- Miasto wybudowało przystanki za kilkadziesiąt milionów złotych, zainstalowane są kamery - dlaczego nikt nie karze ludzie nagminnie łamiących przepisy? Po to chyba zainstalowano monitoring , by z niego skorzystać - mówi jeden z dzwoniących do redakcji.
Niestety musimy wszystkich skarżących się rozczarować - miasto nie zamierza korzystać z monitoringu na przystankach do zaprowadzenia porządku.
Problem porozrzucanych wokół przystanków niedopałków papierosów istnieje już od dawna. Obecnie, mimo zakazu, palacze nie tylko pozbywają się niedopałków rzucając je na chodnik, ale także palą w okolicy wiat przystankowych, tym samym "umilając" czas oczekiwania na autobus osobom niepalącym. Na większości wyremontowanych przystanków znajdują się kamery, które nie są jednak wykorzystywane w walce z zaśmiecaniem, czy też paleniem w miejscach publicznych.
- Codziennie jeżdżę autobusami komunikacji miejskiej, dlatego bez przerwy spotykam się z tym zjawiskiem. Palacze notorycznie nie przestrzegają zakazu, a co gorsza śmiecą. Myślę, że jeśli nie są świadomi tego, że w obrębie kilkunastu metrów od przystanku nie wolno palić, to z pewnością wiedzą, że dym przeszkadza innym. Skoro nie przejmują się obowiązującym prawem, powinni zwrócić uwagę chociaż na dobro przechodniów. Przecież każdy wie, że bierne palenie szkodzi podobnie jak czynne! Sądzę, że odpowiednie służby powinny zainteresować się problemem i reagować, gdy widzą palaczy lekceważących nie tylko przepisy, ale przede wszystkim zdrowie innych - mówiła interweniująca czytelniczka.
W opisywanej sprawie skontaktowaliśmy się z zastępcą komendanta kieleckiej Straży Miejskiej, Wojciechem Bafią, który wyjaśnił nam obowiązujące prawo.
- Zgłoszenia związane z paleniem na przystankach raczej do nas nie docierają, ale zdarza się, że patrole podejmują tego rodzaju interwencje. Grozi za to mandat w wysokości nawet do 500 złotych. Dodatkowo, wyrzucanie niedopałków w niedozwolonych miejscach traktowane jest jako śmiecenie i podlega karze w wysokości od 50 do 250 złotych - mówił Wojciech Bafia.
Przedstawiciele władz miasta informują ,że system rejestruje okolice wiat, dzięki czemu zawsze można odtworzyć nagranie i posłużyć się nim w przypadku popełnienia wykroczenia, kiedy ktoś nie przyznaje się do jego popełnienia, ale nikt nie śledzi materiału w czasie rzeczywistym.
Dlaczego miasto nie chce korzystać z kamer przy przystankach do zadbać o prządek przy wiatach? O wyjaśnienia poprosiliśmy również Krzysztofa Przybylskiego, dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta.
- System nastawiony jest głównie na sytuacje, w których ktoś pada ofiarą przestępstwa. Wtedy nagrania są wykorzystywane, aby ustalić fakty. Wyrzucenie niedopałka jest dla operatora systemu trudne do zauważenia. Tego rodzaju wykroczenia to kwestia kultury - mówił dyrektor Przybylski.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?