Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Absurdalna sytuacja na kieleckim osiedlu „Na Stoku”

Izabela Mortas
Dawid Łukasik
Powstały w zeszłym roku budynek przy ulicy Orląt Lwowskich 26 miał być tanim i atrakcyjnym rozwiązaniem dla jego przyszłych mieszkańców – członków spółdzielni mieszkaniowej Na Stoku.

Okazało się, że ceny mieszkań w ostatecznym rozrachunku były sporo wyższe, a ich nabywcy wciąż są narażeni na dopłaty i ciągłe naprawy budynku. Na jaw wyszły niedociągnięcia budowlane, a sami mieszkańcy obawiają się, że padli ofiarami oszustwa. Sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu.

Nie uwzględniono... wykupu gruntu

Około 3 600 złotych za metr kwadratowy było trzy lata temu ceną tak atrakcyjną, że mieszkania w nowo planowanym budynku rozeszły się jak świeże bułeczki. Inwestorem była Spółdzielnia Mieszkaniowa Na Stoku. Kiedy w zeszłym roku generalny wykonawca oddawał budynek do użytku, okazało się, że będą dopłaty… w sumie 2 miliony złotych. – W ciągu dwóch tygodni musieliśmy nagle dopłacić po kilka, kilkanaście tysięcy złotych.
Większość mieszkańców to młode małżeństwa, ludzie brali mieszkania na kredyt. Nagle ni stąd, ni zowąd zamiast rozpocząć urządzanie mieszkań trzeba było znaleźć dodatkowe środki na dopłaty – mówi Piotr Strzelecki, przewodniczący Rady Nieruchomości Orląt Lwowskich 26. – Informowano nas, że dopłaty wchodzą w grę, gwarantowano jednak, że będą to niewielkie sumy – dodaje.

W czasie odbiorów mieszkań okazało się, że w wycenie inwestor, czyli Spółdzielnia Mieszkaniowa Na Stoku nie uwzględnił tak istotnej sprawy, jak wykup gruntu. – Poinformowano nas, że blok jest budowany praktycznie w powietrzu. W głowie mi się nie mieści, jak ktoś mógł zapomnieć uwzględnić w kosztach tak fundamentalnej sprawy – mówi Michał Souczek, sekretarz Rady Nieruchomości Orląt Lwowskich 26.

Niespodzianki przy budowie

Podczas budowy pojawiły się także liczne komplikacje. Przed rozpoczęciem prac nie zinwentaryzowano działki pod budowę budynku. - Okazało się na przykład, że jeden z większych kanałów deszczowych, odprowadzający wody ściekowe z dwóch osiedli Na Stoku i Świętokrzyskiego przechodzi przez narożnik fundamentu rozpoczętej budowy. W związku z powyższym trzeba było zrobić obejście, a kosztami tej modernizacji obciążono nie inwestora, a przyszłych mieszkańców bloku. Trzeba było także zmienić lokalizację głównego złącza energetycznego, gdyż projektantom budynku wskazano błędną lokalizację stacji trafo, do której miał być podłączony blok. To także wygenerowało ogromne koszty, którymi obciążono nas, choć to nie nasza wina – wymienia Michał Souczek.

Ktoś ich oszukał?

Mieszkańcy podejrzewają też, że padli ofiarami oszustwa oraz domniemają, że ktoś zarobił ich kosztem. – Budynek nie został wybudowany z tych materiałów, które były ujęte w przedmiarze robót, nastąpiło wiele zmian materiałowych i wiemy, że generalny wykonawca nie na wszystkie te zmiany miał pisemną zgodę inwestora. W fazie realizacji inwestycji zmieniono też wentylację na tańszą, oszczędzając przy tym ogromną sumę pieniędzy, ale nikomu z nas nie zwrócono w związku z tym ani złotówki – mówi Mariusz Wasilewski, członek rady. Projekt zakładał wykonanie zieleni wokół bloku za sumę 16 tysięcy złotych, w tym rozwijaną trawę. Tę zaś zasiano w miejscu, gdzie kilka metrów niżej jest beton. Przyjrzeliśmy się też wycenom innych części – płytki podłogowe na balkonach i częściach wspólnych w rzeczywistości kosztują przeszło 50 procent taniej niż w kosztorysie powykonawczym.

Podobnie jest z oświetleniem na budynku, a takich przykładów jest więcej – wymienia. – Szczytem absurdu były dopłaty dla chętnych do kaloryferów, które były założone w projekcie, a które wykonawca zamienił na tańsze bez zwrotu kosztów. Najwidoczniej ktoś na tym zarabiał, szkoda tylko, że naszym kosztem – kwitują przedstawiciele rady.
Mieszkańcy od przeszło dwóch lat walczą o swoje, podejmując rozmowy z zarządem spółdzielni, lecz póki co nie przyniosło to żadnych rezultatów, dlatego też kolejnym ich krokiem ma być założenie sprawy sądowej i złożenie doniesienia do prokuratury.

Mieszkańcy powinni wiedzieć

Wojciech Radomski, prezes spółdzielni Na Stoku wyjaśnia, że ostateczną cenę mieszkań spółdzielnia ustalała na podstawie zestawienia kosztów faktycznie poniesionych przez spółdzielnię. – Mieszkańcy zapłacili ostatecznie na każdym metrze kwadratowym o 137 złotych więcej niż przewidywano we wstępnych wycenach. Nie wiem, dlaczego nie uwzględniono w nich wykupu gruntu, naprawdę trudno odpowiedzieć mi na to pytanie – mówi.

Przyznaje także, że błędem było nieinformowanie mieszkańców o zmianach budowlanych, takich jak przesunięcie kanalizacji czy zmiana lokalizacji złącza energetycznego. –Przyszli właściciele powinni o tym wiedzieć i sami zadecydować, czy inwestycja zostanie przerwana, czy kontynuowana. W tej chwili trudno mi ustalić, dlaczego stało się inaczej, ponieważ decyzje podejmował poprzedni zarząd, z którym nie da się teraz skontaktować – mówi.
Obecny zarządca wyjaśnia też, że wykonawca mógł użyć tańszych zamienników, byle tylko spełniały one warunki zawarte w specyfikacji. - Umowa z wykonawcą jest umową ryczałtową, obowiązuje go cena końcowa kontraktu. Nie musi rozliczać się z poszczególnych materiałów, może użyć zamienników, ale tylko takich, które spełniają wymogi specyfikacji. Czy na tym traci, czy zyskuje – tego już nie monitorujemy – mówi. – Inaczej było w przypadku wentylacji i ogrzewania. Tutaj doszło do zmian projektowych. Zastosowanie tańszych rozwiązań wiązało się ze zmniejszeniem kosztów inwestycji. Na wymianie grzejników zaoszczędzono około 50 tysięcy złotych, co uwzględniono w ostatecznych wycenach – mieszkańcy zapłacili mniej – mówi prezes. - Jeśli okaże się, że firma zarobiła na wymianie wentylacji, spółdzielnia będzie ubiegać się odszkodowanie. Pieniądze również zostaną zwrócone mieszkańcom – dodaje.

Prezes twierdzi, że jeśli mieszkańcy czują się oszukani, nie ma innego wyjścia niż droga sądową. – Sam nie mogę dysponować pieniędzmi wszystkich mieszkańców na cele inwestycji Orląt Lwowskich 26 – kwituje.

Zobacz inne wideo:

źródło: x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto