Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maleńkie dziecko kontra... zumba. Wojna na kieleckim osiedlu (WIDEO)

Paulina Baran
Jakub Czerniak skarży się, że jego 2, 5 miesięczna córeczka nie może spać, kiedy z dołu słychać głośną muzykę i krzyki.
Jakub Czerniak skarży się, że jego 2, 5 miesięczna córeczka nie może spać, kiedy z dołu słychać głośną muzykę i krzyki. Dawid Łukasik
Kiedy Jakub Czerwiak wynajął mieszkanie przy ulicy Chęcińskiej w Kielcach był przekonany, że jego rodzina będzie mogła się czuć się w nim spokojnie i bezpiecznie. Niestety okazało się, że tuż pod jego podłogą działalność otworzyła siłownia, a potem studio ruchu.

- Mam dwójkę maleńkich dzieci a podczas ćwiczeń nasze mieszkanie dosłownie się trzęsie. Czasem jest tak głośno, że nie ma mowy aby moja dwumiesięczna córeczka usnęła - mówi pan Jakub.

Zupełnie inne zdanie na ten temat ma właścicielka studia. Kobieta twierdzi, że podczas ćwiczeń muzyki nie słychać nawet na recepcji, a zajęcia z mogącej sprawić hałas zumby odbywają się tylko przez osiem godzin tygodniowo.

„To miało być nasze miejsce na ziemi”

- W grudniu ubiegłego roku przeprowadziłem się z żoną z Krakowa do Kielc szukając swojego miejsca na ziemi. Ze względu na doskonałą okolicę, sąsiedztwo parków i placów zabaw wybraliśmy ulicę Chęcińską, ale nasza radość niestety nie trwała długo - mówi pan Jakub. Mężczyzna wyjaśnia, że jego rodzina wynajmuje lokal na pierwszym piętrze, niżej mieszczą się lokale użytkowe.
- Kiedy podejmowaliśmy decyzję o zamieszkaniu w tym miejscu wszyscy zapewniali nas, że na parterze będą lokale usługowe typu, gabinety lekarskie czy apteka. Byliśmy w szoku, kiedy nagle okazało się, że tuż pod naszą podłogą otwarto siłownię - mówi kielczanin. Mężczyzna tłumaczy, że wielokrotnie schodził na dół, prosił o przyciszenie muzyki, nie rzucanie sztang na podłogę oraz o „wyciszenie się mężczyzn”, którzy prężyli swoje muskuły, ale jego prośby nikogo nie obchodziły. Bo długiej batalii, pisaniu skarg i zgłoszeniu sprawy na policję deweloper ostatecznie wypowiedział umowę właścicielowi siłowni.

- Niestety i tym razem nasza radość nie trwała długo. Okazało się, że po miesiącu lokal „pod nami” został wynajęty pod dokładnie taką samą działalność, tylko prowadzoną przez kobiety, konkretnie chodzi o studio ruchu, które wcześniej miało w tutaj swoją siedzibę, ale teraz powiększyło lokal. Zajęcia w tym studiu rozpoczynają się zazwyczaj o godzinie 16 i trwają do 22. Podczas ćwiczeń gra głośna muzyka, o kobieta która prowadzi zajęcia krzyczy przez mikrofon zachęcając panie do wysiłku - skarży się pan Jakub. Mężczyzna nie ma już siły walczyć z wiatrakami. Mieszka z żoną i dwójką małych dzieci - starsza córka na 2, 5 roku, młodsza dopiero dwa miesiące. Można sobie wyobrazić, co się dzieje kiedy dzieci są śpiące, a krzyki i głośna muzyka z dołu nie pozwalają im zasnąć. - Ostatnio byłem taki wściekły, że zrobiłem karczemną awanturę właścicielce studia, a ona zgłosiła sprawę na policję. Proszę sobie jednak wyobrazić, co czuje moja rodzina, kiedy od ćwiczeń trzęsie się całe mieszkanie, a obrazy na ścianie zmieniają swoją pozycję - mówi załamany mężczyzna.

„Temu panu przeszkadzałby szum ulicy

Właścicielka Studia Ruchu „Mięta” Magdalena Węgrzyn twierdzi, że zarzuty pana Jakuba są absolutnie przesadzone.
- Na sali, która znajduje się bezpośrednio pod mieszkaniem tego pana nie prowadzimy zajęć z mikrofonem. Co więcej, w pierwszym tygodniu, kiedy otworzyliśmy nową salę tak zmodyfikowaliśmy harmonogram, żeby odbywały się tutaj zajęcia zumby tylko przez osiem godzin tygodniowo - mówi Magdalena Węgrzyn. Kobieta twierdzi, że z lokalu nie wydobywa się żaden hałas, który odbiegałby od normy, a „uciążliwemu najemcy” prawdopodobnie przeszkadzałby nawet hałas ruchu ulicznego. - My nie słyszymy muzyki na recepcji więc ciężko, żeby do tego pana docierał jakikolwiek dźwięk, a jeżeli nawet dociera to tylko przez osiem godzin w tygodniu, bo w pozostałym czasie odbywają się „ciche” zajęcia jak na przykład pilates. - Ten Pan ciągle ma do nas jakieś pretensje. Ostatnio nagrywał dźwięki wiertarki, ponieważ remontowaliśmy lokal. Kiedyś zdarzyło się także, że wpadł na zajęcia i zrobił karczemną awanturę przy klientkach dlatego zgłosiłam sprawę na policję - podsumowuje właścicielka Studia Ruchu „Mięta”.

Deweloper rozumie, ale bezradnie rozkłada ręce

Skontaktowaliśmy się także z deweloperem, Ryszardem Grzybem, który przyznał, że rozumie pana Jakuba, ale nie wiele jest w stanie zrobić. - Też mam wnuki i wiem, że małe dzieci potrzebują ciszy i spokoju. Ze swojej strony mogę zapewnić, że skontaktuję się z właścicielką Studia Ruchu i poproszę ją o wykonanie pomiaru hałasu ale nie sądzę, że wykaże on jakiekolwiek przekroczenia - stwierdził Ryszard Grzyb. - Chciałbym tylko zaznaczyć, że zgodnie z pozwoleniem na budowę lokal przy ulicy Chęcińskiej jest lokalem usługowo - mieszkalnym. Robiliśmy więc wszystko co w naszej mocy, żeby pomieszczenia znajdujące się na wyższych piętrach były wyciszone - podsumował deweloper.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto