Uwagę policjanta przykuł płacz dziecka dochodzący z opla. Rzecz się działa w poniedziałek w południe w Kielcach.
- Samochód był zamknięty. Na przednim siedzeniu pasażera w nosidełku leżało malutkie dziecko, jak się potem okazało dwumiesięczna dziewczynka. W aucie ani przy nim nie było żadnego opiekuna maleństwa – opowiada Marta Przygodzka, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Końskich.
Sytuacja wyglądała groźnie z kilku powodów. Po pierwsze – była wysoka temperatura, po drugie – ktoś o złych intencjach mógł zabrać dziecko pozbawione opieki. I po trzecie – płaczące dziecko mogło się zachłysnąć, mogła mu się stać krzywda.
Funkcjonariusz, który był tego świadkiem, powiadomił dyżurnego kieleckiej policji. Szyby w aucie były nieznacznie uchylone, policjantowi udało się wsunąć rękę i otworzyć drzwi. Wyjął dziecko i poczekał na przyjazd radiowozu. Wezwano też karetkę, na szczęście dziewczynka nie wymagała pomocy.
A potem na miejsce przyszła 34-letnia matka. Sprawę potraktowała, hmm, lekko. Wyjaśniła, że przecież nic takiego się nie stało, poszła tylko na zakupy. Jak ustalili policjanci, zostawiła dwumiesięczne dziecko samo na 20 minut.
O tej historii policjanci powiadomią Sąd Rodzinny i to on sprawdzi, czy opieka nad dzieckiem sprawowana jest należycie. Za narażenie na niebezpieczeństwo osoby, którą należy się opiekować, polskie prawo przewiduje karę nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?