- Jesteśmy bardzo, bardzo zadowoleni z pobytu w Kielcach. Koło widokowe okazało się wielką atrakcją, a mieszkańcy przyjęli nas bardzo miło – przyznaje Alicja Lokś z firmy Robland, do której należy karuzela. - Musimy dać kielczanom trochę odpocząć od nas i mamy nadzieję, że współpraca z miastem będzie kontynuowana w tym roku.
Nie zdradza jednak, ile osób skorzystało z karuzeli.
Grzegorz Sowiński, zastępca dyrektora Wydziału Edukacji Kultury i Sportu w Urzędzie Miasta przyznaje, że w weekendy korzystały z karuzeli tysiące osób. - Nie mamy też danych od właściciela, ale policzyliśmy, że w pierwszy weekend jarmark świąteczny odwiedziło około 4 tysiące osób i większość skorzystała z karuzeli - mówi. - W każdą sobotę i niedzielę, a także w zwykłe dni stały kolejki. Nawet w ostatnią niedzielę czekało przed młynem cały czas 100 -200 osób.
Przyznaje, że karuzela okazała się wielką atrakcją, choć były pewne obawy. - W grudniu dzień jest krótki i obawialiśmy się, że po zmroku będzie niewielu chętnych na przejażdżkę. Ale właściciele uspokajali, że trzy czwarte ruchu odbywa się wieczorami i tak też było w Kielcach – dodaje. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, diabelskie koło rozruszało nam jarmark. Podczas imprezy tego typu musi być główna atrakcja, która przyciąga ludzi.
W poniedziałek rozpoczęło się rozbieranie karuzeli i potrwa 2-3 dni. - Potem teren na Rynku zbada komisja z Miejskiego Zarządu Dróg, czy nie została uszkodzona nawierzchnia i podziemna infrastruktura, bo karuzela to duże obciążenie. Z wyliczeń wynikało, że może stać w tym miejscu, ale trzeba to jeszcze sprawdzić - dodaje.
Urząd Miasta nie poniesie większych kosztów działania karuzeli. - Tak jak mówiliśmy zapłacimy tylko za prąd, około tysiąc złotych. Mimo że to duże urządzenie to czerpie mało energii. A w zamian dostaliśmy dwa banery z herbem Kielc. Właściciel zamówił je na swój koszt i były one zamieszczone po obu stronach karuzeli. Banery są o wymiarach 3 na 3 metry, zostaną u nas i będziemy mogli je wykorzystywać na różnych imprezach - informuje.
Z karuzelą się żegnamy, ale nie na długo, za pół roku do Kielc ma przyjechać cały lunapark. - Właściciele diabelskiego koła, firma Robland ma cały lunapark i wiele innych atrakcji. Będziemy też rozmawiać z innymi firmami. Chcemy ściągnąć na Święto Kielc w czerwcu prawdziwy lunapark. Nie zmieści się on na Rynku więc szukamy innych lokalizacji, może na placu Wolności albo w osiedlu w pobliżu centrum miasta. Chcemy od tego roku zapraszać do organizacji Święta Kielc jedną z dzielnic, aby imprezy wyszły poza śródmieście - tłumaczy.
POLECAMY:
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?