Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kielce. Sprawa tajemniczej butelki ukrytej pod wanną znalazła swój finał

Michał Kolera
Zygmunt Białacki i Maciej Naglik w łazience bloku przy ulicy Szymanowskiego. Pierwszy z nich miał ze sobą oryginalną kielnię, której użył do zamaskowania skrytki z listem w butelce.
Zygmunt Białacki i Maciej Naglik w łazience bloku przy ulicy Szymanowskiego. Pierwszy z nich miał ze sobą oryginalną kielnię, której użył do zamaskowania skrytki z listem w butelce. Michał Kolera
Pan Zygmunt Białacki zobaczył list, który ukrył 43 lata temu pod wanną. W sobotę do skrytki trafił artykuł „Echa Dnia” i druga wiadomość.

Niezwykłe odkrycie w mieszkaniu w Kielcach. Butelka z tajemniczym listem znaleziona... pod wanną - CZYTAJ WIĘCEJ

W czwartek, 20 lipca, opisaliśmy niezwykłą historię tajemniczego znaleziska w bloku przy ulicy Szymanowskiego 3 w Kielcach. Przypomnijmy, remontujący swoje mieszkanie Maciej Naglik wraz z glazurnikiem Dominikiem Doboszyńskim odnaleźli zamurowaną pod wanną butelkę z listem. - Na początku myśleliśmy, że mogą to być ważne dokumenty lub może testament. Kiedy odczytaliśmy wiadomość, wybuchnęliśmy śmiechem - mówił Maciej Naglik, właściciel mieszkania.

„Wykonanie robót glazurkarskich u pan prezesa Przeorskiego w składzie kierownik budowy Bednarczyk Czesław, majster Barcikowski Czesław, glazurkasze: starszy Białacki Zygmunt, młodszy Rutka Marian, pomoc Płusa Józef” - tak brzmiała wiadomość z datą 25 lipca 1974 roku.

Po naszej publikacji o sprawie zrobiło się głośno. Wspomniał o niej także „Teleexpress”, popularny program informacyjny. Dzięki telefonom od czytelników udało nam się dotrzeć do Zygmunta Białackiego, emerytowanego glazurnika, mieszkającego obecnie w Piekoszowie. To ostatni żyjący członek ekipy remontowej, która 43 lata temu ukryła wiadomość. W sobotę pan Zygmunt, na zaproszenie Macieja Naglika, przybył do mieszkania przy ulicy Szymanowskiego 3. Była tam też ekipa „Echa Dnia”. 75-latek z początku nie dowierzał, że to właśnie jego list.

- Nie ma wątpliwości. Jest tu mój podpis - powiedział Zygmunt Białacki po przyjrzeniu się wiadomości. - Jak to było? Po skończonej pracy chcieliśmy z kolegami zostawić po sobie jakąś pamiątkę. Przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś o tym zrobi się głośno - śmiał pan Zygmunt.

W sobotę sprawa butelki znalazła swój finał. Maciej Naglik na powrót zamurował w łazience wiadomość od ekipy remontowej Zygmunta Bałackiego. Razem z nią schował także własny list w butelce. Co w nim jest?- To dowcipny tekst od naszej rodziny, którego treści nie zdradzę, bo... ktoś, kto znajdzie go za kolejne 40 lat, nie będzie miał niespodzianki - żartował w sobotę pan Maciej. - Oprócz niego włożyłem tam stronę „Echa Dnia” z 20 lipca 2017 roku, tą, która zawiera pierwszy artykuł o naszym znalezisku- mówił.

Obaj panowie przyznawali, że odkrycie przysporzyło im popularności. - Znajomi dzwonią, że przeczytali o mnie w „Echu Dnia” i widzieli w telewizji - powiedział Maciej Naglik. - Stałem się z dnia na dzień osobą rozpoznawalną na ulicy. W 1974 roku nie przypuszczałem , że ludzie kiedyś wykupią wszystkie gazety w Piekoszowie, bo w numerze jestem opisany... ja - mówił Zygmunt Białacki.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto