Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Magda Orzechowska - niesłysząca narciarka z Kielc daje nadzieję

Iza Bednarz
Magda nie słyszy od urodzenia. Czasem to przeszkadza w życiu. Komplikuje codzienne proste sprawy. Ale kiedy przypina narty, utracone słowa i dźwięki zastępuje pęd powietrza. Prędkość i śnieg dają wolność. Pociągającą lekkość istnienia.

W jej rodzinie tylko ona nie słyszy. – Staraliśmy się wychowywać ją jak zdrowe dziecko. Nigdy nie uważaliśmy, że Magdę trzeba traktować inaczej dlatego, że nie słyszy – mówi Beata Orzechowska, mama Magdy. Obydwoje z mężem kochają narty, kiedy Magda miała siedem lat, jej też przypięli deski i zabrali na stok. Dziewczynka bardzo szybko nauczyła się jeździć, nie bała się wysokości, ani prędkości. Każdą wolną chwilę w sezonie spędzała z rodzicami na nartach. Krokiem milowym okazał się obóz narciarski, na który pojechała w gimnazjum w Ośrodku Szkolno – Wychowawczym dla Słabosłyszących i Niesłyszących w Kielcach. – Po tygodniu odebraliśmy małego zjazdowca, miała świetną postawę, lepszą koordynację, pracę nóg, jeździła o dwie klasy lepiej – opowiada Beata Orzechowska. Po naradzie rodzinnej postanowili, że będą Magdę wspierać w sportowej pasji, umożliwiać udział w zawodach, obozach sportowych. Oboje z mężem prowadzą rodzinną firmę – Odlewnię Żeliwa pod Końskimi, więc sami organizują sobie czas pracy.

Amatorka w kadrze

– To był zwariowany czas – śmieje się mama narciarki. – W 2013 roku wypatrzyliśmy Mistrzostwa Polski Niesłyszących w Przemyślu. Mąż zawiózł Magdę, żeby spróbowała się z prawdziwymi sportowcami. Ona w zwykłym stroju narciarskim, a tam zawodniczki w profesjonalnych kombinezonach, sprzęt z górnej półki. Wyglądała przy nich jakby przypadkiem zaplątała się na stoku.
Amatorka w outdoorowym stroju zdobyła wtedy II miejsce w slalomie gigancie kobiet. Na tych mistrzostwach wypatrzył ją Jarosław Smajdor, trener kadry narodowej narciarzy alpejskich w Polskim Związku Sportu Niesłyszących. Zaproponował udział w zgrupowaniu sportowym, żeby przyjrzeć się, czy dziewczyna rzeczywiście coś potrafi, czy pojechała fuksem. W 2014 powołał ją do kadry narodowej. Postawił warunek: za rok ma być najlepsza na mistrzostwach Polski. I była. – Poświęciliśmy jej bardzo dużo pracy i indywidualnego podejścia podczas treningów - przyznaje Jarosław Smajdor, ale ma nadzieję, że to będzie skutkować coraz lepszymi wynikami w kolejnych sezonach. – Magda w najważniejszych zawodach zachowywała się profesjonalnie jak na swój mały staż sportowy, nie ulegała stresowi. Jest zawodniczką w pełni dyspozycyjną i samodzielną. Podczas treningów bardzo dokładna i sumienna – ocenia. - To było jedno z najszybszych powołań – przyznaje. Zależało mu, żeby skompletować kadrę polskich narciarek alpejskich przed XVIII Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi Głuchych w Rosji. – Nie jest łatwo pozyskać dobrego sportowca – tłumaczy. - Nasza codzienność sprowadza nas do parteru: brak dobrego wychowania fizycznego w szkołach, do tego dochodzi mentalność rodziców, że ich niesłyszące dziecko nie dorówna rówieśnikom, że sport nie jest najważniejszy w życiu i tym nie zarobi na swoje utrzymanie. Takie samorodki jak Magda, w dodatku poparte zrozumieniem rodziców, trafiają się bardzo rzadko.

Nikt się nie cacka z głuchymi

Narciarz zjazdowy osiąga prędkość ponad 110 km/h. - Magda w międzyczasach ma średnią prędkość 105 km /h. To może zawrócić w głowie – mówi Jarosław Smajdor.

- Nie boisz się? – pytam.

- Nie – potrząsa głową Magda i śmieje się. Lubi szybkość. Na stoku czuje się wolna, bez żadnych ograniczeń, niepełnosprawności. Nic wtedy nie ma znaczenia. Liczy się tylko czas i przestrzeń. Kocha giganta i kombinację alpejską.

- Jest twarda. Kiedyś na treningu miała groźnie wyglądający upadek. Myślałem, że to ją zniechęci, przestraszy, że zacznie jeździć ostrożniej, bo porządnie ją skotłowało. Nic podobnego! Otrzepała się i dalej pracowała. Jest dowodem na to, że można być drobnej postury, ale mieć wielki hart ducha – mówi Smajdor. A narciarstwo alpejskie to sport dla twardzieli. – Jak chcemy mieć dobrą kadrę, muszą trenować na stokach alpejskich – tłumaczy szkoleniowiec. - Na świecie nikt już się nie cacka, że narciarz jest głuchy. Przecież nogi ma takie same, jak słyszący. Dlatego niesłyszący trenują razem ze słyszącymi na stokach z homologacją FIS. Trening zaczyna się o piątej rano, bo od dziewiątej na stoki wchodzą narciarze komercyjni.

Po igrzyskach w Rosji Magda była załamana. – Tylko siódme miejsce, żadnego medalu – przeżywała.

– Liczyła na miejsce na podium. Nie miała pojęcia, że zderzy się z profesjonalistkami światowej klasy – mówi Jarosław Smajdor. Dla niego wyniki Magdy są satysfakcjonujące. - Są to najlepsze miejsca uzyskane w naszym zespole. I najlepsze w historii PZSN-u osiągnięcia w Zimowych Igrzyskach Deaflimpics. Magda pojechała lepiej niż chłopcy, którzy są w kadrze po cztery lata – uważa. Ma nadzieję, że doświadczenie zdobyte podczas Igrzysk Olimpijskich będzie u niej procentować. - Polskie narciarstwo alpejskie na tle krajów alpejskich jest w fazie rozwojowej lub mówiąc delikatnie, stoi z boku i się przygląda. Ale pracujemy, a tacy sportowcy jak Magda dają nadzieję – mówi szkoleniowiec.

Tylko biały puch

Za rok Magda zdaje maturę w technikum ze specjalnością technolog żywienia. Ale bardziej niż komponowanie potraw z mącznego puchu pociąga ją szusowanie po białym puchu. – Będę jeździć na nartach, to jest dla mnie przyszłość – miga. Twierdzi, że można się z tego utrzymać. Już sobie wszystko ułożyła. Chce być zawodnikiem olimpijskim. Przygotowuje się do Mistrzostw Europy Głuchych, które odbędą się w 2016 roku i do następnych Zimowych Igrzysk Olimpijskich Głuchych, za cztery lata w USA. Za zajęcie pierwszego, drugiego lub trzeciego miejsca dostaje się sportową emeryturę. – To dobre pieniądze, nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych na rok – twierdzi.

- Nasi zawodnicy dostają możliwość trenowania wielu dyscyplin sportowych. Traktowani są na równi z zawodnikami słyszącymi: dostają stypendia sportowe, nagrody pieniężne w cyklu olimpijskim i dożywotnie emerytury sportowe – wylicza Jarosław Smajdor. – Wystarczy być prawdziwym sportowcem i wykazać się talentem i hartem ducha. W Polskim Związku Sportu Niesłyszących istnieją bardzo duże możliwości, aby nasi przyszli sportowcy zaistnieli na światowych arenach - uważa.

Magda na wszelki wypadek ma plan B: zrobi uprawnienia i zostanie instruktorem jazdy na nartach. – Będę uczyć głuchych i słyszących – planuje.

Magda i już!

- Nigdy nie traktowaliśmy Magdy jak osoby niepełnosprawnej. Dla nas jest Magdą i już – mówi Beata Orzechowska. – Przecież intelektualnie nie odstaje od swoich rówieśników. Różni ją tylko to, że nie słyszy. Ale ma implanty słuchowe i przy odrobinie wysiłku można się z nią porozumieć. Oczywiście, jeśli ktoś chce – dodaje. W powszechnej podstawówce Magda nie miała dobrych doświadczeń w kontaktach ze słyszącymi. – Dla innych dzieci zawsze była dziewczynką z aparatami na uszach. W Dzień Kobiet wszystkie dziewczynki w klasie dostały od chłopców upominki, tylko Magda nie – opowiada Beata Orzechowska. Długo się zastanawiała, czy to dobrze, że zapisała córkę do gimnazjum w ośrodku dla niesłyszących. Czy nie skazała jej na wykluczenie społeczne umieszczając w środowisku głuchych. Dziś z perspektywy sześciu lat ocenia, że to była najlepsza decyzja w jej życiu. Jak pierwszy raz weszły do budynku ośrodka na Jagiellońskiej, Magda zauważyła z ulgą: - Mamo, tu wszyscy mają aparaty! Nikt się nie gapi na mnie.

- W tej szkole może być po prostu sobą. Magdą. Pomogli jej odkryć, że ma talent narciarski, wspierają ją i doceniają każdy sukces. Jak wróciła z olimpiady w Rosji, zgotowali jej takie powitanie, jakby wygrała te igrzyska – dodaje Beata Orzechowska. Oboje z mężem podchodzą do planów i kariery córki z wyrozumiałością. – Pewnie, że boję się o nią – przyznaje mama narciarki, z wykształcenia jest pielęgniarką, więc wyobraźnia podpowiada jej jakich urazów może doznać córka pędząca z prędkością 100 km na godzinę. – Ale widzę, że to jest dla niej najważniejsza rzecz w życiu. Staramy się ją rozumieć i wspierać. Głuchym trudno jest o pracę. Najczęściej zostaje renta inwalidzka i gapienie się w telewizor. Być może narty to nie tylko pasja, ale przyszłość i sposób na życie dla Magdy. Człowiek powinien móc robić to, w czym czuje się szczęśliwy, spełniony.

Magda mówi, że ma dwa cele na najbliższą przyszłość: zdać maturę i przygotować się do mistrzostw Europy. Na razie nadrabia lekcje, które straciła przez pobyty na zgrupowaniach. Po południu ćwiczy: biega, pływa, jeździ na rowerze. W domu balansuje na cyrkowym rowerku na jednym kole. Trener kazał poprawić koordynację ruchową i równowagę.

Magdalena Orzechowska

Urodzona w 1994 roku. Uczennica III klasy technikum nr 9 w Ośrodku Szkolno – Wychowawczym dla Słabosłyszących i Niesłyszących przy ulicy Jagiellońskiej 30 w Kielcach, specjalność: technolog żywienia.

Podopieczna Kieleckiego Klubu Sportowego Głuchych Surdus. W 2013 roku zdobyła II miejsce w slalomie gigancie kobiet na Mistrzostwach Polski Niesłyszących w Narciarstwie Alpejskim w Przemyślu.

W grudniu 2014 wywalczyła I miejsce w slalomie gigancie kobiet oraz III miejsce w slalomie kobiet na Mistrzostwach Polski Niesłyszących w Narciarstwie Alpejskim w Kluszkowcach. Od 2014 roku członek kadry narodowej w kategorii narciarstwa alpejskiego w Polskim Związku Sportu
Niesłyszących.

Na przełomie marca i kwietnia reprezentowała Polskę na XVIII Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Głuchych w Chanty – Mansyjsku i Magnitogorsku w Rosji, gdzie zajęła VII miejsce w biegu zjazdowym kobiet. Igrzyska zamknęła z wynikami: 7 miejsce w DH time 1:45.00, 12 miejsce w GS time 3:27.53, 11 miejsce w SG time 1:52.58.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto