Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paolo Cozza, znany Włoch mieszkający w Polsce, odwiedził Kielce i... przepytywał obcokrajowców

Iwona Rojek
Paolo Cozza, włoski prawnik znany z programów telewizyjnych, w czasie sobotniego Talk Show z cudzoziemcami w kieleckim Pałacyku Zielińskiego, zdobył sympatię publiczności niesamowitym poczuciem humoru i dystansem do siebie. W opowieściach nie brakowało interesujących wiadomości o życiu w innych krajach.

Przedstawiając się, powiedział, że jest gorącym Włochem i zapytał z szerokim uśmiechem, czy na sali są jeszcze inni obcokrajowcy, oprócz tych, którzy zostali zaproszeni do spotkania, by nie popełnić żadnej wpadki. Tymi słowami od razu zdobył sympatię przybyłej publiczności. Wszyscy od początku ciekawej dyskusji, która rozpoczęła się występem duetu „Basia i Wojtek” żywo uczestniczyli w spotkaniu, podpowiadając polskie słowa, zadając pytania, wybuchając śmiechem, czy komentując odpowiedzi.

W dyskusji wzięła udział Marina Kalendarovska – Frąk z Macedonii, Garik Ochinean z Armenii, Marco Fontana z Włoch, Ruslan Misac z Mołdawii.

Paolo zdradził, że urodził się w Rzymie, ale był tam tylko kilka dni, bo od razu wyjechał do Mediolanu. W Polsce znalazł się dzięki miłości do żony Iwony, z którą mają troje dzieci. W Polsce mieszka 24 lata i czuje się tu bardzo dobrze, do Mediolanu najczęściej wyjeżdża ze swoim najstarszym synem na mecze.

Okazało się, że pozostałych gości też przywiodła do Polski miłość. Marina doceniała to, że ma wspaniałego męża i córkę, zdradziła też, że ma siostrę bliźniaczkę. Na pytanie Paolo, czy siostra również znalazła dobrego męża, Marina przyznała, że jeszcze nie wyszła za mąż więc prowadzący szybko ogłosił konkurs na męża dla bliźniaczki. Macedonka mówiła o tym, że Macedończycy są pogodni, lubią głośno mówić, radośnie śpiewać, nawet bez alkoholu na ulicy, przyznała, że do nauki języka polskiego skłoniło ją to, że na początku, gdy chciała cokolwiek kupić w kieleckich sklepach sprzedawczynie na wszelki wypadek mówiły, że nie ma danego towaru, chociaż ona widziała go na półkach.

– Postanowiłam im udowodnić, że się mylą i takie były moje początki nauki języka – wyjaśniła.

Z kolei Garik Ochinean opowiedział, że skończył trzy kierunki studiów i ciągle studiuje, na co dzień prowadzi Centrum Leczenia Kręgosłupa i też bardzo dobrze czuje się w Kielcach. – Żałuję tylko tego, że nie mam w sobie takiego luzu, jak Macedończycy i Włosi, którzy wychodzą z założenia, że jak coś nie zrobiło się dziś, to można zrobić jutro – mówił. Dodawał, że sam jest perfekcjonistą i stale ma coś do zrobienia i nie ma czasu wypocząć. – My jesteśmy bardzo rodzinni i jak ktoś z rodziny znajdzie się w szpitalu, to odwiedzają go wszyscy, nawet 40 osób jednocześnie, przychodzą z jedzeniem. W Polsce zauważyłem, że nie ma takich zwyczajów – opowiadał.
– Może by się to przydało, bo w polskich szpitalach raczej karmią „słabo” – skwitował ktoś z publiczności.

Marco Fontana z Genui, który mieszka w Kielcach już 15 lat na początku uczył języka włoskiego, a obecnie pracuje na Targach Kielce. Przyznał, że do Polski ściągnęła go miłość do Krystyny. Paolo Cozza dowcipnie skwitował, że mieszkańcy Genui są większymi skąpcami, niż Włosi i Mediolańczycy przyjeżdżają do nich wypocząć, to tamci słyną z białej skóry, nie mają czasu na opalanie się i biesiadowanie w restauracjach, bo ciągle gonią za pieniędzmi. Marco nie oponował, że tacy właśnie są.

Kolejny zaproszony cudzoziemiec Ruslan znalazł się w Kielcach z powodu studiów, które tu skończył, ale jeszcze nie znalazł sobie żony, więc Paolo ogłosił ranking na znalezienie w stolicy naszego województwa sympatycznej małżonki dla niego.

Wszyscy z przybyłych zachwalali swoje rodzime potrawy, ale uznali, że polskie też są bardzo dobre, schabowy, gołąbki, bigos, pierogi, nie lubią tylko jak się łączy ryż czy kluski w owocami. Na pytanie co dla poszczególnych narodów jest najważniejsze wszyscy uznali, że rodzina i miłość. – U nas bambino, czyli dziecko jest najważniejsze – zdradził Paolo. – Jak się urodzi to niańczą go wszyscy, ciotki, kuzyni, babcie, aż do 50-tki, a później trudno mu opuścić mu dom i zostaje starym kawalerem – śmiał się.

Goście pytani co im się w Kielcach nie podoba, Marina uznała, że najbardziej doskwiera jej zimna pogoda, tęskni za słońcem, woli macedońską mieloną kawę od polskiej. Paolo dodał, że nie lubi jak do pizzy dodaje się ketchupu i to, że Polacy ciągle podkreślają jak ważne jest zdrowe śniadanie, podczas, gdy Włosi najdłużej żyją, a ich śniadanie składa się tylko z kawy i słodkiego rogalika.

POLECAMY TAKŻE:

Praca marzeń. 10 najlepszych ofert pracy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto