Słowacy na kielecki Rynek zaczęli schodzić się w południe. Z początku było ich mało, ale z każdą godziną tworzyły się ich coraz większe grupki. Gdy o godzinie 16 zaczęli przemarsz w stronę stadionu przy ulicy Ściegiennego, szli w sile prawie tysiąca osób.
- Slovensko, Slovensko! – krzyczeli słowaccy fani idąc ulicami Dużą i Jana Pawła II. Naprawdę głośno, bo hałas, który generowali, dał się słyszeć w promieniu kilometra. Do tego też śpiewali, oczywiście o tym, że ich piłkarze są najlepsi i poradzą sobie z Anglikami.
- Mecz wygra oczywiście Słowacja. Nie boimy się Anglików – usłyszeliśmy od Milana Štieuko, który do stolicy województwa świętokrzyskiego przyjechał spod Bańskiej Bystrzycy, by dopingować swoją reprezentację. Kielce bardzo mu się podobały, zresztą chyba jak każdemu goszczącemu u nas Słowakowi. – To całkiem spore miasto. Jego ścisłe centrum jest bardzo ładne i robi wspaniałe wrażenie. Jestem tu pierwszy raz i mam nadzieję, że nie ostatni – powiedział nam Mateuš Tholt z Ružomberoka.
Ponieważ Słowacy są nam bardzo bliscy kulturowo, łatwo było się z nimi skomunikować. To ułatwiało pracę tym, którzy obsługiwali gości w ogródkach piwnych i lokalach na Rynku. – Sympatyczni, zabawni i głośni. Tacy okazali się Słowacy, których będziemy wspominali całkiem miło. Także dlatego, że kupowali przed meczem niemal hektolitry piwa – z uśmiechem przyznała nam Iga Bętkowska z Restauracji Plejada w Kielcach.
Reprezentacja Słowacji przegrała z Anglią 1:2, ale ten wynik i tak nie popsuł Słowakom humoru. Nadal chętnie bawią się w centrum Kielc.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?