18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jest nadzieja dla radomszczańskiego Famegu...

Justyna Drzazga-Nowińska
Sędzia Tomasz Olszewski odczytywał wyrok w sprawie Famegu dość długo. Po prawej stronie stoją ludzie z zarządu Famegu
Sędzia Tomasz Olszewski odczytywał wyrok w sprawie Famegu dość długo. Po prawej stronie stoją ludzie z zarządu Famegu Justyna Drzazga-Nowińska
Koniec procesu w sprawie restrukturyzacji Famegu. Oskarżeni zostali częściowo uniewinnieni. Sąd uznał, że ich działania jednak pomogły zakładowi.

W Sądzie Okręgowym w Piotrkowie kilka dni temu zapadł wyrok w sprawie restrukturyzacji "Famegu", niegdyś jednego z największych radomszczańskich zakładów. Sąd uznał, że oskarżonych członków byłego zarządu firmy, Jerzego R., Iwonę K., Andrzeja Z. i Tomasza N. można byłoby skazać tylko za zwlekanie ze zgłoszeniem wniosku o upadłość spółki Fameg SA. Zdecydował jednak o warunkowym umorzeniu kary na okres roku.

W procesie i poprzedzającym go śledztwie badano jednak wiele wątków. Prokurator zarzucał oskarżonym, że w 2005 r. działali na niekorzyść firmy, podpisując niekorzystne umowy, czego skutkiem miała być zapaść finansowa Famegu SA. Zarzucano im też celowe uniemożliwienie zaspokojenia roszczeń wierzycieli.

Sąd wszystkie pozostałe zarzuty uznał jednak za "wyssane z palca" i uniewinnił oskarżonych.

- Prawo nie służy tylko i wyłącznie ślepemu czytaniu normy prawnej i dowodów wątpliwej jakości. Należy je poprzeć pewną refleksją, oglądem sytuacji. Spójrzmy, jaki jest bilans po kilku latach tych, tych zdaniem prokuratury, jakże szkodliwych społecznie działań - zwrócił uwagę sędzia Tomasz Olszewski. - Przecież Fameg zatrudnia nadal około 850 osób i sukcesywnie spłaca wierzycieli. Może nie jest to proces jednorazowy, tylko rozciągnięty w czasie, ale przypominam, że spółka w dniu ogłoszenia upadłości miała ponad 70 milionów złotych długu.

Sędzia nie zgodził się też z zarzutem, że oskarżeni udaremnili zaspokojenie należności wobec wierzycieli, gdy po utworzeniu spółki zależnej Fameg z o.o. przenieśli do niej m.in. produkcję wyrobów, rozliczając je następnie tzw. kompensatami.

- Skoro oskarżeni rozliczyli się, to w którym momencie działali na szkodę wierzycieli? Kompensata jest przecież przyjętym sposobem zapłaty - podkreślił sędzia.

Za bezzasadny uznano też zarzut, że oskarżeni wyrządzili szkodę (ponad 190 tys. zł) spółce akcyjnej, zawierając umowę ze spółką Fameg z o.o. na dzierżawę budynków, które stanowiły własność Famegu SA. - Są dowody, czyli umowa erekcyjna założenia spółki z o.o. oraz umowy normujące wzajemne relacje gospodarcze między tymi dwiema spółkami. Wynika z nich, że posiadaczem majątku Famegu SA, w tym także nieruchomości, po utworzeniu spółki z o.o. stała się ta spółka - wyjaśnił sędzia.

Sędzia nie znalazł też podstaw do karania oskarżonych za umowę z Maciejem Żbikiem, który miał stworzyć koncepcję ratowania Famegu:
- To dzięki niej w ostatnim momencie legalnie zaistniał inny podmiot gospodarczy, czyli Fameg sp. z o.o., który przejął schedę po zakładach, z przeszło 130-letnią tradycją w Radomsku.

Sędzia Olszewski dodał też, że z najświeższych informacji, jakie uzyskał od syndyka Famegu SA wynika, że są przesłanki ku temu, by wierzyć, że przeprowadzona w 2005 roku restrukturyzacja Famegu najprawdopodobniej się uda. Na efekty trzeba jednak jeszcze chwilę poczekać. Tymczasem w powodzenie działań poprze-dniego zarządu, który zasiadł na ławie oskarżonych, nie wierzyła większość załogi zakładu. Zarówno osoby, które w wyniku tego procesu straciły pracę, jak i nawet ci, którzy etaty zachowali aż do dziś.

- Trzeba trzymać kciuki za to, by Fameg szedł do przodu i z roku na rok powiększał zysk. A już od dwóch lat zysk jest, to niebagatelna kwota przekraczająca ponad milion złotych rocznie. W końcu Fameg jest marką znaną nie tylko w Polsce, to przecież dawny Thonet - skwitował sędzia.

Warto dodać, że sędzia, uzasadniając wyrok, nie zostawił suchej nitki na prokuraturze, która jego zdaniem zawarła w akcie oskarżenia wiele niekonsekwencji. Jako przykład podał m.in. fakt, że o opinię w gospodarczej sprawie prokuratura poprosiła biegłą z zakresu rachunkowości.

Wyrok z ulgą przyjęli oskarżeni. - Teraz mogę spokojnie jechać na narty - skomentował krótko Tomasz N.

- Czekałam na ten dzień dwa lata i trzy miesiące. Jestem usatysfakcjonowana wyrokiem. Mimo że nie ogłosiliśmy upadłości na czas, to jednak sąd za sukces uznał cały proces, jaki przeprowadziliśmy, by ratować zakład - stwierdziła Iwona K. - Szkoda, że nie mogłam spojrzeć w oczy pani prokurator...

Koszty procesu pokryje Skarb Państwa. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, prokuratura rozważa odwołanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto