Korzystający z niego muszą grać do jednej bramki, bo... tylko jedną mają. Bramka jest elegancka, z siatką, jest też sztuczna murawa i wysokie ogrodzenie, ale.... wszystko urywa się w połowie boiska. Dalej jest błoto.
Wojciech Radomski, prezes kieleckiej spółdzielni "Na stoku” tłumaczy, że na całe boisko nie wystarczyło funduszy, ponieważ limit jednego tak zwanego małego projektu wynosi 100 tysięcy złotych. - To plac treningowy do ćwiczeń gry w piłkę nożnej - wyjaśnia.
Dodaje, że tak chcieli mieszkańcy, a w przyszłości będzie dobudowana druga połowa boiska.
Patrząc jednak na to "dzieło" trudno oprzeć się wrażeniu, że komuś zupełnie zabrakło wyobraźni.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?