Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kłodzko: Wyciął drzewo i pozbawił prądu pół powiatu

Natalia Wellmann
Policja wyjaśnia okoliczności gigantycznej awarii prądu, do której doszło ponad tydzień temu w powiecie kłodzkim. Okazało się, że za całą sprawą może stać jeden człowiek.

Lekkomyślność nieznanego jak dotąd mężczyzny na dwie godziny sparaliżowała kilkanaście miejscowości i mogła doprowadzić do tragedii. Między Bardem a Kłodzkiem mężczyzna bez żadnego zezwolenia ścinał drzewo, które przewróciło się na linię wysokiego napięcia. To spowodowało awarię trwającą kilka godzin.

- Niewiele brakowało, by zabił siebie i znajdujących się niedaleko pracowników naszej firmy - mówi Elżbieta Marek, rzecznik prasowy Energia Pro Wałbrzychu.
Dodaje, że robotnicy akurat w tym czasie konserwowali sąsiednią linię. W każdej chwili, mogli się znaleźć w pobliżu miejsca, gdzie zawaliło się drzewo. Doszło bowiem do potężnego zwarcia.

- Mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia, a my zaalarmowaliśmy policję - dodaje Elżbieta Marek. W wyniku tej sytuacji, prądu nie miało prawie pół powiatu kłodzkiego. Przez niemal dwie godziny w Kłodzku, Bystrzycy Kłodzkiej, Stroniu Śląskim i Lądku-Zdroju nie działały sklepy, sygnalizacja świetlna, szpitale ratowały się agregatami. Sytuacja wyglądała tragicznie.

- Niestety, to nie jest dla nas nowy problem. Często zdarza się, że prądu nie ma, ale szpital musi w tym czasie funkcjonować bez zarzutu - mówi jeden z pracowników szpitala w Kłodzku. Kilka sklepów zdecydowało się na zupełne zamknięcie obiektów, zwłaszcza te mniejsze. Większe ratowały się agregatami.
Mieszkańcy zaczęli wpadać w panikę i obawiać się, że prądu może nie być nawet przez kilka dni. Takie sytuacje zdarzają się wielokrotnie, zwłaszcza zimą. Mieszkańcy mogli się już o tym przekonać podczas ostatnich mrozów i opadów śniegu. W powiecie co chwilę ogłaszana była awaria prądu, a naprawy trwały nawet kilka dni.

- Dość już tego wszyscy mieli, zwłaszcza ci, którzy na prąd mają kuchenki i ogrzewanie - mówi pani Janina z Kłodzka. - Denerwuje się na myśl, że w tym roku mogłoby się to powtórzyć. A że meteorolodzy zapowiadają tym razem wyjątkowo mroźną i długą zimę, to obawy wydają się być uzasadnione.

- Jeden dzień to jeszcze jakoś można wytrzymać. Ale czasami prądu nie ma aż trzy dni - mówi jeden z mieszkańców Stronia Śląskiego. Elżbieta Marek zapewnia jednak, że Energia Pro inwestuje sporo pieniędzy w utrzymanie linii energetycznych, by były jak najmniej awaryjne. - W tym roku wydaliśmy na to ponad 1,3 mln zł - wylicza i dodaje, że za te pieniądze wałbrzyski oddział wynajmuje firmy zewnętrzne, które dbają między innymi o wycinanie drzew lub gałęzi, które przysłaniają linie lub grożą zawaleniem.

- Oczywiście, nie mogę gwarantować, że awarie się nie zdarzą. Czasami dochodzi do nich z przyczyn od nas niezależnych, takich jak np. intensywne opady śniegu, którego duża ilość obciąża linie energetyczne - zaznacza Elżbieta Marek. W przyszłym roku na prace związane z utrzymaniem linii energetycznych Energia Pro zaplanowała 1,6 mln zł.

Był paraliż

Szkołę przetrwania mieszkańcy powiatu kłodzkiego mieli w lutym tego roku, kiedy po intensywnych opadach śniegu wielu Dolnoślązaków zostało bez prądu. Najgorzej sytuacja wyglądała jednak właśnie w powiecie kłodzkim. Tam awaria dotknęła ponad dwa tysiące mieszkańców. Co prawda, energetycy pracowali na pełnych obrotach, ale przerwy w dostawie prądu i tak mocno dały się we znaki. W niektórych miejscowościach zasilania brakowało przez wiele godzin.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto