Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Gil: - Uczyłem się od najlepszych trenerów z całego świata

redakcja
redakcja
redakcja
Trener drugoligowych koszykarzy UMKS Kielce, opowiedział nam o swojej przygodzie z koszykówką akademicką oraz o trudnej decyzji zakończenia kariery sportowej.

Magdalena Cheda, Mateusz Karyś: * Ze sportem jest Pan związany od wielu lat. Jak zaczęła się ta przygoda?Rafał Gil: - Zacząłem trenować dość późno, bo II klasie liceum, ale w miarę szybko ambicją nadrabiałem braki. Przygoda z koszykówką wiązała się również ze studiami na Wydziale Administracji i Zarządzania na Akademii Świętokrzyskiej (obecnie Uniwersytet Jana Kochanowskiego - przyp. red.). Z Akademią zdobyłem dwa medale na mistrzostwach Polski. Najpierw wywalczyliśmy brązowy medal na turnieju w Częstochowie. Byłem wówczas na pierwszym roku studiów. Trzy lata później udało nam się zdobyć srebrny medal we Wrocławiu. Oba turnieje na pewno zapamiętam do końca życia, szczególnie ten pierwszy, ponieważ była niesamowita atmosfera w drużynie. Okres studiów na Akademii był bardzo ciekawy. Dziś również mam w zespole zawodników związanych z naszą uczelnią, chociażby Dariusza Kołacza, studiującego ekonomię.* Jak udawało się Panu łączyć szkołę z treningami? Trzeba było rezygnować z jednego na koszt drugiego?- Wszystko to jest kwestia organizacji pracy. Trenowałem już w szkole średniej, więc umiałem zagospodarować sobie czas na naukę. Nie miałem z tym większych problemów. Pierwsze trzy lata studiów spędziłem na miejscu, w Kielcach. Później wyjechałem grać do Tarnobrzega. Co ciekawe, studiowałem dalej dziennie i lepsze oceny miałem, jak mnie nie było w Kielcach, niż jak byłem na miejscu. Wtedy musiałem nadrabiać te nieobecności i musiałem naprawdę być mocno „obkuty" na wszystkie zaliczenia.* Dlaczego teraz zdecydował się Pan na bycie trenerem, a nie na kontynuowanie gry jako zawodnik?- Kształciłem się w tym kierunku. Miałem wielkie szczęście, że udało mi się dostać do szkoły trenerów Polskiego Związku Koszykówki. Uczyliśmy się od najlepszych trenerów z całego świata. Wierzę, że jako trener mogę osiągnąć więcej niż jako zawodnik. To był dla mnie trudny krok, gdyż nie jest łatwo tak nagle przestać grać, ale świadomie się na niego zdecydowałem. Miałem też małe problemy zdrowotne.* Czyli celem jest awans w tym sezonie?-Na pewno. Awans to teraz priorytet. Jesteśmy na dobrej drodze. Musimy po rundzie zasadniczej utrzymać drugie miejsce i w fazie play - off wykorzystać atut własnego parkietu w pierwszej i drugiej rundzie. Jeśli dobrze pójdzie, to w finale spotkamy się z Piasecznem. I wtedy już trzeba włączyć najwyższy bieg i spróbować wygrać. Wszystko układa się dobrze pod względem organizacyjnym, atmosfera jest bardzo pozytywna i myślę, że jak nie teraz, to długo takiej dobrej okazji do awansu nie będzie. Liczymy też na pomoc kibiców. Chcielibyśmy zachęcić jak najwięcej ludzi do przychodzenia na nasze mecze, bo ich obecność bardzo pomaga zawodnikom.*Jest Pan młodym człowiekiem, podobnie jak zawodnicy drużyny. Czy zbliżony wiek pomaga w utrzymaniu dyscypliny czy raczej wręcz odwrotnie?- Problemem jest to, że większość zawodników to koledzy, z którymi kiedyś grałem w jednym zespole. Ten mechanizm, wypracowany przez nas, polega na tym, że jedna i druga strona musi być bardzo mądra i wyrozumiała. Na pewno inaczej prowadziłbym ten zespół gdyby byli oni młodsi o 10 lat, gdyby była to drużyna kadetów. Panowałaby na pewno większa dyscyplina i rygor. W obecnej sytuacji nie mogę nagle zachowywać się jak inny człowiek, gdyż znamy się od 10-15 lat. Natomiast nie mamy z tym na razie żadnego problemu, współpracujemy ze sobą. Myślę, że mamy dobry kontakt. Zawodnicy wymieniają ze mną poglądy na temat tego, co warto zmienić i nad czym popracować. Zawsze wysłuchuję wszystkich pomysłów płynących z ich strony. Podsumowując, nie jest to sytuacja idealna, ale ja jestem w takiej sytuacji i muszę się w niej odnaleźć. Na razie robimy to dobrze i osiągamy swoje cele.* Jak ocenia Pan kielecką koszykówkę na tle Polski?- Ogólnie nasze województwo wypada dość blado. Mamy mało klubów, nawet tych młodzieżowych. Przede wszystkim szkolenie w szkołach jest kiepskie. Przenosi się to potem na brak drużyn. Dzieci nie są uczone podstaw. A szkoda. Sport ten jest o tyle fajny, że można go uprawiać solo. Mogę wziąć piłkę, sam iść pograć na boisku i nie potrzeba mi do tego nikogo więcej. Nie można tego zrobić na przykład w przypadku siatkówki czy piłki ręcznej, ponieważ tam trzeba mieć zorganizowane zajęcia. To jest właśnie przewaga koszykówki nad innymi dyscyplinami i szkoda, że jest to u nas zaniedbywane. My staramy się to powoli zmieniać. Teraz zorganizowaliśmy sekcję żeńską, która cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Musieliśmy utworzyć aż dwie grupy gimnazjalne. Staramy się zachęcić także dziewczyny ze szkół podstawowych, bo tak naprawdę to w tym wieku powinno się rozpocząć szkolenie.* Pan będzie ich trenerem?- Tak, ale nie wszystkich grup. Część z nich przejdzie pod skrzydła Huberta Makucha - rozgrywającego drużyny UMKS Kielce. Kadrę mamy z pewnością bardzo dobrą.* A jak spędza Pan wolny czas?- Lubię jeździć na snowboardzie. Zima, niestety, w tym roku nas nie rozpieszcza, a nawet jeśli pogoda dopisuje, to nie mam czasu nigdzie wyjechać. W Kielcach stoki są zbyt krótkie, a na dalsze wycieczki nie mogę sobie aktualnie pozwolić. Mimo to nie narzekam. Praca sprawia mi ogromną satysfakcję. W wolnym czasie głównie przeglądam strony internetowe dla trenerów koszykówki.*Dziękujemy za rozmowę. Magdalena Cheda, Mateusz Karyś 

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rafał Gil: - Uczyłem się od najlepszych trenerów z całego świata - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto