Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Totolotek Puchar Polski. Trzej muszkieterowie na boisku. Bracia Zawadzcy decydują o sile buskiej drużyny [ZDJĘCIA, WIDEO]

Dorota Kułaga


W obecnych rozgrywkach Regionalnego Totolotek Pucharu Polski po raz pierwszy zdarzyło się tak, że w Zdroju Busko-Zdrój zagrało trzech braci Zawadzkich - Łukasz, Mateusz i Michał. Odpadli już z tych rozgrywek, ale wierzą, że zaistnieją w nich w kolejnym sezonie. 

- Niestety, nie udało się awansować dalej. Przegraliśmy z zespołem juniorów Korony Kielce 1:2.  Nie był to zły występ w naszym wykonaniu, ale Korona była o jedną bramkę lepsza i awansowała do kolejnej fazy rozgrywek - mówi Łukasz Zawadzki. 

Był to pojedynek czwartej rundy Regionalnego Totolotek Pucharu Polski. Jedyną bramkę dla Zdroju (wtedy tak się nazywał buski zespół, w grudniu zmienił nazwę na AKS 1947) zdobył Łukasz Mika, a w Koronie III na listę strzelców wpisali się Marcin Dziubek i Igor Kośmicki. 

Łukasz ma miłe wspomnienia z wcześniejszych występów w Regionalnym Totolotek Pucharze Polski. - Najbardziej pamiętny był dla mnie mecz, również w barwach Zdroju, bodajże dwa sezony temu, kiedy awansowaliśmy do ćwierćfinału i w rzutach karnych przegraliśmy z Łysicą Bodzentyn. Wtedy mierzyliśmy w finał, ale nie udało się. W zeszłym roku ze Spartakusem Daleszyce doszliśmy do półfinału. I niewiele zabrakło, żebyśmy awansowali do finału, który był na Suzuki Arenie w Kielcach. Niestety, przegraliśmy z Granatem Skarżysko - wspomina 25-letni Łukasz Zawadzki.   

On jako pierwszy z braci rozpoczął piłkarskie treningi w juniorach Moravii Morawica u trenera Jacka Pawlika. - To było w 2005 roku. Tata zawoził mnie wtedy na treningi. Potem zaczął trenować Mateusz, a po nim Michał. Czy często rozmawiamy w domu o piłce? Codziennie. O różnych rzeczach rozmawiamy, ale piłka jest częstym tematem - dodaje Łukasz, prywatnie fan Realu Madryt i Manchesteru United.

Bracia wspierają się na boisku i w życiu prywatnym. - Jesteśmy zżyci ze sobą, mobilizujemy się, wspieramy. Nie tylko na boisku, ale również w życiu prywatnym - mówi 22-letni Mateusz Zawadzki. 

Czy charaktery mają podobne? - Nie, pod tym względem się różnimy. Liderem w naszej trójce jest Łukasz. Jest kapitanem drużyny. Wszystko organizuje, stara się to robić profesjonalnie i z pewnością mu to wychodzi - dodaje Mateusz Zawadzki, który studiuje budownictwo na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach. Łukasz pracuje w kieleckim sądzie, a  Michał zaczął studia na wychowaniu fizycznym na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach.  

Mówią o nich - trzech muszkieterów z Buska. Są zawodnikami, którzy decydują o obliczu swoich drużyn - tak było w Moravii Morawica, tak jest w AKS Busko. 

- Przez pewien czas występowaliśmy w innych klubach. Cieszę się, że znowu gramy razem, tym razem w zespole z Buska-Zdroju i w turniejach halowych w ekipie Moravianie. Rzadko się zdarza, żeby trzech braci występowało razem. Nam się to udaje i i oby trwało to jak najdłużej - mówi najmłodszy z braci - 19-letni Michał. Rodzice są ich wiernymi kibicami. - Tata jest zawsze na naszym meczu, a mama jak może, to też stara się przyjeżdżać - dodaje Michał, który gra w środku pomocy. Mateusz jest obrońcą, Łukasz gra na boku pomocy lub w ataku. 
Dorota Kułaga
W obecnych rozgrywkach Regionalnego Totolotek Pucharu Polski po raz pierwszy zdarzyło się tak, że w Zdroju Busko-Zdrój zagrało trzech braci Zawadzkich - Łukasz, Mateusz i Michał. Odpadli już z tych rozgrywek, ale wierzą, że zaistnieją w nich w kolejnym sezonie. - Niestety, nie udało się awansować dalej. Przegraliśmy z zespołem juniorów Korony Kielce 1:2. Nie był to zły występ w naszym wykonaniu, ale Korona była o jedną bramkę lepsza i awansowała do kolejnej fazy rozgrywek - mówi Łukasz Zawadzki. Był to pojedynek czwartej rundy Regionalnego Totolotek Pucharu Polski. Jedyną bramkę dla Zdroju (wtedy tak się nazywał buski zespół, w grudniu zmienił nazwę na AKS 1947) zdobył Łukasz Mika, a w Koronie III na listę strzelców wpisali się Marcin Dziubek i Igor Kośmicki. Łukasz ma miłe wspomnienia z wcześniejszych występów w Regionalnym Totolotek Pucharze Polski. - Najbardziej pamiętny był dla mnie mecz, również w barwach Zdroju, bodajże dwa sezony temu, kiedy awansowaliśmy do ćwierćfinału i w rzutach karnych przegraliśmy z Łysicą Bodzentyn. Wtedy mierzyliśmy w finał, ale nie udało się. W zeszłym roku ze Spartakusem Daleszyce doszliśmy do półfinału. I niewiele zabrakło, żebyśmy awansowali do finału, który był na Suzuki Arenie w Kielcach. Niestety, przegraliśmy z Granatem Skarżysko - wspomina 25-letni Łukasz Zawadzki. On jako pierwszy z braci rozpoczął piłkarskie treningi w juniorach Moravii Morawica u trenera Jacka Pawlika. - To było w 2005 roku. Tata zawoził mnie wtedy na treningi. Potem zaczął trenować Mateusz, a po nim Michał. Czy często rozmawiamy w domu o piłce? Codziennie. O różnych rzeczach rozmawiamy, ale piłka jest częstym tematem - dodaje Łukasz, prywatnie fan Realu Madryt i Manchesteru United. Bracia wspierają się na boisku i w życiu prywatnym. - Jesteśmy zżyci ze sobą, mobilizujemy się, wspieramy. Nie tylko na boisku, ale również w życiu prywatnym - mówi 22-letni Mateusz Zawadzki. Czy charaktery mają podobne? - Nie, pod tym względem się różnimy. Liderem w naszej trójce jest Łukasz. Jest kapitanem drużyny. Wszystko organizuje, stara się to robić profesjonalnie i z pewnością mu to wychodzi - dodaje Mateusz Zawadzki, który studiuje budownictwo na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach. Łukasz pracuje w kieleckim sądzie, a Michał zaczął studia na wychowaniu fizycznym na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Mówią o nich - trzech muszkieterów z Buska. Są zawodnikami, którzy decydują o obliczu swoich drużyn - tak było w Moravii Morawica, tak jest w AKS Busko. - Przez pewien czas występowaliśmy w innych klubach. Cieszę się, że znowu gramy razem, tym razem w zespole z Buska-Zdroju i w turniejach halowych w ekipie Moravianie. Rzadko się zdarza, żeby trzech braci występowało razem. Nam się to udaje i i oby trwało to jak najdłużej - mówi najmłodszy z braci - 19-letni Michał. Rodzice są ich wiernymi kibicami. - Tata jest zawsze na naszym meczu, a mama jak może, to też stara się przyjeżdżać - dodaje Michał, który gra w środku pomocy. Mateusz jest obrońcą, Łukasz gra na boku pomocy lub w ataku. Dorota Kułaga Fot. Dorota Kułaga/Radek Piasecki
W obecnych rozgrywkach Regionalnego Totolotek Pucharu Polski po raz pierwszy zdarzyło się tak, że w Zdroju Busko-Zdrój zagrało trzech braci Zawadzkich - Łukasz, Mateusz i Michał. Odpadli już z tych rozgrywek, ale wierzą, że zaistnieją w nich w kolejnym sezonie.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietokrzyskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto