Za urządzenie w Kielcach rabaty z ponad tysiącem roślin zapłacił przedsiębiorca

- Firma wystąpiła do nas z propozycja sfinansowania nasadzeń roślin na miejskim terenie i poprosiła o wskazanie miejsca. Wybraliśmy trzy lokalizację i Polmo SHL zdecydowało się na teren między placem Artystów a Biurem Wystaw Artystycznych w kierunku zaplecza kina Moskwa – mówi Ryszard Muciek, dyrektor Wydziału Usług komunalnych i Zarządzania Środowiskiem w kieleckim ratuszu.

Pracownicy ratusza- architekt krajobrazu i miejski ogrodnik przygotowali projekt nasadzeń, a firma zaakceptowała go. Efekt można już zobaczyć. – Na razie rośliny nie wyglądają zbyt efektownie, to małe sadzonki, które muszą się rozrosnąć. Ładnie będzie za 2-3 lata – dodaje dyrektor.

Na terenie, który wyłożono agrowłókniną, ogranicza ona wzrost chwastów oraz parowanie wilgoci z ziemi posadzono ponad tysiąc roślin. Wśród nich jest tawuła japońska, pięciornik krzewiasty, irga szwedzka i róże okrywowe. Posadzone gatunki są przeznaczone dla miejskich terenów, są odporne na trudne warunki, więc pielęgnacja będzie łatwa i mało kosztowna.

Całe przedsięwzięcie ( zaprojektowanie rabaty, przygotowanie gruntu, zakup sadzonek i ich posadzenie przez Rejonowe Przedsiębiorstwo Zieleni) kosztowało 39 tysięcy złotych. I tą kwotę zapłaci Polmo SHL.

- Może to będzie dobry przykład dla innych firm, które zechcą sfinansować urządzenie zieleni w mieście. Nie brakuje miejsc, które wymagają nowych nasadzeń- dodaje. – Nie dokończone jest urządzanie skweru „Jodłowa” przy ulicy Paderewskiego. Mieliśmy pieniądze na kolejne nasadzenia, ale brano pod uwagę lokalizację pomnika Wincentego Witosa, wiec wstrzymaliśmy prace a pieniądze przekazaliśmy na inne zadanie, bo szkoda było je blokować na dłuższy czas- dodaje dyrektor.

– Kolejne miejsce, które czeka na nasadzenia to pas między jezdniami ulicy IX Wieków Kielc, od Warszawskiej w stronę Kościuszki.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Przygotowanie grzybów - krok po kroku - do spożycia, suszenia, mrożenia, marynowania

ZOBACZ TAKŻE: FLESZ - protest służb mundurowych. Co dalej z naszym bezpieczeństwem?

(Źródło: vivi24)