Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Każdy będzie mógł zostać Jadowniczanką

Paweł Kotwica
Aleksander Piekarski
- Teraz przyjazd Legii czy Lecha do takich małych miejscowości też byłby rarytasem. Może w Pucharze Polski urodzi się jakaś nowa Jadowniczanka, jak ta z lat 80 – mówi Andrzej Więcek, trener występującego w Regionalnym Pucharze Polski Spartakusa Aureus z podkieleckich Daleszyc.

W meczu 1/8 świętokrzyskiego Regionalnego Pucharu Polski, zagrały ze sobą dwa kluby z podkieleckich miejscowości, występująca w czwartej lidze Lubrzanka Kajetanów i trzecioligowy Spartakus Aureus. Lubrzanka to klub założony w 1999 roku przez Zenobiusza Foksa i Zdzisława Doropowicza. Ten pierwszy przez kilka lat grał w swoim zespole. Trenerami drużyny byli między innymi piłkarze znani z boisk ekstraklasy, Krzysztof Stocki, Jarosław Mosiołek, Paweł Kozak i Krzysztof Sobieraj.

Foks, teraz wiceprezes klubu i jego główny sponsor, wraz ze swoimi braćmi, Grzegorzem i Bogdanem, również udzielającymi się w klubie, jest właścicielem fermy drobiu, ubojni i hurtowni. Dwie ostatnie stoją obok boiska Lubrzanki, które z tej racji nazywane jest pieszczotliwie Chicken Areną. Największym sukcesem klubu był awans do trzeciej ligi w 2008 roku.

Grającym trenerem Lubrzanki jest 43-letni Dariusz Kozubek, legenda Korony Kielce. Jego bramka zdobyta w 2005 roku w meczu z GKS Bełchatów zadecydowała o pierwszym awansie Żółto-Czerwonych do ekstraklasy. Kozubek przez trzy sezony był trenerem Spartakusa, zna wszystkich jego aktualnych piłkarzy, dlatego mecz przeciwko drużynie z Daleszyc był dla niego wyjątkowym wydarzeniem. – Serce mocniej zabiło. Mamy wąską kadrę, priorytetem jest dla nas liga, ale gdy się gra z zespołem z wyższej ligi, zawsze wyzwala to dodatkową ambicję – mówił Kozubek.

Spartakus Daleszyce to klub z blisko 50-letnią historią. Zaczynał w klasie C, potem powoli awansował, aby w 1998 roku znaleźć się w trzeciej lidze. Wrócił do niej w 2015 roku. W klubie grali i pracowali między innymi Cezary Ruszkowski, Marek Gołąbek, Arkadiusz Bilski. Dodatkową atrakcją boiska w Daleszycach jest sąsiedztwo cmentarza.

Szkoleniowcem Spartakusa Aureus jest Andrzej Więcek, starszy od Kozubka o jedno piłkarskie pokolenie. Więcek grał w latach 80. w konkurencyjnym dla Korony klubie milicyjnym, Błękitnych. Przez kilka ostatnich sezonów Więcek i Kozubek współpracowali ze sobą w Spartakusie.

Mecz w ostatniej chwili przeniesiono z Kajetanowa do odległego o 30 kilometrów Bodzentyna. Boisko Lubrzanki po opadach nie nadawało się bowiem do gry.

- Nie wiem, komu mam kibicować. W obu drużynach grają piłkarze, którzy kiedyś grali w naszej Łysicy Bodzentyn. W Lubrzance Darek Kozubek, a kierownikiem drużyny w Spartakusie jest Marek Gołąbek – mówi pani Marta, pielęgniarka zabezpieczająca obsługę medyczną meczu.

Jest on rozgrywany na neutralnym boisku, dlatego kibiców jest niewielu, może trzydziestu. Od drugiej połowy pojedynek ma dodatkowych kibiców – zza płotu oglądają go strażacy, którzy wrócili z akcji gaszenia pobliskich łąk. Za chwilę pojawia się niecodzienny obserwator – nad boiskiem położonym u stóp Łysogór zaczyna krążyć pierwszy wiosenny bocian.

Bramka, jak się okazuje decydująca o wyniku meczu, pada w 20 minucie. Po błędzie obrońców Lubrzanki zdobywa ją Kamil Blicharski. Poza tym emocji w pierwszej połowie nie ma za wiele, najgoręcej robi się w końcówce, gdy bramkarz Spartakusa zderza się z napastnikiem rywali. Sędzia nie dyktuje karnego, co wywołuje furię na ławce Lubrzanki. Nie przebierających w słowach z trudem uspokaja sędzia asystent. – Jakby to było na ekstraklasie, to by ze trzy czerwone dostali – komentuje miejscowy kibic.

W drugiej połowie ambitnie grający czwartoligowiec atakuje częściej, w końcówce meczu wręcz zamyka trzecioligowca na jego połowie. Poza strzałem w boczną siatkę i kilku zablokowanych przez obrońców uderzeniach, większych efektów nie ma. Do następnej rundy awansuje faworyt.

- Zagraliśmy dzisiaj w mocno rezerwowym składzie, dałem pograć tym chłopcom, którzy w lidze rzadko pojawiają się na boisku. Ale gratuluję Lubrzance, że się nam postawiła – mówi trener Więcek.

Od przyszłego sezonu Polski Związek Piłki Nożnej zamierza zmienić formułę rozgrywania Pucharu Polski. Dzięki temu małe kluby z niższych lig będą miały większą szansę zagrać z drużynami Lotto Ekstraklasy.

– To ciekawy pomysł. Taka formuła obowiązywała w latach 80, kiedy grałem w Błękitnych. Pamiętam taki mały klubik, który nas wyeliminował, Jadowniczankę Jadowniki… - przypomina sobie Więcek.

W sezonie 1984/85 występująca tarnowskiej w klasie okręgowej Jadowniczanka była rewelacją rozgrywek, eliminowała kluby z trzeciej i drugiej ligi: Wisłokę Dębica, Górnika Knurów, po karnych Błękitnych Kielce, a zatrzymała się dopiero na ekstraklasowym Widzewie Łódź, z Dariuszem Dziekanowskim i Włodzimierzem Smolarkiem w składzie, przegrywając 1:7. Widzew zdobył wtedy Puchar Polski.

– W tej nowej formule takich Jadowniczanek może być więcej. Pamiętam też mecz z lat 9., gdy do Bucovii z Bukowej koło Włoszczowy przyjechała Legia. Na maleńkim stadionie było chyba z dwa tysiące ludzi. Teraz przyjazd Legii czy Lecha do takich miejscowości też byłby rarytasem – dodaje Więcek.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietokrzyskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto