Ojciec dziewczyny: - Rozmawialiśmy z lekarką z oddziału, a ona powiedziała, że nie są w stanie zapobiec wnoszeniu do szpitala alkoholu czy narkotyków.
Potwierdza to Beata Bakalarz, zastępca ordynatora oddziału psychiatrycznego przy ulicy Kusocińskiego należącego do Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii: - Nie ma takiej możliwości, żeby zapobiec wnoszeniu narkotyków czy alkoholu, to jest nierealne. Ktoś komu przeszukiwalibyśmy torebkę, czy siatki mógłby wezwać policję, że naruszamy jego godność i prawa do nietykalności. Nie możemy nikogo spisywać. Nic też by nie dało odtworzenie obrazu wchodzącej postaci na monitoringu, bo przecież narkotyki może ukryć wszędzie. Jak osoba, która je zażywa nie zdecyduje się z tym skończyć i sama nie będzie chciała iść na dalszą terapię, to nikt, ani nic jej nie pomoże.
Rodzice 21-latki opowiedzieli historię zmagania ich córki z uzależnieniem.
- Mamy tylko jedną bardzo zdolną córkę, w szkole podstawowej i średniej miała świadectwa z paskami i mnóstwo zainteresowań – opowiada jej zrozpaczona mama. - Studiowała przez dwa lata na kieleckim Uniwersytecie Jana Kochanowskiego, ale z powodu brania narkotyków od października trzeciego roku już nie zaczęła. Zaczęła się bardzo dziwnie zachowywać, była agresywna, pobudzona, potrafiła przechodzić całą noc, a w dzień spała. W przypływie szczerości tylko raz przyznała się, że bierze marihuanę, amfetaminę i metaamfetaminę, często też pije piwo. Zdradziła nam, że w takie życie wciągnął ją jej chłopak. Po paru latach z powodu popełnienia ciężkiego przestępstwa poszedł siedzieć do więzienia, myśleliśmy, że uda się naszą córkę uratować, a ona poznała kolejnego, też narkomana - mówi matka.
Ojciec dziewczyny nie kryje swojego bólu z powodu tego co się stało z ich jedynaczką. - Mieszkamy w niewielkiej miejscowości, a okazało się, że z kupnem i braniem narkotyków nie ma tu żadnego problemu- mówi wzburzony. - Mieliśmy nadzieję, że leczenie na oddziale pomoże, jakież było nasze zdziwienie, gdy po 20 dniach pobytu lekarka poinformowała nas, że córka nadal ma w organizmie narkotyki. A przecież jest to oddział zamknięty, nigdzie nie wychodziła. Dlaczego nie kontroluje się tych osób, który przychodzą w odwiedziny szczególnie do narkomanów i alkoholików. Wpuszczający taką osobę na oddział powinien przejrzeć dokładnie co wnosi, w przeciwnym razie takie leczenie nie ma sensu. Inaczej sprawa wygląda gdy ktoś jest chory na depresję czy schizofrenię, tu nie ma takiego niebezpieczeństwa. Chyba jest w szpitalu monitoring i można zobaczyć odwiedzających - mówi.
Mama młodej narkomanki dopowiada, że córka za nic nie chce wydać tego kto przyniósł jej narkotyki. - Obecny jej chłopak wyjechał zagranicę, więc musiał to być jeszcze ktoś inny. Ale jeden kryje drugiego. Prosiliśmy szpital, żeby zawiadomili policję, ale nie chcieli tego zrobić. Zlitowała się nad nami tylko jedna policjantka z ulicy Paderewskiego i pojechała do córki porozmawiać, żeby zaczęła się leczyć, bo umrze - mówi.
- Jesteśmy zawiedzeni i bezradni, nie wiemy co mamy robić, może ktoś ma podobny problem ze swoim dzieckiem i nam pomoże gdzie mamy się z naszą córką udać, do jakiej placówki ją zawieźć, bo w Kielcach nie ma na co liczyć na skuteczną pomoc.
[promo]1563[/promo]
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?