Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za dużo kotów w schronisku. Kto je przygarnie?

redakcja
redakcja
Już wyleczone kociaki szukają domu, chętni mogą kontaktować się z opiekunką telefon 500 029 643.
Już wyleczone kociaki szukają domu, chętni mogą kontaktować się z opiekunką telefon 500 029 643.
- Schronisko odmówiło przyjęcia małych, chorych kociąt – alarmuje jedna z opiekunek bezdomnych zwierząt. – Te koty były wystarczająco duże i zdrowe by żyć samodzielnie – odpowiada kierujący schroniskiem w Dyminach Wojciech Moskwa.

Kobieta, która znalazła kocięta postanowiła oddać je do schroniska. – Mają nie więcej niż 3 miesiące, miały załzawione oczy i nie wyglądały na zdrowe – opowiada. – W schronisku pracownice bez wzywania weterynarza stwierdziły, że kotki mają 5 miesięcy i należy je wypuścić. Jestem oburzona, bo koty następnego dnia trafiły do gabinetu weterynaryjnego przy ulicy Krakowskiej, są tam leczone, ale kto za to zapłaci? Ja rachunek zaniosę do Urzędu Miasta, bo to gmina ma obowiązek zapewnić opiekę bezdomnym zwierzętom. Cały czas szukamy dla nich domu.Wojciech Moskwa tłumaczy: - W dniu w którym pani przyniosła koty przyjmowaliśmy tylko zwierzęta chore i w ciąży, w schronisku było ponad 30 kotów, teraz jest ich 27, to bardzo dużo. Rzeczywiście pracownice stwierdziły, że koty są zdrowe i na tyle duże, że dadzą sobie radę, bo już samodzielnie jedzą.Kierownik nie chce komentować faktu, że kociaki są leczone. – Nie wiem czy to są te same koty, które były u nas. Ta pani, która je przyniosła nie dyskutowała z naszymi ustaleniami. Zrozumiała jaka jest sytuacja i wzięła je z powrotem.Kierownik nie wyklucza jednak, że koty mogły mieć początek kociego kataru. – Trudno to jednak rozpoznać – mówi.Paweł Klich z wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miasta, któremu podlega schronisko został poinformowany o zajściu. - Czekam na pisemną skargę by skonfrontować ją ze schroniskiem – mówi. On także usłyszał od pracownic, że koty były w wieku i stanie pozwalającym na życie dziko.Do wydziału gospodarki komunalnej nie dotarła inna skarga adresowana do prezydenta Wojciecha Lubawskiego napisana przez Katarzynę Budułę pod koniec maja. 16 maja wezwała ona patrol ze schroniska, bo po alei IX Wieków Kielc między samochodami biegał mały, biało-czarny piesek. Po pół godzinie pracownicy przyjechali, ale nie udało im się złapać psa, mieli wrócić wkrótce, ale nie zrobili tego. Dwa dni później ten właśnie pies został śmiertelnie potrącony na wiadukcie przy ulicy Krakowskiej.- Niestety, często tak bywa, że pies nie daje się złapać – tłumaczy tę sytuację Wojciech Moskwa. – My mamy tyle interwencji, że nie możemy godzinami za nim biegać czy czatować. Wielokrotnie korzystamy z pomocy mieszkańców, którym udaje się zwabić zwierzę w miejsce, gdzie jest zamknięcie.W lipcu schronisko odłowiło 66 bezdomnych psów i 20 kotów. – To efekt wakacji – wyjaśnia Moskwa, do adopcji udało się wysłać 23 psy i kilka kotów. Teraz mamy 113 psów i je możemy przyjmować, koty tylko chore. Cały czas apelujemy o adopcje zwierząt. Lidia CICHOCKA 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Za dużo kotów w schronisku. Kto je przygarnie? - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto