Szczególnie usatysfakcjonowani mogli być miłośnicy przedmiotów drewnianych, bo na sobotniej giełdzie było ich zatrzęsienie. Maski, rzeźby, figurki, a nawet całe meble, swoim wyglądem przywodzące na myśl odległe zakątki świata - Afrykę, Amerykę i Azję. Wśród nich szczególne zainteresowanie budziła metrowej długości łódź, na której wiosłowało trzynastu drewnianych wojowników.
Giełda kolekcjonerska w Kielcach: dużo oglądających, kupujących mniej
Na giełdzie nie brakowało filatelistyki, falerystyki oraz numizmatyki. Tę ostatnią dziedzinę reprezentował Marcin Janiszewski, właściciel Salonu Numizmatycznego "Mieszko" w Końskich.
- Mam głównie monety z II Rzeczpospolitej, ale także z PRL. Za słynną, przedwojenną pięciozłotówkę z Nike trzeba u mnie zapłacić blisko tysiąc złotych, ale mam też tańsze propozycje dla kolekcjonerów. Wszystko oczywiście zależy od stanu zachowania monety oraz jej rocznika. Dzisiejszą giełdą jestem zaskoczony, bo nie spodziewałem się tak dużej frekwencji. Jeśli chodzi o samą sprzedaż było raczej średnio - mówił.
Jego opinię potwierdzał jeden ze sprzedawców militariów. Na jego stoisku mogliśmy zobaczyć łuski od pocisków w różnych kalibrach - od pistoletowych, przez karabinowe, przeciwlotnicze, na wielkich, 120-milimetrowych, pochodzących z ciężkiej artylerii.
- Skąd to wszystko mam? Ze strychów - uśmiechał się tajemniczo. - Na giełdzie mi się podoba. Gdyby tylko ludzie więcej kupowali, bo większość przychodzi raczej oglądać, niż nabywać przedmioty na własność - mówił.
Nie wszyscy jednak mieli tak oszczędne podejście.
- Przed chwilą miałam klientkę, która powiedziała, że przyszła specjalnie przyszła na giełdę bez pieniędzy, by czasami nic nie kupić. Przyszła tu, zobaczyła co mam i popędziła do bankomatu po pieniądze - śmiała się jedna ze sprzedawczyń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?