Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po śmiertelnym potrąceniu rowerzystki na ulicy Jesionowej w Kielcach. Ruszył proces. Wstrząsające zeznania świadków

Elżbieta Zemsta
Elżbieta Zemsta
W Sądzie Rejonowym w Kielcach ruszył proces w sprawie śmiertelnego potrącenia rowerzystki na ulicy Jesionowej w Kielcach.
W Sądzie Rejonowym w Kielcach ruszył proces w sprawie śmiertelnego potrącenia rowerzystki na ulicy Jesionowej w Kielcach. Elżbieta Zemsta
- Widziałem tylko moment, jak ta pani została wyrzucona w górę. Wcześniej słyszałem pisk opon i dym wydobywający się spod kół – opowiadał w sądzie świadek tragicznego w skutkach wypadku z lipca ubiegłego roku na ulicy Jesionowej w Kielcach. Jak wynika z ustaleń, 48-letni kierowca audi potrącił wówczas 62-letnią rowerzystka, która przejeżdżała przejściem dla pieszych. Kobieta zmarła na miejscu. W środę, 18 maja w Sądzie Rejonowym w Kielcach ruszył proces w tej sprawie.

W sobotę, 17 lipca 2021 roku po godzinie 19 na ulicy Jesionowej w Kielcach panował spory ruch na drodze – zapamiętali świadkowie, którzy wtedy byli w okolicy. Wypadek, jaki wówczas rozegrał się na przejściu dla pieszych, na wysokości skrętu w ulicę Klonową na długo zapadł w pamięci kielczan. Według ustaleń śledztwa, 48-letni kierowca audi, jadąc od ulicy Zagnańskiej w kierunku ulicy Marszałkowskiej, na wysokości przejścia dla pieszych potrącił kobietę, która przejeżdżała rowerem przez pasy. Siła uderzenia była tak duża, że kobieta została wyrzucona w powietrze i upadła kilka metrów od przejścia. Zginęła na miejscu. Kierowca samochodu był trzeźwy.

Więcej o wypadku: Śmiertelny wypadek na Jesionowej w Kielcach. Policjanci szukają świadków

Podczas pierwszej rozprawy w sądzie oskarżony 48-latek nie chciał składać wyjaśnień, sąd odczytał to, co mówił zaraz po zdarzeniu. - Jechałem w ciągu aut, zmieniłem pas ruchu na lewy. Przed przejściem dla pieszych zobaczyłem szybko wjeżdżającą na pasy kobietę na rowerze. Nawet nie spojrzała na drogę tylko wjechała. Próbując uniknąć kolizji zjechałem na prawą stronę i wtedy doszło do zderzenia. Nie wiem nawet czy hamowałem, obok mnie jechał inny samochód, który się nie zatrzymał. Wyskoczyłem z auta, dobiegłem do kobiety, ale nie wyczułem pulsu – wynikało z wyjaśnień oskarżonego.

Według aktu oskarżenia, na skutek uderzenia 62-latka doznała poważnych obrażeń głowy z pęknięciem czaszki i stłuczeniem mózgu oraz licznych obrażeń wewnętrznych, jak stłuczenie wątroby, pękniecie płuc i rozerwanie worka osierdziowego.

Podczas środowej rozprawy sad przepytał świadków, między innymi kobietę i jej córkę, które jadąc swym autem, czekały na możliwość zjazdu z ulicy Jesionowej w Klonową. - Widziałem rowerzystkę, która wsiadła na rower tuż przed przejściem dla pieszych i z dużą prędkością wjechała na pasy. Nawet skomentowałam do córki jej zachowanie, jako nieodpowiedzialne. W mojej ocenie, jako kierowcy to było wtargniecie na jezdnię, zwłaszcza, że od ulicy Warszawskiej ruszyły w tym czasie samochody, którym zmieniły się światła na zielone. My czekaliśmy, żeby przepuścić te auta, bo nie zdążylibyśmy przejechać przez Jesionową, a tymczasem kobieta na rowerze z dużą prędkością wjechała na przejście – wyjaśniała w sądzie kobieta.

I ona i jej 23-letnia córka nie widziały momentu uderzenia samochodu w rowerzystkę. Słyszały pisk opon i huk i tylko moment, gdy 62-letnia rowerzystka, siłą uderzenia, została wyrzucona w powietrze. 23-latka podbiegła, jako pierwsza do poszkodowanej i zaczęła udzielać jej pomocy. - Studiuję medycynę, więc ruszyłam z pomocą kobiecie. Biegnąc zadzwoniłam na pogotowie i potem podając telefon innej pani poprosiła, aby wytłumaczyła dyspozytorce, gdzie się znajdujemy. Widziałam, że poszkodowana ma duże obrażenia wokół głowy, miała krew w ustach. Sprawdziłam funkcję życiowe, ale nie wyczułam pulsu, nie słyszałam oddechu. Rozpoczęłam uciskanie klatki piersiowej. Po chwili dołączyły do mnie inne kobiety, pani doktor i pielęgniarka, wspólnie prowadziłyśmy akcję resuscytacji - tłumaczyła młoda kobieta.

W tym czasie kierowca, jak opowiadały kobiety zaczął zbierać buty pokrzywdzonej. Jak wspominają świadkowie, na miejscu zaczęła robić się nerwowa atmosfera,. Ktoś podszedł do kierowcy i zaczął go wyzywać. - Krzyczał, że kierowca jest mordercą. Chyba nawet zaczęli się szarpać – zapamiętali świadkowie.

Przed sądem zeznawał także syn poszkodowanej kobiety. Obrońca oskarżonego pytał mężczyznę, czy jego mama miała już kiedyś podobny wypadek. Okazało się, że tak. - Mama wtedy przejeżdżała rowerem przez przejście, ale kobieta, która jechała samochodem, zdążyła odbić autem i uderzyła w słup albo drzewo. Było to około z pięć do siedmiu lat temu. Mama opłaciła naprawę samochodu tamtej kobiety z ubezpieczenia OC – wyjaśniał syn 62-latki.

Oskarżony 48-latek nie kwestionuje swego udziału w zdarzeniu, ale nie zgadza się co do prędkości, z jaką – według biegłych – miało poruszać się jego auto. W akcie oskarżenia zapisano, że auto mogło jechać nawet o około 50 km za szybko od ustawowej prędkości, jaka obowiązuje w terenie zabudowanym, czyli jechać nawet około 100 km/h. - To niemożliwe, że miałem tyle na liczniku. Byłem w ciągu aut, a tam nawet nie ma jak się rozpędzić. Jechałem dieslem 1.9, który nie rozwinie takiej prędkości. To nie sportowe auto – mówił śledczym mężczyzna.

Prokuratura oskarża 48-latka o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i stworzenie stanu zagrożenia oraz nieumyślne doprowadzenie do śmierci 62-latki. Mężczyźnie może grozić nawet 8 lat pozbawienia wolności.

Zobacz także:

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto