Pani Monika idąc chodnikiem zauważyła, że gdy biały samochód zatrzymał się przed czerwonymi światłami skrzyżowania "coś czarnego" wbiegło pod auto i tam zostało. Podbiegła do kierowcy i poprosiła go, żeby nie odjeżdżał. Wraz z pasażerami dokonali oględzin i okazało się, że z tyłu, od spodu samochodu dochodzi miauczenie kota.
Pani Monika akurat miała zapisany telefon do znajomej z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami a ta niezwłocznie dojechała z drugiego końca miasta by ratować kotka. Przywiozła ze sobą klatkę i rozpoczęło się lokalizowanie zwierzaka. Po kilku minutach pani Ewa Kędzierska fachowo złapała kotka w ciasnym zakątku między tylnym kołem a nadwoziem , wyjęła przeraźliwie piszczące maleństwo i natychmiast włożyła do przygotowanej klatki. Kotek w wieku około 6-7 tygodni wcisnął się w kąt i szybko uspokoił.
Uczestnicy akcji momentalnie polubili zwierzaka o pięknym, grafitowym futerku maści dymnej i błękitnych oczach. Pani Ewa w poniedziałek zamierza zawieść kocię do weterynarza na badanie, choć wygląda na to, że "uciekinier (ka?)" jest w dobrej formie. I martwi się - kto przygarnie kociaka? Chętni mogą się zgłaszać do kieleckiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przy ulicy Św. Leonarda 1 (telefon 660-365-640 w godzinach 10-18).
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?