Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Domy Pomocy Społecznej w Kielcach w czasie pandemii koronawirusa. Jest sporo problemów

Iwona Rojek
Iwona Rojek
Marek Kubicz, dyrektor Domu Pomocy im. Antoniego Kępińskiego zawsze wszystkie ważne sprawy omawia ze swoim personelem.
Marek Kubicz, dyrektor Domu Pomocy im. Antoniego Kępińskiego zawsze wszystkie ważne sprawy omawia ze swoim personelem. Aleksander Piekarski
Domy Pomocy Społecznej w czasach pandemii koronawirusa to placówki najbardziej narażone na zakażenie. W Polsce zmagało się juz z tym wiele placówek, wielu pensjonariuszy zmarło. Jak radzą sobie zarządzający placówkami w Kielcach? Sprawdziliśmy. Problemów nie brakuje.

Dwie placówki zastanawiają się nad tym czy w razie pogorszenia się sytuacji nie wprowadzić takiego systemu pracy, w którym przed tydzień, czy dwa tygodnie personel przebywałby w środku budynku z podopiecznymi 24 godziny na dobę, a po tym czasie przychodziliby kolejni pracownicy. Chociaż i ten pomysł wzbudza pewne kontrowersje. - Przecież nawet będąc na wolności można się zarazić i przynieść do placówki chorobę – mówi Cezara Mglej, siostra przełożona placówki z Tarnowskiej.

Piotr Chałupka, dyrektor jednego z największych Domów Pomocy Społecznej imienia Jana Pawła II przy ulicy Jagiellońskiej w Kielcach mówi, że na razie ogarniają sytuację.

- Jeśli chodzi o środki zabezpieczające, to mamy je w wystarczającej ilości, otrzymujemy je z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, Urzędu Miasta, od lokalnych przedsiębiorców, wspomagają nas różne prywatne osoby. Podopieczni mogą wychodzić na spacery, oczywiście przebywają w bezpiecznej od siebie odległości, personel przez rozpoczęciem pracy ma mierzoną temperaturę, wkłada ubranie ochronne, jest zdezynfekowany. Również paczki, które przychodzą od rodzin dla pensjonariuszy muszą poczekać, zanim trafią w ich ręce.

Dyrektor Chałupka mówi, że jedyny problem jaki mają, to zbyt mało pracowników. Niektórzy są na zasiłkach dla dzieci, inni przestraszyli się choroby i poszli na zwolnienia lekarskie, w sumie około 30 osób. Ale podzieliliśmy pracę w ten sposób, że wszyscy mają opiekę. Na ten czas opiekunki zastąpiły pielęgniarki.

Z kolei w Domu Pomocy imienia Florentyny Malskiej przy ulicy Tarnowskiej, dyrektor Grażyna Łęska Baranowicz mówi, że maseczki szyją sobie sami, niekiedy przyjaciele domu przynoszą rękawiczki i płyny dezynfekujące. - Każda pielęgniarka ma na wejściu mierzoną temperaturą, zdejmuje strój, którym przyszła, zakłada specjalne ubranie, maseczkę i rękawiczki – wylicza dyrektor. - Na zwolnienie poszły nieliczne osoby. Przestrzegamy zasady, żeby pracownicy byli zatrudnieni tylko w jednym miejscu p mówi.

Zarówno Alina Rogula, dyrektor Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Żeromskiego jak i Marek Kubicz, dyrektor placówki imienia Antoniego Kępińskiego, w pierwszym przebywają kobiety z zaburzeniami psychicznymi, w drugim mężczyźni zastanawiają się nad planem B. - Gdyby sytuacja się pogorszyła, myśleliśmy o tym, żeby wprowadzić konieczność przebywania personelu z podopiecznymi przykładowo przez tydzień bez wychodzenia z Ośrodka – mówi Alina Rogula.

Dyrektor Marek Kubicz dodaje, że osoby z licznymi ułomnościami i deficytami trudno jest zmusić do przestrzegania ścisłej higieny, mycia rąk, zmiany, ubrań, czy nie grupowania się, więc nie jest to lekka praca. - Na pewien czas starczy nam rękawiczek, płynu odkażającego, dostaliśmy 30 przyłbic bardzo dobrej jakości od przedsiębiorcy i radnego Macieja Bursztejna. Inne rzeczy wyszukujemy w internecie i gdy tylko uda nam się coś znaleźć zaraz kupujemy.

Ale oba Domy nie mają kombinezonów zabezpieczających, gdyby trzeba było ich użyć. Dyrektor Alina Rogula i Małgorzata Zarzycka, kierownik administracji z placówki przy ulicy Żeromskiego proszą o maseczki, rękawiczki, płyny odkażające, także kombinezony, również termometry, ponieważ szybko się zużywają. Potrzebują w każdej ilości.

W Domu Pomocy Społecznej imienia Jana i Marysieńki Sobieskich przy ulicy Sobieskiego Dyrektor Bożena Szymczyk Kogut mówi, że dają sobie radę. - Część personelu poszło na zwolnienia, ale pozostały personel wykazał się odpowiedzialnością i zgodził się wziąć nadgodziny – chwali dyrektor. - Pracownicy przestrzegają tego, żeby pracować tylko w jednej placówce. Wiele pielęgniarek pracuje u nas na umowę zlecenie, więc musiały wybrać jedno miejsce pracy. Zabezpieczających środków medycznych starczy nam na około trzy tygodnie.

Jakie są objawy i jak się chronić? Zobaczcie

Zobacz też, jak prawidłowo myć ręce:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto