Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat rodziny z Kielc. Doszczętnie spłonął ich dom, nie mają nic. Możemy pomóc

Marzena Smoręda
Zostali bez dachu nad głową. Ich rodzinny dom przy ulicy Oksywskiej w Kielcach doszczętnie spłonął w środę wieczorem 10 października. W ciągu zaledwie 20 minut ogień pochłonął cały dobytek młodej rodziny Sitków: 31-letniej Edyty, 29-letniego Wojtka i ich 3-miesięcznej córeczki Leny. Rodzina jest w rozpaczy i prosi wszystkich ludzi dobrego serca o pomoc.

- W środę po południu byliśmy właśnie u teściów, gdy zadzwonił do mnie sąsiad ze straszną wiadomością, że płonie nasz dom. Byłem w szoku. Drewniany dom, który należał najpierw do dziadków, potem do rodziców żony, a od pięciu lat jest naszym domem, stał w ogniu, a pożar gasiły cztery jednostki straży pożarnej. Niestety, nie udało się nic uratować, bo żywioł pochłaniał budynek rekordowo szybko. Spaliły się wszystkie meble, łóżka, sprzęty, telewizor, lodówka i wszystko, co do życia potrzebne. Cud, że nikomu nic się nie stało. Z tego, co mówili strażacy, pożar prawdopodobnie zaczął się od zwarcia w instalacji elektrycznej – opowiada o tragedii pan Wojtek.

CZYTAJ TAKŻE: Pożar domu na Ostrej Górce w Kielcach. Z płomieniami walczyło kilka zastępów strażaków

Jego żona Edyta nie jest w stanie wydusić z siebie słowa, jest zrozpaczona. Ten dom był całym jej życiem. Tu się urodziła, dorastała i założyła rodzinę.

- Los nie oszczędza Edyty, niedawno zmarli jej rodzice, teraz spalił się jej dom. Ma tylko nas – mówią teściowie i dalsza rodzina, którzy pracowali w czwartek, tuż po tragedii, na pogorzelisku. - Wybieramy spalone i zalane wodą przedmioty, z nadzieją, że może coś da się uratować, ale nie wygląda to dobrze. Są jakieś pojedyncze ubrania, talerze, ale to wszystko. Rodzina zacząć musi wszystko od początku. A to nie będzie łatwe - mówią.

Sytuacja materialna rodziny Sitków jest bardzo ciężka. Pani Edyta nie pracuje, bo przed trzema miesiącami urodziła dziecko, pan Wojtek także jest bez pracy. A dom trzeba rozebrać całkowicie, uprzątnąć teren i zbudować go od nowa, bo niczego nie udało się uratować – mówią rodzina, sąsiedzi, którzy wspierają na miejscu młodych ludzi i pomagają przy pracy. - O tym, że będzie to ogromnie trudne, tym bardziej, że dom nie był ubezpieczony, nie trzeba chyba nikogo przekonywać – mówią ludzie.

Wszyscy liczą jednak na pomoc. - Może znajdzie się osoba prywatna, firma, która będzie w stanie wspomóc młodych w tym nieszczęściu. Bardzo na to liczymy i wszyscy prosimy o dar serca. My ze swej strony zrobimy co się da – mówią.

Osoby, które zechcą pomóc rodzinie, mogą kontaktować się pod numerem telefonu pana Wojciecha - 792 513 267.

Można także wpłacać pieniądze na konto Caritas Diecezji Kieleckiej:
ING Bank Śląski 21 1050 1416 1000 0005 0011 5811
z dopiskiem "POMOC RODZINIE SITEK"

ZOBACZ TAKŻE:

Najdziwniejsze pytania w "Milionerach" [QUIZ]

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto