Profesor Jerzy Piotrowski z Politechniki Świętokrzyskiej zgubił portfel. W ramach znaleźnego musi... zrobić studentom łatwy egzamin
Anna Krawiecka
- Zalatany, zamyślony, jak to przed świętami, zostawiłem portfel na dachu samochodu - opowiada kierownik Katedry Fizyki Budowli i Energii Odnawialnej Politechniki Świętokrzyskiej, profesor Jerzy Piotrowski. - Ujechałem kawałek, gdy zadzwonił telefon. Usłyszałem miły głos, jak się później okazało Pani Ani ze sklepu Giacomo Conti w galerii Korona, która dzięki wizytówce z portfela, poinformowała, że ma moją zgubę. Portfel leżał na środku ulicy Sandomierskiej - mówi. Ale to dopiero początek niezwykłej historii.
- Byłem zaskoczony, kiedy znalazczyni odmówiła wzięcia nagrody, ale zaproponowała w zamian, abym potraktował łagodnie studentów w czasie najbliższej sesji. Ona doskonale rozumie ich problemy, ponieważ sama studiuje na uniwersytecie. Czyż mogłem omówić? Jednocześnie obiecałem, że przyjdę z żoną na zakupy, aby wybrać szykowny garnitur, bez względu na to, czy jego cena przewyższy „znaleźne”- śmieje się profesor.