Pożar w wieżowcu w Kielcach, na osiedlu KSM
- Obudził mnie szelest. Spojrzałam na telefon, było przed godziną 2. Kiedy mąż zapalił światło, okazało się, że w mieszkaniu jest dym - opowiadała lokatorka bloku przy ulicy Karłowicza 15.
Kobieta zadzwoniła po strażaków, a jej mąż podszedł do metalowych drzwi mieszkania. Były gorące. Odpadły lusterka, które były do nich przyklejone.
- Te metalowe drzwi chyba nas uratowały. Sąsiad z przeciwka miał zwykłe i musieli ratować go z drabiny. Widziałam go później w karetce, podawali mu tlen – relacjonowała kobieta.
Palić zaczęło się na półpiętrze wieżowca w Kielcach
Po sygnale, że pali się w wieżowcu, do akcji ruszyło siedem strażackich zastępów, łącznie 27 ratowników. Na miejsce skierowana została między innymi 37-metrowa drabina dająca strażakom dostęp do wyższych kondygnacji.
Gdy ratownicy weszli do bloku okazało się, że paliły się drzwi komórki pomiędzy 8 a 9 piętrem. To dawne pomieszczenie po zsypie na śmieci, służące teraz jako składzik, między innymi na przetwory. Płomienie poszły w górę i sięgnęły drzwi dwóch mieszkań na 9 piętrze. Klatka schodowa była bardzo mocno zadymiona. Strażacy wyważyli metalowe drzwi i ewakuowali kobietę i jej męża. By mieć czym oddychać, para czekała na ratunek na balkonie.
- Dwie kolejne osoby oraz dwa psy strażacy ewakuowali z użyciem 37 metrowej drabiny. Jedna osoba została zabrana do kosza drabiny z okna, druga z balkonu – informowała w środowy ranek starszy ogniomistrz Beata Gizowska, oficer prasowy kieleckiej straży pożarnej.
Trzy osoby podtrute po pożarze w wieżowcu na KSM w Kielcach. Policja bada sprawę
Samodzielnie ewakuowało się sześć innych osób. Ostatecznie trójka mieszkańców bloku z objawami podtrucia dymem trafiła do szpitala, pozostałe osoby wróciły do mieszkań, gdy po kilkudziesięciu minutach strażacy zakończyli akcję. Wyjaśnianiem przyczyny pożaru będą się teraz zajmować policjanci.
- Według wstępnych ustaleń, do pożaru doszło w komórce pomiędzy 8 a 9 piętrem. W środku nie było wartościowych rzeczy. Ogień sięgnął też drzwi sąsiednich mieszkań. Przyczynę pożaru będziemy wyjaśniać z pomocą biegłego z zakresu pożarnictwa – mówił o poranku podkomisarz Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Co się dzieje w tym bloku na kieleckim osiedlu KSM?
- To kolejny pożar w naszym bloku. Strach tu mieszkać – przyznawała lokatorka jednej z niższych kondygnacji, która w środę przyszła zobaczyć okopcone ściany na górnych piętrach. - Prąd na nowo włączyli w nocy, gazu dalej nie ma, winda nie działa – dodawała.
Strażacy w wieżowcu przy Karłowicza 15 są często. We wrześniu ubiegłego roku na klatce pojawił się dym. 18 października paliły się śmieci na klatce schodowej. 27 listopada ktoś rozpylił gaz pieprzowy. 31 stycznia tego roku podpalone zostały drzwi mieszkania.
Po jesiennym pożarze klatka schodowa została odmalowana. Nie starczyło na długo. Zainstalowany został domofon, ale i to – jak pokazują nocne wydarzenia – nie pomogło.
Prezes Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej Anna Tłuszcz w środowe południe mówiła:
- To w krótkim czasie trzecie podobne podpalenie. Zastanawiamy się, czy nie odpowiada za nie ktoś, kto mieszka w bloku, albo ma kod do domofonu. Raczej trudno uwierzyć, że nocą w środku tygodnia przypadkowa osoba dostała się do środka. Po poprzednich podpaleniach zwróciliśmy się do mieszkańców z propozycją zainstalowania monitoringu. Koszt nie byłby wysoki. Ale na 99 ankiet wróciły do nas tylko 24. Trzy osoby były przeciwne, jedna się wstrzymała. W tym bloku wiele mieszkań jest wynajmowanych i być może właściciele nie zdając sobie sprawy z sytuacji nie widzą potrzeby monitoringu. Rozważamy możliwość zainstalowania kamery przy wejściu do bloku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?