Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Horror w bloku w Kielcach. Mieszkańcy bardzo boją się swoich sąsiadów. W akcji policja, pogotowie i spółdzielnia. Zobaczcie film

Redakcja
Wideo
od 16 lat
Biegają półnadzy po bloku, ciągle piją alkohol, albo biorą narkotyki, w trakcie awantur rzucają meblami, notorycznie dobijają się do naszych drzwi, nie ważne, czy jest środek nocy, czy południe. Tak o dwóch braciach, którzy zajęli mieszkanie po zmarłym ojcu na osiedlu Bocianek mówią przerażeni sąsiedzi. W bloku wielokrotnie interweniowała policja oraz pogotowie ratunkowe, w sprawę mocno zaangażowała się też spółdzielnia mieszkaniowa. Czy na uciążliwych sąsiadów nie ma rady? Okazuje się, że można podjąć też radykalne kroki. Zobaczcie jakie.

Mieszkańcy bloku przy ulicy Staffa są przerażeni

Z prośbą o ratunek zgłosili się do redakcji "Echa Dnia" przerażeni mieszkańcy bloku przy ulicy Staffa w Kielcach. - Jeśli państwo nam nie pomogą to oni w końcu wysadzą ten blok w powietrze. Ostatnio zalali całe mieszkanie, więc tylko czekać aż w końcu wybuchnie tu gaz - mówiła jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Staffa w Kielcach.

Kobieta wyjaśniała, że dantejskie sceny w jednym z mieszkań dzieją się od czasu, kiedy zmarł jego poprzedni właściciel, a miejsce po nim zajęli jego synowie.

- Ja mam wrażenie, że oni nigdy nie śpią. Ciągle są albo pijani, albo naćpani, wiem też, że jeden z nich leczy się psychiatrycznie. Kiedy zaczynają się kłócić to rzucają w siebie meblami, odgłosy są takie, jakby się mieli zaraz pozabijać. Najgorsze jest to, że po tych awanturach dobijają się do naszych mieszkań, a my jesteśmy dosłownie sparaliżowani ze strachu - mówi załamana kobieta.

Horror w bloku przy ulicy Staffa. Przerażeni ludzie sprzedają mieszkania

O szokujących scenach opowiada też inna mieszkanka bloku przy ulicy Staffa Kielce.

- Jakiś czas temu widziałam, jak jeden z tych mężczyzn biegał półnagi po bloku, a jak zgarniała go policja to był na dworze w samych skarpetkach - opowiadała kobieta dodając, że młoda dziewczyna, która zajmowała mieszkanie na wyższym piętrze wyprowadziła się do matki, bo tak potwornie się ich bała.

- Jeśli nic się z tym nie zrobi to ten blok opustoszeje. Moja mama boi się w ogóle wychodzić z domu, bo oni często mają otwarte drzwi, robią meliniarskie awantury, ostatnio tak zalali mieszkanie, że woda wylewała się na klatkę schodową. Wiem, że niektórzy sąsiedzi zdecydowali się nawet sprzedać mieszkanie - słyszymy w bloku przy ulicy Staffa.

Redakcja "Echa Dnia" chciała porozmawiać z mężczyznami, którzy są takim utrapieniem dla swoich sąsiadów. Kiedy dzwoniliśmy domofonem ktoś odebrał, ale do mieszkania nie zostaliśmy wpuszczeni, drzwi były zamknięte, nikt też nie odpowiadał na nasze pytania.

W akcji policja i pogotowie

Mieszkańcy bloku przy ulicy Staffa wyjaśniają, że po głośnych awanturach na miejsce wzywane są służby.

- Zdarzyło się tak, że pogotowie zabierało któregoś z mężczyzn, a zaraz okazywało się, że sąsiad znów jest w mieszkaniu, bo uciekł ze szpitala - wyjaśniają lokatorzy.

Jak udało nam się ustalić, tylko w styczniu tego roku, policja interweniowała w sprawie awanturujących się mężczyzn trzy razy.

- Sprawą zajmuje się dzielnicowy tego regionu, który nawiązał już współpracę z instytucjami pomocowymi, w tym między innymi z Gminną Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, pozostaje również w stałym kontakcie z mieszkańcami tego bloku - wyjaśnia Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach. Pani rzecznik zaznacza, aby mieszkańcy zawsze zgłaszali funkcjonariuszom, jeżeli dochodzi do zakłócania ładu i porządku, bo wtedy sprawcy takich działań mogą zostać ukarani przez sąd.

Spółdzielnia Mieszkaniowa "Bocianek" odcięła gaz

O tym, że mimo starań policji oraz pracowników spółdzielni, uciążliwi sąsiedzi cały czas czują się bezkarni mówi Paweł Kubicki, prezes Spółdzielni mieszkaniowej "Bocianek".

- My z naszej strony kierowaliśmy prośby o pomoc do policji, do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach, były podjęte działania, ale jak widać efektu jakiegoś większego nie przyniosły. Staraliśmy się również rozmawiać z tymi osobami i z ich rodziną, ale to również nie przyniosło efektu - mówi prezes Kubicki.

Informacją, która może nieco uspokoi mieszkańców bloku przy ulicy Staffa jest to, że uciążliwym sąsiadom został odcięty gaz.

- Mogliśmy to zrobić, ponieważ kontrola wykazała nieprawidłowości w instalacji gazowej. Zwróciliśmy się do mamy tych panów o pomoc i zakupienie kuchenki, która miałaby automatyczne odcięcie gazu - mówi Paweł Kubicki.

Spółdzielnia Mieszkaniowa "Bocianek. Będą radykalne kroki

Prezes Paweł Kubicki nie ukrywa, że w spółdzielni był już radca prawny i najprawdopodobniej podjęte zostaną konkretne kroki, mające na celu eksmitowanie mężczyzn z zajmowanego lokum.

- Podjęliśmy próbę ostatniego upomnienia tych panów, żeby podjęli działania w celu poprawy zachowania, a jeśli nic się nie zmieni to będziemy występować na drogę sądową o eksmisję ich z mieszkania z tytułu niewłaściwego użytkowania - mówił prezes dodając, że ustawa o spółdzielni mieszkaniowej pozwala na eksmisję właściciela mieszkania spółdzielczego własnościowego, jeżeli taka osoba notorycznie łamie porządek domowy i uciążliwie zachowuje się w stosunku do sąsiadów.

- Kilka lat temu była taka sytuacja na osiedlu Barwinek i tam sąd nakazał eksmisję - wyjaśnia Paweł Kubicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto