Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aga Dyk wydała solowy singiel. Czy to koniec jej współpracy z zespołem Brathanki?

Dorota Klusek
Aga Dyk na lato przygotowała swój pierwszy, solowy singiel, zatytułowany "Creme brulee". Jest utrzymany w stylu retro. To słodka propozycja, ale z ukrytą treścią.
Aga Dyk na lato przygotowała swój pierwszy, solowy singiel, zatytułowany "Creme brulee". Jest utrzymany w stylu retro. To słodka propozycja, ale z ukrytą treścią. Piotr Wyżkiewicz/DI VISION
"Creme brulee" to tytuł piosenki Agi Dyk, zapowiadający jej solową płytę. Jaki będzie ten album? Czy oznacza koniec współpracy świętokrzyskiej góralki z zespołem Brathanki?

Piosenka "Creme brulee" dwa tygodnie temu zadebiutowała w mediach. To twoja słodka, muzyczna propozycja na lato. Skąd pomysł, by stworzyć swój solowy projekt?

Własny projekt od zawsze był moim marzeniem. Ale sztuką nie jest tylko chcieć, ale wiedzieć, czego się chce. To, że dopiero teraz zdecydowałam się na ten krok jest wynikiem tego, że po prostu dojrzałam. Przełamałam swoje, z perspektywy czasu, bezsensowne obawy. Teraz już wiem, w jakiej stylistyce chce się obracać i jaki charakter mają przybrać moje piosenki. Innym aspektem jest to, że spotkałam na swojej drodze ludzi, którzy pomogli mi moje marzenie zrealizować.

Jedną z takich osób jest tekściarz, poeta Michał Zabłocki, który napisał słowa do pierwszego singla pod tytułem "Creme brulee".

- Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się od Michała Zabłockiego. Poznaliśmy się kilka lat temu, kiedy zostałam zaproszona do zaśpiewania w projekcie razem z zespołem Sane. Pracowaliśmy wtedy nad piosenką "Berlin płonie", do której Michał napisał słowa. Jest on także autorem połowy tekstów, na naszej ostatniej Brathankowej płycie "moMtyle". W międzyczasie dużo razem rozmawialiśmy, także o moich solowych przedsięwzięciach. Wszystko to jednak było na zasadzie "może kiedyś". W końcu nadszedł moment, kiedy zadzwoniłam do Michała i opowiedziałam mu o swoim muzycznym pomyśle oraz o tym, że chciałabym, by to właśnie on napisał do niego teksty.

Jaka była twoja wizja?

- Trudno muzykę zamknąć szczelnie w jakichś ramach, dlatego posłużyłabym się stwierdzeniem szeroko pojętej "retroinspiracji", czyli wpływu R&B, soulu czy nawet musicalu. Dzięki takiej kombinacji muzycznej chciałam odzwierciedlić moją osobowość. Dystans do siebie i świata. Mój wszędobylski optymizm oraz żywiołowość. Michałowi Zabłockiemu spodobały się moje pomysły. Zaraził tą wizją kompozytora Marka Kościkiewicza, który zgodził się ze mną współpracować. Kolejnym etapem było aranżowanie. Był to bardzo ciekawy i twórczy proces. To wtedy bowiem piosenki nabierają odpowiedniego kształtu i charakteru. Zajął się tym Chris Aiken - perkusista, producent, realizator dźwięku - z pochodzenia Kanadyjczyk. W Polsce mieszka ponad dziesięć lat. Chris poza tym, że jest bardzo zdolnym muzykiem, jest także wspaniałym człowiekiem, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego praca z nim to naprawdę wielka frajda. Ciągła wymiana poglądów, szukanie odpowiedniej ścieżki muzycznej, brzmień, wzorców.

Skąd u ciebie to zainteresowanie retro?

Szukałam różnych inspiracji, sfery muzycznej, w której mogłabym się obracać jako wokalistka. Kiedyś w Internecie przypadkowo zetknęłam się z twórczością szwedzkiej piosenkarki Miss Li. Sposób jej występowania, jej piosenki umocniły mnie w przekonaniu, że "retoinspiracja" jest bardzo ciekawym kierunkiem, niestety nie do końca docenionym na polskim rynku muzycznym. W podobnym klimacie obraca się również Paloma Faith, Duffy, Amy Winehouse czy Adele.

Michał Zabłocki przedstawia świat z perspektywy kobiety.

- Godziny mile spędzonych rozmów, w końcu doprowadziły nas do kierunku i stylu tekstów. Powstał pomysł przedstawienia damsko-męskich relacji, ujętych w metaforze przestrzeni domowej. Są poruszone tam istotne kwestie, choćby zaufania czy zdrady, w sposób bardzo obrazowy, okraszając je grą słów i bogatą paletą przenośni, co sprawia, że liryczna strona piosenki staje się wielopłaszczyznowa, a przy tym ciekawa w odbiorze i interpretacji. Pod przykrywką lekkich, czasami słodkich treści, tak jak w "Creme brulee", jest przekazywany głębszy sens. Już od odbiorcy zależy, czy będzie chciał poszukać tego drugiego dna, czy je znajdzie, czy może będzie to dla niego tylko piosenka o słodkościach.

Dokładnie w poniedziałek, 8 czerwca, była premiera "Creme brulee". Z jakim odbiorem się spotkałaś?

- Na razie za wcześnie, żeby cokolwiek mówić. Cieszę się, że tym, którzy słuchali, piosenka się podobała. Mówili, że wpada w ucho i można ją od razu nucić. Natomiast od kilku osób, które mnie lepiej znają, usłyszałam, że charakter tej piosenki pasuje do mnie i tworzy ze mną spójną całość. To było dla mnie bardzo cenne, utwierdziło mnie w przekonaniu, że wybrałam dobry kierunek.

Do twojego solowego singla powstał już teledysk, który był kręcony w Poznaniu.

- To były bardzo intensywne dni. Od rana do wieczora. Człowiek wtedy zapomina w ogóle o jedzeniu. Dlatego złapałam się na tym, że śniadania jadłam dopiero o godzinie 18, bo cały czas coś się działo (śmiech). Twórcami teledysku jest świetna ekipa "Panów Trzech", czyli Paweł Deska i Dominik Sydow. Poznałam ich, kiedy kręciliśmy klip do piosenki "Medytacje wiejskiego listonosza" z zespołem Brathanki. Spodobało mi się, że są osobami twórczymi i operatywnymi, troszczącymi się o najmniejszy szczegół. Na planie panowała bardzo miła atmosfera. Już po dwóch godzinach miałam wrażenie, że wszyscy znamy się dobrych parę lat. Było dużo śmiechu, luzu i mam nadzieję, że to widzowie zobaczą w teledysku.

Powstał pierwszy singiel, a czy powstanie płyta?

- Drugi singiel planujemy na wrzesień, a co do płyty - mam nadzieję, że będzie gotowa na początek przyszłego roku.

No to przed tobą nie tylko słodkie, ale bardzo gorące, pracowite lato.

- Bardzo się z tego cieszę. Może nie mam za wiele wolnego czasu, z drugiej jednak strony, podoba mi się to, że nieustannie coś robię. W ten sposób nakręcam się do działania.

Co w takim razie z Brathankami, czy wasze drogi się rozchodzą?

- Gdy powiedziałam chłopkom o moim solowym projekcie, od każdego usłyszałam, że trzyma kciuki i mi kibicuje. Po sześciu latach wspólnej pracy zespołowej, jest to oznaka nie tylko więzi zawodowych, ale także czysto przyjacielskich. Oprócz tego, każdy w naszym zespole ma oddzielne projekty, w których pod innym kątem muzycznym może się realizować, czerpać bodźce, ładować swoje baterie. Sztuką jest, by wszystkie zobowiązania muzyczne ze sobą pogodzić i z każdego wywiązywać się w 120 procentach.

Kiedy na koncertach usłyszymy twoje piosenki?

- Obecnie chcę dokończyć mój nowy materiał, wszystko dopiąć na ostatni guzik, i z koncertami ruszyć jesienią. Czy się uda? Musi (śmiech). Podejrzewam jednak, że w związku z tym parę nocy będę miała nieprzespanych. Już sama myśl o występach z solowym materiałem powoduje, że mam motyle w brzuchu.

A zmieni się twój ubiór na koncertach, będziesz bardziej retro?

- Z pewnością będą jakieś nawiązania, co widać już w teledysku do "Creme brulee". Pojawia się tam inspiracja latami 60. W tym czasie kobiety były bardzo kobiece, zmysłowe, eleganckie, co bardzo mi się podoba i na pewno będę chciała coś z tego przemycić.

Teraz trwa gorący czas promocji twojego projektu.

- Startuję z nową nazwą: Aga Dyk. Chciałam wprowadzić małą zmianę oraz nadać jej trochę lekkości, jednocześnie nie rezygnować z nazwiska, które jest w pewnym stopniu rozpoznawalne. Tak, jak już powiedziałam, marzenia się spełniają, ale teraz czeka mnie ogrom pracy, żeby z nowym materiałem zaistnieć. Dziękuję moim kolegom z zespołu Brathanki, od których tak wiele się nauczyłam. To też pomogło mi w tym, że dziś jestem gotowa, do tego, by zrobić coś swojego.

Czego ci życzyć?

- Tego, żebym miała dla kogo śpiewać w tym solowym projekcie (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto