Mieszkańcy bloku przy ulicy Staffa są przerażeni
Z prośbą o ratunek zgłosili się do redakcji "Echa Dnia" przerażeni mieszkańcy bloku przy ulicy Staffa w Kielcach. - Jeśli państwo nam nie pomogą to oni w końcu wysadzą ten blok w powietrze. Ostatnio zalali całe mieszkanie, więc tylko czekać aż w końcu wybuchnie tu gaz - mówiła jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Staffa w Kielcach.
Kobieta wyjaśniała, że dantejskie sceny w jednym z mieszkań dzieją się od czasu, kiedy zmarł jego poprzedni właściciel, a miejsce po nim zajęli jego synowie.
- Ja mam wrażenie, że oni nigdy nie śpią. Ciągle są albo pijani, albo naćpani, wiem też, że jeden z nich leczy się psychiatrycznie. Kiedy zaczynają się kłócić to rzucają w siebie meblami, odgłosy są takie, jakby się mieli zaraz pozabijać. Najgorsze jest to, że po tych awanturach dobijają się do naszych mieszkań, a my jesteśmy dosłownie sparaliżowani ze strachu - mówi załamana kobieta.
Horror w bloku przy ulicy Staffa. Przerażeni ludzie sprzedają mieszkania
O szokujących scenach opowiada też inna mieszkanka bloku przy ulicy Staffa Kielce.
- Jakiś czas temu widziałam, jak jeden z tych mężczyzn biegał półnagi po bloku, a jak zgarniała go policja to był na dworze w samych skarpetkach - opowiadała kobieta dodając, że młoda dziewczyna, która zajmowała mieszkanie na wyższym piętrze wyprowadziła się do matki, bo tak potwornie się ich bała.
- Jeśli nic się z tym nie zrobi to ten blok opustoszeje. Moja mama boi się w ogóle wychodzić z domu, bo oni często mają otwarte drzwi, robią meliniarskie awantury, ostatnio tak zalali mieszkanie, że woda wylewała się na klatkę schodową. Wiem, że niektórzy sąsiedzi zdecydowali się nawet sprzedać mieszkanie - słyszymy w bloku przy ulicy Staffa.
Redakcja "Echa Dnia" chciała porozmawiać z mężczyznami, którzy są takim utrapieniem dla swoich sąsiadów. Kiedy dzwoniliśmy domofonem ktoś odebrał, ale do mieszkania nie zostaliśmy wpuszczeni, drzwi były zamknięte, nikt też nie odpowiadał na nasze pytania.
W akcji policja i pogotowie
Mieszkańcy bloku przy ulicy Staffa wyjaśniają, że po głośnych awanturach na miejsce wzywane są służby.
- Zdarzyło się tak, że pogotowie zabierało któregoś z mężczyzn, a zaraz okazywało się, że sąsiad znów jest w mieszkaniu, bo uciekł ze szpitala - wyjaśniają lokatorzy.
Jak udało nam się ustalić, tylko w styczniu tego roku, policja interweniowała w sprawie awanturujących się mężczyzn trzy razy.
- Sprawą zajmuje się dzielnicowy tego regionu, który nawiązał już współpracę z instytucjami pomocowymi, w tym między innymi z Gminną Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, pozostaje również w stałym kontakcie z mieszkańcami tego bloku - wyjaśnia Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach. Pani rzecznik zaznacza, aby mieszkańcy zawsze zgłaszali funkcjonariuszom, jeżeli dochodzi do zakłócania ładu i porządku, bo wtedy sprawcy takich działań mogą zostać ukarani przez sąd.
Spółdzielnia Mieszkaniowa "Bocianek" odcięła gaz
O tym, że mimo starań policji oraz pracowników spółdzielni, uciążliwi sąsiedzi cały czas czują się bezkarni mówi Paweł Kubicki, prezes Spółdzielni mieszkaniowej "Bocianek".
- My z naszej strony kierowaliśmy prośby o pomoc do policji, do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach, były podjęte działania, ale jak widać efektu jakiegoś większego nie przyniosły. Staraliśmy się również rozmawiać z tymi osobami i z ich rodziną, ale to również nie przyniosło efektu - mówi prezes Kubicki.
Informacją, która może nieco uspokoi mieszkańców bloku przy ulicy Staffa jest to, że uciążliwym sąsiadom został odcięty gaz.
- Mogliśmy to zrobić, ponieważ kontrola wykazała nieprawidłowości w instalacji gazowej. Zwróciliśmy się do mamy tych panów o pomoc i zakupienie kuchenki, która miałaby automatyczne odcięcie gazu - mówi Paweł Kubicki.
Spółdzielnia Mieszkaniowa "Bocianek. Będą radykalne kroki
Prezes Paweł Kubicki nie ukrywa, że w spółdzielni był już radca prawny i najprawdopodobniej podjęte zostaną konkretne kroki, mające na celu eksmitowanie mężczyzn z zajmowanego lokum.
- Podjęliśmy próbę ostatniego upomnienia tych panów, żeby podjęli działania w celu poprawy zachowania, a jeśli nic się nie zmieni to będziemy występować na drogę sądową o eksmisję ich z mieszkania z tytułu niewłaściwego użytkowania - mówił prezes dodając, że ustawa o spółdzielni mieszkaniowej pozwala na eksmisję właściciela mieszkania spółdzielczego własnościowego, jeżeli taka osoba notorycznie łamie porządek domowy i uciążliwie zachowuje się w stosunku do sąsiadów.
- Kilka lat temu była taka sytuacja na osiedlu Barwinek i tam sąd nakazał eksmisję - wyjaśnia Paweł Kubicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?