Pan Konrad jest tu od 4 dni. Opisywaliśmy jego wrażenia z pobytu i uwagi w niedzielę. Dramatyczna relacja przebywającego na kwarantannie zbiorowej w internacie. Mowa o skandalicznych warunkach (ZDJĘCIA)
- Po 4 dniach mieszkania tu nic się nie zmieniło. Nie ma żadnego regulaminu korzystania z obiektu. Nowe osoby muszą się błąkać po budynku i pytać o wszystko inne odizolowane osoby, więc jaka to izolacja? Nie wiadomo, o której godzinie są posiłki. Śniadania przywożą o tej samej godzinie a obiadokolacja była przez pierwsze dni o godzinie 12.30 a potem nie ma posiłku, nie ma też możliwości odgrzania go. Wczoraj obiad przywieźli o 16. Nie wiedzieliśmy, czy będzie, więc prawie wszyscy zamówili pizze – opowiada.
W budynku panuje brud. - Ani razu przez 4 dni mojego pobytu nie było sprzątaczki. Inne osoby, które są tu od tygodnia też nie widzieli osoby sprzątającej - dodaje. - Jest tu brudno.
Nikt nie interesuje się losem przebywających tu osób, a jest ich kilkadziesiąt. - Nie wiem dokładanie, ile jest osób, ale dużo. Jest tu tylko ochrona, jej pracownicy mają około 70 lat, więc są w grupie osób, które najciężej chorują. Powinny je zastąpić młodsze osoby. Nie mamy kontaktu z nikim, tylko z żołnierzami, którzy pukają do drzwi i zostawiają pod nimi posiłki. Jeśli ktoś gorzej się poczuje to nikt mu nie pomoże. Nikogo nie interesuje, co się z nami dzieje. Dodzwonienie się do sanepidu jest cudem. Jeśli ktoś tu umrze to trochę poleży zanim ktoś się zorientuje - tłumaczy.
Osoby, które przebywają na kwarantannie nie mogą się z nikim kontaktować, ponieważ nie ma pewności, że są zdrowe. - Tu nie ma warunków do izolacji, ponieważ musimy wychodzić do wspólnych ubikacji i łazienek na korytarzu – dodaje. - Jeden prysznic jest na 20 osób. Część osób kaszle. Mam obawy, że zdrowy stąd nie wyjdę. Może się okazać, że ostatniego dnia coś się złapie i zarazi rodzinę po powrocie do domu.
Dodaje, że ochroniarze nie są przygotowani do pracy w miejscu kwarantanny. - Zażądali ode mnie dowodu osobistego a ja miałem paszport, ponieważ przyjechałem tu prosto z podróży. Kazali mi jechać do domu po dokument - mówi. - Gdy spytałem o hasło do wifi to pan zaproponował, żebym przeszedł się po pokojach i spytał, bo on nie pamięta. W tym budynku nie są przestrzegane zasady kwarantanny i izolacji. Sanepid nie jest przygotowany do epidemii, ale jest jeszcze czas, żeby to naprawić. Każdy chce stąd uciec w trosce o swoje życie i rodziny.
Pan Konrad dwa dni temu złożył wniosek o przeniesienie do innego miejsca kwarantanny. - Dzisiaj dostałem zgodę. Wynająłem mieszkanie i tam będę mieszkał do końca kwarantanny. Czekam teraz na policję, która ma mnie ma tam przewieźć. Nie wiem kiedy to będzie, bo mają pewnie dużo innej pracy - mówił koło godziny 14.
Policja jednak szybko przyjechała, ale okazało się, że opuszczenie internatu nie obyło się bez problemu. - Ochroniarz nie chciał mnie wypuścić, ponieważ zgoda na przeniesienie mnie przyszła drogą elektroniczną a on nie ma internetu - dodaje. - Nie wiem, ile to jeszcze potrwa.
We wtorek rano udało się zmienić miejsce kwarantanny dwóm innym osobom, ojcu z synem, o których pisaliśmy w poniedziałek. CZYTAJ: Pierwsza taka sprawa! Ojciec i syn żądają zmiany miejsca kwarantanny! [WIDEO, ZDJĘCIA]
Kto odpowiada za takie miejsce kwarantanny, dlaczego ludzie kierowani są tam a nie innych lepiej przygotowanych miejsc, czy będą zmiany? Te pytania zadaliśmy w Sanepidzie oraz u wojewody świętokrzyskiego. Czekamy na odpowiedź.
Jak się dowiedzieliśmy, Konradowi Więchowi udało się zmienić miejsce kwarantanny około godziny 16.
Zobacz także:Koronawirus w Świętokrzyskiem? [RAPORT NA BIEŻĄCO]
Jakie są objawy i jak się chronić? Zobaczcie
Zobacz też, jak prawidłowo myć ręce:
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?