Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej małych dzieci trafia do szpitala z powodu COVID-19. Dr Berdej-Szczot: Wkrótce wzrosnąć może też liczba pacjentów z PIMS

Monika Chruścińska-Dragan
Monika Chruścińska-Dragan
Sławomir Seidler / Polska Press (zdjęcie poglądowe)
Coraz więcej coraz młodszych dzieci trafia do szpitala z powodu zakażenia wirusem SARS-CoV-2. A maluchom, które przechodzą chorobę bezobjawowo, grozi pocovidowy wieloukładowy zespół zapalny tzw. PIMS‑TS. - Obawiam się, że po czterech do ośmiu tygodni od szczytu trzeciej fali liczba zachorowań na PIMS zacznie wzrastać - mówi dr n. med. Elżbieta Berdej-Szczot z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w rozmowie z Moniką Chruścińską-Dragan.
  • Rozmowa z dr n. med. Elżbietą Berdej-Szczot, specjalistką pediatrii i immunologii klinicznej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach
  • Ekspertka wyjaśnia, jakie objawy mogą świadczyć o zakażeniu koronawirusem u dzieci i dlaczego nie unikniemy szczepienia małoletnich przeciwko COVID-19
  • "W ostatnim czasie zdecydowanie więcej choruje młodszych dzieci, coraz więcej obserwujemy też nastolatków z zapaleniem płuc, wymagających tlenoterapii."
  • Opisuje także przypadki zachorowań na pocovidowy wieloukładowy zespół zapalny tzw. PIMS‑TS
  • "Objawy, które towarzyszą wieloukładowemu zespołowi są najczęściej na tyle ciężkie, że nie ma możliwości leczenia w domu. Wymaga bowiem podawania leków dożylnie"

***

Podczas drugiej fali koronawirusa powszechna była opinia, że dzieci przechodzą COVID-19 bezobjawowo lub z niewielkimi dolegliwościami. Teraz coraz częściej mówi się, że to już nieaktualne. Ile jest w tym prawdy?

Od stycznia 2021 roku faktycznie więcej dzieci jest przyjmowanych do szpitala z powodu zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Na pewno nadal część dzieci przechodzi chorobę bezobjawowo albo skąpoobjawowo. Objawy przypominają infekcję kataralną, przebieg może być z gorączką, stanem podgorączkowym lub kaszlem. U części nieletnich chorobie towarzyszą objawy nieżytu żołądkowo-jelitowego, czyli wymioty i biegunka. Mimo to, w ostatnich miesiącach zdecydowanie więcej dzieci wymaga hospitalizacji. Są to pacjenci, którzy z powodu wymiotów czy biegunki nie są w stanie uzupełnić sobie płynów drogą doustną i muszą być nawadniani dożylnie, albo intensywnie gorączkują i wymagają intensywniejszej terapii przeciwgorączkowej, czasem połączonej z nawadnianiem czy wprowadzeniem dodatkowych leków. Najbardziej zawsze obawiamy się przebiegu COVID-19 u dzieci obciążonych chorobami przewlekłymi. Przebiega u nich nieprzewidywalnie. Coraz częściej pojawiają się objawy zapalenia płuc wymagające włączenia intensywnego leczenia. Niemniej w dalszym ciągu, w porównaniu do populacji osób dorosłych i starszych, dzieci chorują zdecydowanie łagodniej i odnotowujemy zdecydowanie niższą śmiertelność w tej grupie wiekowej. Choć oczywiście przypadki śmiertelne wśród dzieci także się zdarzają. Najczęściej mają jednak związek z chorobami współistniejącymi.

Czy to oznacza, że wariant brytyjski, z którym przyszło nam się zmierzyć, jest bardziej zajadły także w stosunku do dzieci?

Uważa się, że wariant ten jest bardziej zakaźny i siłą rzeczy więcej dzieci choruje. Nieco inny jest też przebieg kliniczny. Czy dzieci zakażone nim ciężej chorują? Na pewno częściej chorują objawowo. Należy jednak wziąć pod uwagę także to, że zimą więcej przebywamy w pomieszczeniach zamkniętych. W zupełnie innych warunkach klimatycznych przyszło nam zmagać się z wirusem w minionym roku. Nawet jesień 2020 była bardzo słoneczna. Po drugie, część osób starszych i dorosłych już przechorowała COVID-19 lub zaszczepiła się i w związku z tym coraz większy odsetek chorych stanowią ludzie coraz młodsi. W ostatnim czasie zdecydowanie więcej choruje młodszych dzieci, coraz więcej obserwujemy też nastolatków z zapaleniem płuc, wymagających tlenoterapii.

Jakie objawy u dzieci powinny zaniepokoić rodziców? Kiedy powinni zacząć myśleć, że to może być zakażenie COVID-19?

Tak naprawdę każdy objaw infekcji kataralnej może oznaczać zakażenie SARS-CoV-2. Są niemal nie do odróżnienia, różnicuje je dopiero wykonanie testu. Dlatego u każdego dziecka, które jest aktualnie przyjmowane do szpitala, przeprowadzane są testy antygenowe, a jeśli są wątpliwości, to także test metodą PCR. Czasami pacjent trafia do nas z zupełnie innego powodu, a okazuje się, że jest zakażony koronawirusem. Objawy, na które rodzice muszą zwrócić szczególną uwagę i wymagają konsultacji z lekarzem, to intensywnie utrzymująca się gorączka, uporczywe wymioty, po których dziecko nie jest w stanie uzupełnić sobie płynów doustnie czy intensywna biegunka. W ostatnim czasie coraz częściej występującym symptomem jest także uporczywy kaszel i objawy ostrego zapalenia krtani – z dusznością krtaniową i szczekającym kaszlem.

U dzieci, które przebyły COVID-19, z czasem diagnozuje się wieloukładowy zespół zapalny związany z zakażeniem SARS‑CoV‑2 – tzw. PIMS. Co już o nim wiemy?

PIMS może pojawić się dwa do ośmiu tygodni po bezobjawowym lub objawowym przechorowaniu COVID-19. Dochodzi do nadmiernej aktywacji układu immunologicznego i szeregu objawów chorobowych, które – jak sama nazwa wskazuje – obejmują kilka układów – głównie przewód pokarmowy, skórę, układ krążenia i nerki. Czynnikiem, który zawsze występuje u każdego z pacjentów z PIMS, jest uporczywa, nawracająca kilkakrotnie w ciągu doby gorączka, utrzymująca się co najmniej trzy dni. Najczęściej dzieci te gorączkują dłużej. Objawy, które towarzyszą wieloukładowemu zespołowi, są najczęściej na tyle ciężkie, że nie ma możliwości leczenia w domu. Wymaga ono bowiem podawania leków dożylnie. PIMS może zagrażać życiu dziecka.

Czy jest grupa dzieci szczególnie narażonych na to powikłanie?

Nie ma czynników predykcyjnych, które mogłyby nam sugerować, że w danej grupie wiekowej wystąpi ten zespół. Hospitalizowaliśmy już z powodu PIMS dzieci w wieku od kilku miesięcy do 17. roku życia. Najczęściej były to dzieci uprzednio zdrowe, bez chorób przewlekłych. Po drugiej fali koronawirusa mieliśmy zdecydowanie więcej pacjentów w wieku szkolnym. W ostatnich miesiącach z kolei częściej rozpoznajemy PIMS u dzieci w wieku przedszkolnym, chociaż nie jest to regułą. Można tu się zastanawiać, czy czas kiedy dzieci chodziły do szkoły sprzyjał większej ilości zakażeń.

Jak dużo dzieci z zespołem pocovidowym trafia na pani oddział?

Pracuję na oddziale pediatrii i endokrynologii. W części pediatrycznej przyjmujemy i leczymy pacjentów z zespołem wieloukładowym. Najwięcej dzieci z PIMS hospitalizowaliśmy w listopadzie i grudniu zeszłego roku. Od stycznia częstotliwość przyjmowania pacjentów z PIMS spadała, niemniej nie było od początku roku takiej sytuacji, żebyśmy nie mieli na oddziale pacjenta dotkniętego zespołem pocovidowym. Jak wcześniej zdarzało się, że nawet połowa oddziału to były dzieci z wieloukładowym zespołem zapalnym, tak obecnie w tygodniu diagnozujemy pojedyncze przypadki. Obawiam się jednak, że po czterech do ośmiu tygodni od szczytu trzeciej fali epidemii liczba zachorowań na PIMS znowu zacznie wzrastać.

W ostatnim czasie jako jedno z głównych ognisk zakażeń wymienia się żłobki i przedszkola. Podziela pani tę opinię?

Obecnie na COVID-19 rzeczywiście więcej choruje młodszych dzieci. Trudno stwierdzić, czy to dlatego, że starsze są izolowane. Nie znamy bowiem do końca skali zachorowań u dzieci, gdyż są rzadko poddawane testom na obecność koronawirusa. Nie jesteśmy też w stanie stwierdzić, czy źródłem zakażenia są żłobki i przedszkola, a nie na przykład rodzina. Na pewno jednak tym, co sprzyja rozwojowi wirusa, są zamknięte pomieszczenia. Tym, co nas chroni, są dystans, dezynfekcja rąk i maseczki. Trudno utrzymać dystans czy dezynfekcję rąk w żłobkach i przedszkolach. Małe dzieci metodą organoleptyczną poznają świat – bawią się tymi samymi zabawkami i wkładają rączki do buzi. To są takie elementy rozwoju każdego dziecka, które muszą wystąpić, a które niestety sprzyjają także rozprzestrzenianiu się wirusa.

Trwają szczepienia przeciw COVID osób dorosłych. Mam wrażenie, że stosunkowo niewiele mówi się o potrzebie szczepienia także dzieci. Czy jest równie niezbędne co dorosłych?

O szczepieniu dzieci dużo mówi się zwłaszcza w USA. Preparat Pfizera jest dopuszczony do stosowania u osób powyżej 16. roku życia. Trwają badania kliniczne trzeciej fazy w grupie dzieci w wieku 12-16 lat. Nie stwierdzono żadnych niepokojących objawów ubocznych. Sądzę, że za niedługo szczepionka zostanie dopuszczona także w tej grupie wiekowej. Stany Zjednoczone planują szczepić nią także dzieci. Nie mamy na razie skutecznego leku w leczeniu COVID-19. Na tę chwilę jedyną naszą nadzieją są szczepionki, które będą działać profilaktycznie. Jeżeli osoba zaszczepiona zachoruje, to choroba u niej będzie przebiegać łagodnie. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że aby wytworzyć odporność stadną, musimy zaszczepić ok. 80 proc. społeczeństwa. Jeśli dzieci i młodzież do 18. roku życia stanowi około 20 proc., a dorosłe społeczeństwo w całości się nie zaszczepi, to bez zabezpieczenia grupy młodych ludzi, nie ochronimy słabszych jednostek. Musimy przyjąć na siebie odpowiedzialność społeczną. Jeżeli nie będziemy odporni na wirusa, to nigdy nie wrócimy do życia sprzed półtorej roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto