Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po pożarze na składowisku śmieci w Kielcach. Mieszkańcy skarżą się na chemiczny zapach i martwią o swoje zdrowie

Agata kowalczyk
Na tymczasowe składowisko odpadów przy ulicy Zagnańskiej w Kielcach należące do firmy Eneris trafiły nielegalnie opady chemiczne. W czasie ich przeładunku doszło do samozapłonu.
Na tymczasowe składowisko odpadów przy ulicy Zagnańskiej w Kielcach należące do firmy Eneris trafiły nielegalnie opady chemiczne. W czasie ich przeładunku doszło do samozapłonu. Aleksander Piekarski
Na tymczasowe składowisko odpadów przy ulicy Zagnańskiej w Kielcach trafiły nielegalnie opady chemiczne. W czasie ich przeładunku doszło do samozapłonu. Mimo że pożar miał miejsce 2 tygodnie temu, to mieszkańcy okolicznych domów skarżą się na nieprzyjemny, chemiczny zapach i obawiają się o swoje zdrowie.

- Zapach jest bardzo dziwny, chemiczny, taki jak się czuje w Busku – Zdroju – mówi jeden z mieszkańców osiedla. – Od pożaru na składowisku minęły ponad 2 tygodnie a swąd nadal czuć. Są dni, kiedy jest on bardzo intensywny i uciążliwy. Mieszkańcy nie wiedzą, co się paliło, jak doszło do pożaru. Zapach świadczy, że chemikalia nadal tam są. Czy te odory, które się uwalniają nie zagrażają zdrowiu? - zastanawia się.

Na plac przy ulicy Zagnańskiej należący do Enerisu, firmy odbierającej odpady w Kielcach zwożone są śmieci z całego miasta. Tu są ładowane na duże samochody i przewożone na wysypisko do Promnika.

W piątek, 21 września w czasie opróżniania jednego z kontenerów zauważono pożar odpadów. Były one przywiezione tego samego dnia od klienta, według jego deklaracji miał to być gruz. Do zapłonu doszło w czasie rozładunku odpadów. Pożar został zdławiony przez pracowników firmy gaśnicami proszkowymi. Równocześnie wezwano Straż Pożarną do zabezpieczenia pogorzeliska.

– Wówczas okazało się, że mamy do czynienia z substancja chemiczną, która była ukryta w gruzie – mówi rzecznik prasowy firmy Eneris w Warszawie, Bartosz Lewicki.

- Do tej pory nie została ona zidentyfikowana. Wiemy, od kogo pochodzą te odpady. Klient został poproszony o ujawnienie, co wrzucił do kontenera, ale nie odpowiedział. Zignorował naszą prośbę. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pobrał próbki substancji i przekazał je do badań. Czekamy na wyniki. Kontener został zabezpieczony, jego zawartość jest obserwowana i monitorowana przez nas i pracowników inspekcji ochrony środowiska. Nic złego się tam nie dzieje. Byłem w bazie w ubiegłym tygodniu, nie czułem chemicznego zapachu, ale po tej interwencji mieszkańców pojemnik zostanie zabezpieczony dodatkowo specjalną folią.

Dodaje, że do czasu uzyskania wyników badań próbek pobranych z pogorzeliska firma nic nie możemy zrobić z odpadem.

– Pewnie jest, że nie powinien on trafić do zwykłego pojemnika na śmieci a potem na wysypisko. To jest odpad chemiczny i klient, który go wyprodukował powinien znaleźć firmę, która odbiera tego typu substancje i je przetwarza. Nie zrobił tego, ponieważ taka usługa jest dużo droższa niż odbiór śmieci komunalnych – tłumaczy rzecznik.

– Dopóki nie wiemy, co to jest za związek chemiczny odpad musi zostać u nas. Po jej zidentyfikowaniu przekażemy go firmie, która zajmie się unieszkodliwianiem.

Ujawnienie tego odpadu w bazie przeładunkowej na Zagnańskiej było szczęściem w nieszczęściu. – Nie chce nawet myśleć, co by się działo, gdy do samozapłonu doszło już na wysypisku w Promniku. Przy takiej masie śmieci jak tam jest pożar mógłby mieć olbrzymie rozmiary i byłby bardzo trudny do opanowania – przyznaje rzecznik.

Sprawa nielegalnego pozbycia się odpadów chemicznych została zgłoszona na policję i do prokuratury. Obie instytucje czekają na wyniki badan próbek popranych z pogorzeliska.

- Prowadzimy postępowanie, ale dopóki nie będzie wyników badań i ustalona substancja, która trafiła na składowisko nie podejmuje decyzji. Na razie wiemy, że odpadu pozbył się stały klient Enerisu, który często zamawiał kontener z przeznaczeniem na gruz. 21 września trafiła do niego substancja łatwopalna, prawdopodobnie pochodzenia siarkowego – tłumaczy rzecznik prasowy Komedy Miejskiej Policji w Kielcach, Karol Macek. -Klient zajmuje się produkcją kosmetyków i wyrzucił odpad poprodukcyjny. Od wyników ekspertyzy zależą nasze dalsze kroki. Musimy wiedzieć, czy ta substancja mogła zagrażać zdrowiu czy życiu ludzi. Sprawdzimy też można ją wyrzucać do zwykłych pojemników na odpady komunalne czy wymaga specjalistycznego zabezpieczenia.

Na wyniki badań czeka się około miesiąca, powinny być dostępne za około dwa tygodnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto