Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach odbyła się premiera spektaklu "Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję"

Lidia Cichocka
Lidia Cichocka
Na zdjęciu aktorzy: Andrzej Plata i Wojciech Niemczyk.
Na zdjęciu aktorzy: Andrzej Plata i Wojciech Niemczyk. Krzysztof Krogulec
Wstrząsający, wzruszający, po prostu wbijający w fotel - spektakl „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”, którego premiera odbyła się w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach z pewnością nikogo nie zostawi obojętnym.

W Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach odbyła się premiera spektaklu "Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję"

Mateusz Pakuła na scenę przeniósł pisany w trakcie choroby swego ojca, kieleckiego architekta, Marka Pakuły dziennik. To poruszające, bardzo intymne wyznanie o towarzyszeniu w umieraniu. Pełne czułości, bólu, bezradności, gniewu, wściekłości, które ostatecznie zamienia się w wielki manifest: wołanie o dostęp do eutanazji. Jedynego sposobu skrócenia niewyobrażalnego cierpienia chorego na raka.

Wydana wcześniej książka pod tym samym tytułem poruszyła czytelników, tekst był nagradzany, bo też jego siła jest porażająca a forma, mimo poruszania najcięższych tematów, niezwykle lekka. Sceniczna adaptacja też jest taka. Nic nie traci z ostrości a niezwykła forma zasysa widza i nawet ci, którzy nie mieli podobnych do reżysera doświadczeń wchodzą w jego świat bez reszty. Nie da się od tego uciec.

Historię opowiada czterech panów ( Andrzej Plata, Jan Jurkowski, Wojciech Niemczyk, Szymon Mysłakowski), czterech narratorów, którzy wcielają się we wszystkie postaci: członków rodziny, lekarzy, pielęgniarki, grabarzy, przyjaciół. Ubrani w czarne, jak na pogrzebie garnitury relacjonują kolejne dni od listopada do sierpnia, od diagnozy: rak trzustki do śmierci. Jest tam lęk, nadzieja, bezduszność lekarzy, księży, rodzinne konflikty, są łzy, ale i śmiech. Jest cierpienie, fizyczność choroby, a także miłość. I wołanie o śmierć, która nie nadchodzi. Jest prośba o pomoc w skróceniu tych niewyobrażalnych cierpień i bezradność. Bo jak krzyczy syn: zwierzę może liczyć na eutanazję, człowiek nie.

Wstrząsające jest zakończenie spektaklu, kiedy na ekranie pojawia się zdjęcie głównego bohatera, Marka Pakuły. Nagle, to nasze wyobrażenie o nim przyjmuje realny kształt wyniszczonego chorobą człowieka na łóżku. A w rezygnacji z prywatności reżyser idzie jeszcze dalej: ostanie słowo należy do Marcina Pakuły, drugiego syna, który zgodnie z życzeniem ojca przewija czas pokazując rodzinne zdjęcia.

Spektakl ma bardzo oszczędną formę, na scenie dominuje ogromny rako-twór: splątane, czarne rury jak z aquaparków, które projektował Marek Pakuła, albo jak jelita. Czarne, ale czasami rozjarzające się kolorami, spięte białym kołem, nawiązującym do stylistyki filmów o Jamesie Bondzie. Scenografie stworzyła Justyna Elminowska.

Sztuka „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” jest manifestem za dopuszczeniem eutanazji jako godnej formy umierania a także przeciwko religii, która w imię swoich wartości każe człowiekowi przechodzić niewyobrażalne męki. Że wywoła dyskusję to pewne, czy dzięki temu uda się zmienić prawo? Mateusz Pakuła zrobił krok w tym kierunku zachęcając widzów do zastanowienia się nad tm problemem.

"Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję" jest koprodukcją Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Kolejne spektakle 2 i 3 lutego.

Zobacz zdjęcia z premiery

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto