Mimo deszczowej pogody na Kadzielnię przyszło mnós-two ludzi, żeby obejrzeć wyczynowców na linie. Filip Oleksik, mistrz slackline, nowego sportu, który przywędrował do Polski z Kalifornii, pokonywał dystans 70 metrów na wysokości 20 metrów. I mimo trzech wpadek, tzw. catchów, udało mu się przejść nad przepaścią.
- Boję się, nie mogę na to patrzeć - mówił kielczanin Paweł Olendzki. - Wygląda bardzo niebezpiecznie. Inni obserwujący też przeżywali silne emocje. Towarzyszący 17-letniemu mistrzowi Maciej Borucz, utalentowany slackliner zdradzał publiczności, że ten sport, mający wiele wspólnego ze sztuką cyrkową, akrobacją, wymaga dużej koncentracji i spokoju. - Ale jego miłośników wciąż przybywa - podkreślał.
Dwudniowy festiwal, potrwa także w sobotę, zorganizowali członkowie Speleoklubu Świętokrzyskiego wraz z Geoparkiem, a w imprezę włączyło się też Energetyczne Centrum Nauki.
- Najbardziej zależy nam na tym, żeby jeszcze bardziej rozpropagować Kadzielnię i to, co się tutaj dzieje - powiedziała Katarzyna Zapała, miłośniczka gór ze Stowarzyszenia Speleoklub Świętokrzyski. - Mamy wspaniałe jaskinie i zdolnych grotołazów. - Chcieliśmy również pokazać mieszkańcom sporty ekstremalne od bardziej przyjaznej strony - dopowiedział Piotr Mazur ze Speleoklubu.
Wielką zabawę mieli rodzice i ich dzieci. Można było spróbować przejścia po linie. - Oczywiście, że przejdę, mam to w genach - chwalił się Jacek Hyzicki. Magda Śledź z grupy WLK4 dodała, że przygotowali też Czwórbój Grotołaza, czyli otwarty konkurs sprawnościowy dla uczestników festiwalu.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?