Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kariatydy z Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach zostaną poddane modernizacji przez konserwatora zabytków. Zobacz zdjęcia

Lidia Cichocka
Lidia Cichocka
Kariatydy trafiły w ręce konserwatora zabytków. Zobacz na kolejnych zdjęciach jak wyglądał ich demontaż, jak wygląda proces odnawiania.
Kariatydy trafiły w ręce konserwatora zabytków. Zobacz na kolejnych zdjęciach jak wyglądał ich demontaż, jak wygląda proces odnawiania. archiwum / Grzegorz Wiatr
Ci, którzy odwiedzali teatr imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach pamiętają kobiece postacie po bokach sceny: kariatydy z nagim biustem, bez wysiłku dźwigające belkę portalową. Teraz w czasie remontu i modernizacji całej zabytkowej siedziby teatru także one trafiły w ręce konserwatora zabytków. Grzegorz Wiatr dostał zadanie przywrócenia im niegdysiejszej urody.

Kariatydy z Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach zostaną poddane modernizacji

Pojawienie się kariatyd w kieleckim teatrze nie było czymś niezwykłym. Takie ozdoby architektoniczne były popularne w sztuce europejskiej już od czasów renesansu a przejęto je z antycznej Grecji. Podpory w formie kobiecej figury miały dodać prestiżu pomieszczeniu, a jak wiadomo inwestorom hotelu „Polskiego” w Kielcach zależało by budynek wyglądał godnie.

Oczywiście zauważono je, opisano w gazetach relacjonując otwarcie hotelu i pierwszy spektakl w sali teatralnej w 1879 roku. - O samych kariatydach wiedzieliśmy niewiele, poza tym, że zbudowała je ekipa z Płocka lub Włocławka. Nieznana była technika ich wykonania – mówi Grzegorz Wiatr. - Figury były pokryte grubą warstwą farby, widoczne były też ślady bieżących napraw, gdy coś się odłamało, albo trzeba było zamontować głośniki i przewiercono je by przeprowadzić kable.

Tajemnicę wykonania figur rozgryzano w trakcie prac, a technologia dawnych sztukatorów była zaskakująca. - Okazało się, że nie montowali gotowych elementów, wszystko rosło na bieżąco – wyjaśnia konserwator. - Kariatydy zrobiono w dwóch turach. Pilaster, na którym stoją odlewano na miejscu: przykładano formę i zalewano ją gipsem wbijając gwoździe w ścianę. Demontaż tego jest tragiczny, jak zasieki pod Verdun. To były dziesiątki bolców i to takich solidnych, kutych przez kowala, zdjęcie ich w całości było bardzo trudne.

Same postacie kobiet były odlane w pracowni, składały się z kilku części i montowano je już na miejscu. By przymocować do ściany figury przewiercano na wylot i przybijano potężnymi, ponad półmetrowymi kotwami. Każdą podtrzymywały dwa pręty wbite w brzuch, jeden w klatce piersiowej i kolejne w nogach. Na zdjęciach wygląda to dosyć makabrycznie. - Po konserwacji kariatydy zostaną w podobny sposób przymocowane, wykorzystam te same otwory, ale ponieważ żelazo koroduje w gipsie, użyję stali nierdzewnej – mówi Grzegorz Wiatr.

Zobacz na kolejnych zdjęciach jak wyglądał demontaż kariatyd i jak wygląda proces ich odnawiania

Kariatydy z kieleckiego teatru na kuracji odchudzającej

Przed powrotem na swoje miejsce kariatydy przechodzą kurację odmładzającą oraz... odchudzającą. Przez lata podpierania sceny tyły, tak można podsumować proces ich odnawiania na przestrzeni lat. Po zdjęciu kolejnych warstw farby okazało się, że pierwotnie figury nasączone były pokostem a następnie pomalowane olejną farbą. - Rzemieślniczo było to dobrze zrobione – ocenia konserwator. - Ale musimy mieć świadomość, że białe posągi szybko brudziły się, czarny kopeć osiadał wszędzie a najprostszą metodą odświeżenia było odmalowanie. Nikt nie bawił się w mycie.

Przy okazji ustalono oryginalny kolor kariatyd: budyniowy. - Trzeba jednak pamiętać, że farba olejna pod wpływem światła zmienia kolor, żółknie. Z pewnością nie był on biały, ale mógł być inny: cielisty, pomnikowy – dodaje Grzegorz Wiatr. O tym jaki będzie po konserwacji zdecyduje komisja konserwatorska.

- Całość była w kolorze żółtawym z delikatną szaro-błękitną przecierką, bardzo wysmakowaną – uzupełnia konserwator. - Były też złocenia i srebrzenia co jest dziwne, bo srebro nie bardzo do tego pasuje. Muszę jeszcze to zbadać.

Zobacz na kolejnych zdjęciach jak wyglądał demontaż kariatyd i jak wygląda proces ich odnawiania

Efektem zabiegów konserwatorskich jest odchudzenie obu pań i przywrócenie kształtu ich twarzom. Z dołu, z widowni nie było tego widać, ale z bliska trudno dopatrzeć się ludzkich kształtów w ich obliczach. Zamalowywanie zakryło też detale i urodę innych zdobień: bawolich oczek, rozety. Dopiero teraz po zdjęciu tych warstw widać jak pięknie, światłocieniowo były rzeźbione.

Jeśli kariadtydy udało się ocalić w całości to nie można tego powiedzieć o belce, którą dźwigały. - Zdemontowaliśmy z niej tylko reprezentacyjne fragmenty, które będą odtwarzane. Demontaż wszystkiego był niemożliwy - wyjaśnia konserwator. - Gzymsy zrobiono z mieszaniny gipsu, piachu i wapna, tanio, ale dobrze. Ta technika sprawdza się we wnętrzach, dopóki jest sucho. Całość była wykonana na podbitce z trzciny, trzymała się na gwoździach, które były już prawie całkowicie skorodowane. Niestety, przy próbie demontażu gzyms rozpadał się w rękach. Zachowaliśmy więc tylko fragmenty, które będą powielane i te oryginalne zamontujemy w nowej belce jako świadków. Reszta będzie rekonstrukcją.

W belce nadproża znajdował się także – i on zostanie przywrócony, łaciński cytat z Horacego: Omne tulit punctum, qui miscuit utile dulci" („Ten zdobył uznanie wszystkich, kto połączył przyjemne z pożytecznym"). W centralnym miejscu znajdowała się ozdobna rozeta, która także powróci na miejsce.

Kariatydy oraz odnowiony i zmodernizowany kielecki teatr będzie można podziwiać po oddaniu go do użytku, a ma to nastąpić w 2024 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto