Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

50 lat Zespołu Pieśni i Tańca "Kielce". Poznaj niezwykłą historię formacji, zobacz archiwalne zdjęcia

Lidia Cichocka
Lidia Cichocka
Od 50 lat Zespół Pieśni i Tańca „Kielce” zachwyca widzów strojami, brawurowymi tańcami, ognistymi przyśpiewkami. Dla jego członków jest czymś więcej – to krąg przyjaciół, którzy z radością spotykają się by tańczyć a jubileusz jest dobrą okazją by powspominać.

50 lat Zespołu Pieśni i Tańca Kielce

50 lat temu powołanie w wojewódzkim mieście zespołu, który kultywować będzie kulturę ludową na równi z tańcami narodowymi było marzeniem prezesa Krajowego Związku Spółdzielni Zabawkarskich Tadeusza Zawistowskiego. Z tego pierwszego składu nikt już nie tańczy. - Przez „Kielce” przewinęło się czy też przetańczyło ponad 350 osób – mówi Dorota Pięciak, która od kilku lat pełni rolę koordynatora zespołu.

Droga do Kielc

Ona i Małgorzata Nogajczyk tańczą w „Kielcach” od 42 lat. Małgorzata przyszła do „Kielc” po koncercie jubileuszowym z okazji 8-lecia. - Przeczytałam ogłoszenie, że zespół zaprasza do baletu i do chóru, bo wtedy był taki podział. Nie umiałam tańczyć, uczyłam się od podstaw, przychodziłam przed próbami, na przerwach i po 1,5 roku mogłam po raz pierwszy wystąpić.

Do dzisiaj pamięta ten układ, Tadeusz Suchodolski robił nowe „Kielce”: z praczkami, ze skakanym. - Pamiętam, że to był Mundial, graliśmy z Peru i koncert był opóźniony, bo czekaliśmy na ostatni gwizdek – opowiada. - Wygraliśmy więc tańczyło się w euforii.

Dorota Pięciak miała 13 lat, kiedy Sławek Trzebiński zaproponował jej tańczenie w zespole. - To były takie czasy, kiedy chętnych było tak wielu, że swoje trzeba było odczekać na ławie. W balecie tańczyło16 par, tyle samo osób śpiewało w chórze, Jurek Szczyrba prowadził zajęcia wokalne, śpiewano 4 a nawet 5-ma głosami. Janusz Chmielewski był choreografem.

Dorota również zaczynała od początku naukę ludowych tańców, ale także narodowych np. mazura. I właśnie z mazurem większość tancerzy ma problem. Kłopot sprawia tempo i technika. Trzeba naprawdę dużo ćwiczyć by tańczyć lekko, z gracją, akcentując każdy ruch. Bardzo pomogli jej starsi koledzy i koleżanki. - Jurek zostawał po próbie przychodził wcześniej żebym mogła ćwiczyć – wspomina.

Po Jagiellonce łatwiej

Basia Jankowska-Piróg miała łatwiej, bo tańczyła od dziecka a w jej szkole podstawowej nr 13 działał zespół Jagiellonka prowadzony przez Andrzeja Piotrowskiego. Niemal z automatu kończącym szkołę dziewczynkom proponował przejście do „Kielc”. - Folklor był we mnie, ale i tak musiałam do tego długo dojrzewać – opowiada Barbara. - W czasach mojej szkoły modne były dyskoteki, Modern Talking a my tańczyliśmy na akademiach, festiwalu harcerskim w ludowych i świętokrzyskich strojach. To nie było na topie, ale pokochałam to. Jestem tu ponad 30 lat, z przerwami, powrotami. Wspieram ten zespół jak mogę. Atmosfera w nim jest fantastyczna, wspólnie obchodzimy urodziny a 100-lat w naszym wykonaniu naprawdę robi wrażenie.

Kieleckie rodziny

Efektem tej dobrej atmosfery i spędzania ze sobą czasu nie tylko na próbach są małżeństwa. - Tutaj poznałem Olę – potwierdza Piotr Kozłowski. - Basia Kardynalska prowadząca Małe Kielczanki uznała, że dziewczyny są już za duże i poleciła im „Kielce”. Ola i Kasia Grabarska dołączyły do nas a ja od razu zaopiekowałem się Olą, potem tu spędzaliśmy czas narzeczeństwa. Po urodzeniu dzieci mieliśmy trochę przerw, ale teraz znowu tańczę.

Takich rodzinnych powiązań jest w zespole więcej, brat Doroty, Darek, który też tańczył poznał tu swoja żonę, a sama Dorota przyszłego męża. Ich syn także występował z „Kielcami” i był czas, gdy na zajęcia przychodzili w trójkę. - Pierwszy koncert miał w wieku 13 lat, gdy występowaliśmy w Berlinie – dodaje mama. - Córka mojego brata jest w tej chwili choreografem zespołu i jego najmłodszym członkiem.

Piotr trafił do Kielc jako bardzo zdolny uczestnik przed studniówkowego kursu tańca. - Siostra poprosiła bym do niego dołączył, bo dziewczyn było więcej, Halina Czechowicz zobaczyła, że się ruszam w miarę dobrze i powiedziała żebym poszedł do zespołu. Co, do ludowego? Trochę obciach - myślałem, ale poszedłem a tu młodzi ludzie, fajna atmosfera i wsiąkłem.

- Bo u nas każdy się czuje dobrze, jest chciany, potrzebny – wyjaśnia Basia Jankowska-Piróg. - Sama nie raz się przekonałam, że gdy było źle, coś szło nie tak pomagała mi obecność tutaj. Nie wiem dokładnie na czym to polega, może ta nasza sala baletowa tak działa?

- Po całym dniu w pracy czy szkole tu następuje reset, dwa razy w tygodniu zajmujemy się czymś całkiem innym – dodaje Piotr.- Starszym wydaje się, że znowu mają po te 18 – 20 lat. Tu można się nieźle zmęczyć, ale też pośmiać. Nigdy nie brakuje nam tematów do rozmowy, każdy to odrębna historia, zainteresowania. Pochodzimy z różnych środowisk, różne rzeczy robimy.

Z kajaka na tańce

Gdyby rozpisać konkurs na najdziwniejszy sposób dołączenia do „Kielc” Bartłomiej Myalski miałby szanse na miejsce na podium, bo kto do zespołu tanecznego trafia z kajaka? Dwa lata temu wziął udział w pracowym spływie kajakowym. Ta sama firma zorganizowała także spływ dla zespołu „Kielce” i obie grupy miały wspólne ognisko. - Przy nim poznałem zespół a on zaraża radością, pozytywnym podejściem do życia. Choreografka Agnieszka Adamczyk zaprosiła mnie na występ w Mójczy, na dożynkach – opowiada Bartek. - Bardzo mi się spodobało i postanowiłem do nich dołączyć. Jestem bardzo zadowolony z tej decyzji. Ten zespół jest lekarstwem na całe zło, jest też natchnieniem, inspiracją, swoistą hybrydą wyrażania wrażliwości, ale i swobodnego wyrażania emocji, jest to coś swojskiego a jednocześnie uduchowionego. Do mnie to bardzo przemawia – wyjaśnia Bartłomiej, który jest basistą i którego zespól także ma związek z „Kielcami”. - Tu poznałem kolegę, dzięki któremu nawiązałem kontakt z innymi i razem założyliśmy zespół DobroBand.

Gdy jest się reprezentantem

Zespół Kielce często wyjeżdża reprezentując miasto i region. Zawsze są to miłe wspomnienia, a czasami wręcz niesamowite. Taki był pierwszy wyjazdowy koncert Doroty Pięciak. - Tańczyliśmy w Warszawie w Dniu Wojska Polskiego na Cytadeli. Scena była zrobione ze stołów, zwykłych stołów ustawionych jeden obok drugiego i niczym nie połączonych. Jak zaczęliśmy tańczyć stoły zaczęły się rozjeżdżać, w końcu trzeba było przeskakiwać przerwy między blatami. Było to dosyć niezwykłe, ale dzięki temu zapamiętam ten koncert do końca życia.

Niezwykły, ale z innych względów był też jej pierwszy wyjazd do Francji w 1984 roku. - Występ był normalny, dobra scena, brawa, ale to był czas, kiedy w Polsce w sklepach nie było niczego, chodziło się buro, w sofixach, jednakowych kurteczkach. Z Małgosią Ludwikowską poszłyśmy do galerii handlowej. Nigdy nie widziałyśmy czegoś takiego, tylu sklepów, tylu towarów, ruchomych schodów – my biedne sierotki, 14-latki z Polski, byłyśmy przerażone tym na tłokiem i w końcu wyszłyśmy nic nie kupując.

Reaktywacja

W historii zespołu są smutne momenty, w 1989 roku, kiedy rozpadł się ich główny sponsor Krajowy Związek Spółdzielni Zabawkarskich zespól nie wiedział, czy przetrwa. Udało się, bo Kielce wziął pod swe skrzydła Wojewódzki Dom Kultury. Wtedy tancerze i chórzyści otrzymali przepiękne stroje. Radość nie trwała bardzo długo. 25-lecie Zespołu ”Kielce” uświetnione udziałem w operze „Straszny dwór”, którą wystawiono w Kieleckim Centrum Kultury wbrew oczekiwaniom nie wprowadziło „Kielc” na nowy etap rozwoju. 1998 rok okazał się dramatyczny, działalność zawieszono. - To był straszny ból, płakaliśmy, ale nic nie byliśmy w stanie zrobić – mówi Dorota Pięciak. - Ogłoszono, że po wakacjach nie będzie prób.

- Nie mieściło się to nam w głowie – przyznaje Barbara. - Zespół „Kielce” to była także kolekcja ludowych strojów, układy choreograficzne, opracowania pieśni i muzyki. Byli też ludzie, którzy mogli to pociągnąć dalej.

Reaktywacja nastąpiła dopiero po kilku latach, ówczesny wicedyrektor WDK Alojzy Sobóra, tak kiedyś Tadeusz Zawistowski, postawił sobie za punkt honoru reaktywację zespołu.

Zaczęli wracać niegdysiejsi tancerze, pojawiali się nowi. W końcu rotacja w zespole to rzecz naturalna. Dziewczyny wychodzą za mąż. - Ale kiedy dziecko już jest duże i samodzielne a Dorota rozesłała wici, że możemy tańczyć wróciłam do tego, co sprawiało taką radość – wyjaśnia Małgorzata Nogajczyk, która od 8 lat ponownie występuje.

Takich rozstań i powrotów prawie każdy miał kilka – dodaje Basia Jankowska-Piróg.

Dorota Pięciak pełniła w zespole różne funkcje zaczynała jak tancerka, potem była choreografem. Kiedy wróciła do Polski po kilkuletniej nieobecności dyrekcja WDK zaproponowała jej funkcje koordynatora. - Zgodziłam się pod razu - mówi.

Nie zawsze było różowo. - Przez dwa sezony nie mieliśmy akompaniatora i ćwiczyliśmy licząc raz, dwa, trzy - wspomina Piotr. Dorota przez kilka miesięcy prowadziła zajęcia za darmo byle tylko utrzymać zespół. Zachęcała wszystkich by się nie poddawali. - Sami składaliśmy się by było na nagranie, na akompaniatora, kapelę.

Po czterech miesiącach udało się zorganizować jakiś pokaz i coś się zmieniło. „Kielce” znowu były potrzebne. Dzisiaj świętują 50-lecie a władze województwa mówią o nich z dumą. Bo też zespół godnie reprezentuje nas m.in. na Europeadach, w ubiegłym roku był w Kłajpedzie, w tym jedzie do Gothy a w przyszłym roku Europeada zawita do Kielc.

Koncert na jubileusz Zespołu Pieśni i Tańca Kielce

- Nasze tańce ludowe i narodowe są piękne, mamy się czym chwalić – mówią tancerze z „Kielc”. I marzą o tym by podobne zespoły powstawały w szkołach, by studenci zaglądali na muzyczne zajęcia u nich, tu uczyli się, bo wtedy będzie szansa, że to swoje zauroczenie przekażą innym.

Dzisiaj Zespół Pieśni i Tańca Kielce tworzy 35 osób, 16 par, choreograf, akompaniator. Dołączyć do nich można w każdej chwili.

Tym, co potrafią pochwalą się w piątek, 16 czerwca o godz. 17 w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach na koncercie jubileuszowym. Towarzyszyć im będzie kapela, która miejmy nadzieję pozostanie z nimi na dłużej, wesprze ich także Chór Garnizonowy Wojewódzkiego Domu Kultury.

Bezpłatne zaproszenia na ten koncert można odbierać w sekretariacie w Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach.

O zespole

Zespól Pieśni i Tańca „Kielce” istnieje od 1973 roku. W repertuarze ma pieśni i stroje ludowe świętokrzyskie, krakowskie, łowickie, rzeszowskie, lubelskie. Tańczy także narodowe tańce: poloneza czy mazura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto