego by chciał dla wszystkich, ale niestety nie zawsze mu się to udaje - opisywał tuż po premierze Dawid Żłobiński.

Najmocniejszymi momentami w spektaklu, a także w samej roli Bezimiennego, są jego dwa monologi.

- Myślę, że to jest istota tego spektaklu, że właściwie wszyscy jesteśmy tacy sami, a oceniamy się według tego co widzimy tylko pozornie, według tego co jest tylko na wierzchu. Nie chce nam się zagłębiać, nie chce nam się patrzeć gdzieś w głąb, w serce, w duszę - tak jak w życiu - dodał aktor.

Korzystając z okazji zapytaliśmy Dawida Żłobińskiego o to, czy dużym wyzwaniem było opanowanie sztuki chodzenia w tak nienaturalnie wysokich butach.

- Dobrze mi się chodziło, wszyscy natomiast mnie pytali czy jest bezpiecznie. Nie jest bezpiecznie. To ma 25 centymetrów, ale... fantastycznie wygląda świat z tej perspektywy. Inaczej patrzy się na to co jest obok, co jest pode mną, a jak patrzę w górę to też jestem trochę bliżej tej "góry". Ten kostium - jak zawsze - daje zupełnie inne możliwości, inne spojrzenie. Nagle nie jestem drobny, mały tylko jestem wyższy od wszystkich, jestem silniejszy. One mi dają siłę, tak jak i cały kostium. Trochę też jestem obnażony - niedosłownie, a jednak. Kostium pomaga - przyznał aktor i dodał:

- Jak zaczynaliśmy próby, to ja cały czas grałem w masce. Zresztą miałem różne kostiumy, przechodziłem przez wiele etapów. Jeszcze w tym tygodniu podczas prób grałem w masce, ale stwierdziliśmy, że to troszkę zabiera. I kiedy mówię "Takiego mnie stworzyłeś, taki jestem" to tak naprawdę - pod postacią tego stwora, kryją się wszyscy, którzy pragną miłości, którzy są odrzuceni, którzy nie są akceptowani, ale oni wyglądają jak zwyczajni ludzie, dlatego stwierdziliśmy, że będzie to dobry gest kiedy ja tę maskę zerwę z twarzy i uwidocznię się - tłumaczył aktor.

Ciekawym i mocnym elementem sztuki jest scenografia - dziwaczna, zarazem oszczędna w środkach. Najciekawsze zdają się dwie, przypominające przeróżne kształty, dające się przesuwać po scenie, ściany/bramy. W konkretnych momentach widowiska stawały się lodowymi krami czy lodowcami, twarzami i bramami piekieł - wszystko to w bajkowej atmosferze i onirycznym kształcie. Marzenie senne, irracjonalne zdarzenia - najbarwniej ukazane w przedostatniej scenie - ten motyw przewija się niemal przez cały spektakl.

Jędrzej Piaskowski i Hubert Sulima wprowadzają do spektaklu postaci, których nie ma w oryginalnej powieści Mary Shelley. Na scenie pojawiają się trzy muchy - w ich role wcielają się Ewelina Gronowska, Dagna Dywicka i Beata Pszeniczna, a także matka autorki książki "Frankenstein" - intelektualistka feministyczna Mary Wollstonecraft, uchodząca za jedną z najbardziej znanych obrończyń praw kobiet. W postać matki Mary Shelley wciela się Joanna Kasperek. W przedostatniej scenie pojawia się jeszcze jedna mucha. W jej roli Andrzej Plata.

W ostatniej scenie, Wiktor Frankenstein (Mateusz Bernacik) wraz ze stworzonym przez siebie Bezimiennym - Frankensteinem (Dawid Żłobiński) idą - płyną, ramię w ramię w stronę bram piekieł (?), nowej nicości (?). Każdy widz inaczej to zinterpretuje. A może stwierdzi, że to był tylko dziwny sen...

Czytaj także: Premiera "Frankensteina" w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach już w tę sobotę. Zapowiada się prawdziwe dziwowisko!

Twórcy i obsada
Przekład przygotował Maciej Płaza, reżyseria - Jędrzej Piaskowski, adaptacja, dramaturgia - Hubert Sulima, kostiumy - Rafał Domagała, scenografia - Anna Maria Karczmarska i Mikołaj Małek, muzyka - Jacek Sotomski, choreografia - Szymon Dobosik, światło - Monika Stolarska, asystentka reżysera - Dagna Dywicka.

W spektaklu "Frankenstein" w następujących rolach zobaczymy: Joannę Kasperek w rolach Mary Wollstonecraft, matki Mary Shelley, Mateusza Bernacika w roli Wiktora Frankensteina, Dawida Żłobińskiego w rolach Bezimiennego i Sędziego, Jacka Mąkę w rolach Alfonsa Frankensteina, ojca Wiktora i Williama, Niewidomego, ojca Agaty i Feliksa, Ewelinę Gronowską w rolach Justyny Moritz, dalekiej krewnej i podopiecznej Frankensteinów, Muchy Agnieszki, Dagnę Dywicką w rolach Elżbiety Lavenzy, kuzyki Frankensteinów i adoptowanej siostry Wiktora, Agaty, Muchy Żanety, Beatę Pszeniczną w rolach Karoliny Frankenstein, matki Wiktora i Williama, Baronowej Barbary von Krudener, Muchy Stefanii, Sędzi, Wojciecha Niemczyka w rolach Williama Frankensteina, młodszego brata Wiktora, Feliksa, Pszczoły, Sędzi, Andrzeja Platę w rolach: Williama Frankensteina, Muchy.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto